[16] 2013

1K 102 9
                                    

Po rozmowie z mamą, popędziła na górę do swojego pokoju. Nigdzie nie było widać Ashtona. Zrobiła kilka kroków i zobaczyła, że był w lustrze, siedząc na odbiciu jej łóżka.

"Wróciłaś z jego domu tak szybko? Twoja mama powiedziała, że tam zostajesz." Powiedział bez wyrazu.

"Oh, proszę cię." Zakpiła. "Nie zaczynaj swojego dwudziestowiecznego dramatu."

"To niestosowne, żeby chłopak i dziewczyna spędzali razem czas w nocy, w jego domu." Podkreślił Ashton.

Harley zaśmiała się. "Nie martw się o mnie, duszku. Nikt, szczególnie Calum, nie dostał jeszcze tej V."

"Tej co?" Zapytał zmieszany.

"Mojej wag-"

"Okej." Uciął. "Nieważne. Porozmawiajmy o czymś innym."

Uśmiechnęła się niewinnie, decydując się z niego pośmiać. "Co? Daj spokój, Lustrzany Chłopcu. Nie mów mi, że nigdy nie widziałeś, nie dotykałeś, nie rozmawiałeś ani nie myślałeś o waginie."

"Harley!" Zganił ją. "Nie mów tego tak głośno."

"Wagina?" Zaśmiała się, bo to słowo powodowało u niej chichot. Ale bardziej dlatego, że reakcja Ashtona była bezcenna.

"Tak, tego."

"Wagina."

"Przestań."

"Albo cycki, co powiesz na cycki?"

Mogła zobaczyć delikatny rumieniec pojawiający się na jego policzkach, chociaż wiedziała, że to tylko iluzja. Rumieniec był produktem krwi napływającej do czyjejś twarzy. Ale nie było możliwości, żeby Ashton się rumienił, bo był martwy...i w jego żyłach nie płynęła krew.

"Harley!"

"Seks, wagina, cycki."

Zbyt dobrze się bawiła, naśmiewając się z jego manier z lat '60.

"Przestań." Jego orzechowe oczy pociemniały, gdy dyskomfort przerodził się w złość.

"Dobra, ale wiem , że na pewno musiałeś, raz w życiu myśleć o waginie. Albo przynajmniej zniszczyłeś waginę jakiejś biednej dziewczyny w jednym punkcie*." Powiedziała, wystawiając do niego język.

"Porozmawiajmy o czymś innym."

"Co powiesz o takim czymś innym?" Zaoferowała. "Zgadnij, kto jest martwy, ale nie do końca, bo jej dusza jest uwięziona w lustrze tak, jak twoja."

Wzruszył ramionami. "Powinienem znać tą osobę?"

Harley przytaknęła. "Jestem pewna, że ją znasz. Widziałam zdjęcie ciebie z nią i jakimś innym nastoletnim chłopakiem w domu Caluma. Nazywa się Claire Feeney."

"Claire?" Ashton wciągnął powietrze.

Ta informacja go ewidentnie zszokowała. Wyglądał na tak strapionego w chwili, gdy jej imię opuściło usta Harley. Spuścił głowę, wpatrując się w podłogę.

Przez moment próbując się pozbierać, w końcu westchnął.

"Claire była moją narzeczoną."

Jej szczęka opadła.

"Ale Calum powiedział, że ona była jego babcią."

Przytaknął powoli. "Con zawsze sprawiał wrażenie, jakby nie obchodziła go w ten sposób; że byli tylko przyjaciółmi. Ale kiedy Claire i ja zaczęliśmy się spotykać, nagle chciał ją mieć. On-"

Właśnie, kiedy miał kontynuować, Billy przerwał mu, wchodząc do pokoju.

"Harley, nigdy nie zgadniesz, co dla ciebie znalazłem." Powiedział.

"Nie teraz, Billy." Jęknęła Harley.

"Zrobiłem małe rozeznanie na temat tego domu, bo Cindy powiedziała, że ktoś tutaj umarł." Wyjaśnił.

Teraz przykuł uwagę Harley. Miała zamiar dowiedzieć się czegoś na temat śmieci Ashtona, ponieważ nie czuła się komfortowo, pytając go o to. Ashton też patrzył na Billy'ego, czekając na to, co mógł powiedzieć o morderstwie.

"Podobno wszyscy spali, kiedy grupa włamywaczy-" Zaczął Billy.

"Grupa morderców." Poprawił Ashton, mimo że Billy nie mógł go usłyszeć.

"-wemknęła się do domu. Rodzice obudzili się, ich dzieci też. To była pięcioosobowa rodzina. Włamywacze związali całą rodzinę-- w tym pokoju. Byli ostro torturowani; cholernie ekstremalnie. Wszyscy mieli odcięte palce i inne takie. Ale tam był chłopak, nastolatek, jak my, on miał najgorzej." Billy przeczytał kilka notatek, które miał spisane. "Szaloną rzeczą jest to, że goście, którzy się włamali, nic nie zabrali. A jednak policja wywnioskowała, że to było włamanie. Mówią, że ciała zostały zakopane na całej posiadłości, ale wtedy była bardzo duża. Z tego, co wiem, mogą być zakopani pod jednym z nowych domów."

"Jestem pochowany pod deskami podłogowymi na twoim balkonie. Cóż, to był wtedy mój balkon." Ashton dodał nonszalancko.

Obróciła się, żeby na niego spojrzeć, z oczami rozszerzonymi w szoku.

"A twój brat ma rację. Moja rodzina została zakopana tam, gdzie wybudowano nowe domy."

Kończąc to, co chciał jej powiedzieć, Billy obrócił się i wyszedł z jej pokoju. Wstała i poszła zamknąć drzwi, chcąc być pewna, że nikt nie wtargnie bez pukania. Ponownie zajmując swoje miejsce na przeciwko lustra, spytała w oszołomieniu. "Co oni ci zrobili?"

"Odcięli mi palce." Wzruszył ramionami, podnosząc rękę, żeby mogła zobaczyć. Nagle jego palce zniknęły, a w odbiciu mogła zobaczyć zakrwawioną i pokaleczoną pozostałość jego dłoni. "Reszta jest zbyt krwawa i chora, żeby ci o niej opowiadać." Spojrzała jeszcze raz na jego dłoń i zobaczyła, że jego palce znów tam były.

"Przykro mi, że to ci się przydarzyło." Westchnęła. "Wiem, że właściwie się nie znamy, bo umarłeś pięćdziesiąt lat temu...ale mogę powiedzieć, że jesteś miłym gościem. Nie zasługiwałeś na to."

Gdy to powiedziała, powoli wyciągnęła rękę i dotknęła lustra. Tylko tym razem nie czuła chłodnego szkła, ale raczej wodę. Dokładnie, jak powiedział Calum. Zobaczyła, że jej palce przenikały przez to z łatwością.

Ashton obserwował ją uważnie, wyciągając swoją dłoń, żeby jej dotknąć.

I mogła to poczuć. Mogła poczuć jego dłoń; nienaturalne ciepło, które było tylko iluzją, ale wydawało się być prawdziwe.

Zamknęła mocno oczy i przepchnęła się przez to. To był niewielki bój, ale poczuła jego dłoń wsuwającą się w jej i wciągnął ją do swojego świata, za lustro, które stało w jej pokoju.

Kiedy jej oczy się otworzyły, zobaczyła, że to była dokładna replika jej sypialni, ale każdy element był w odbiciu lustrzanym.

W tym świecie Ashton nie wyglądał jak zielonkawa kopia siebie tak, jak w jej świecie. Jego skóra miała normalny kolor, jego oczy nie były matowe, a jego włosy wyglądały na wystarczająco delikatne do dotykania. Dostrzegając zdumienie na jej twarzy, szeroko się uśmiechnął.

"Witam w moim świecie."

-

*Nie bardzo wiedziałam, jak to przetłumaczyć, żeby miało sens. W oryginale było 'at least destroyed some poor girl's vag at one point.'

To jest jak do tej pory chyba mój ulubiony rozdział. Tak dużo Ashtona ^^ A który rozdział jest waszym ulubionym?

Enjoy xx

Man in the Mirror || Irwin [tłumaczenie]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz