𝐬𝐞𝐯𝐞𝐧

610 33 15
                                    

Tego dnia Harry nie był za bardzo głodny. Z resztą nigdy nie był. Z tego też powodu obserwowanie Wielkiej Sali wydawało mu się najlepszym pomysłem na zajęcie się czymś. Nie mógł, przecież wyjść po dwóch minutach prawda?

Wszytko było takie samo. Te same osoby, stoły, jedzenie. Wszystko. Ale jednak wśród tego wszystkiego wyłapał to jedno spojrzenie skierowane w jego stronę.

Szare oczy przeszywały go na wylot.

Jakby déjà vu.

Dokładnie tak jak tego jednego dnia. Czyżby Ślizgon zawsze tak na niego patrzał? Również wbił wzrok w te piękne szare oczy. Zaraz co? Piękne? Chociaż... Patrząc obiektywnie tak, mógł przyznać, że są piękne. Każde oczy są piękne na swój sposób, ale te były inne. Nigdy nie widział takiego koloru u nikogo innego.

Były jak zachmurzone niebo, które z pozoru wygląda nie groźne, choć zaraz uderzy niezła ulewa. Tak, to był ten kolor. Ładny odcień szarości.

Wracając do rzeczywistości chłopcy dalej mierzyli się wzrokiem, a w tych oczach nie było widać nic. Patrzyli się na siebie bez emocji, mimo, że w środku targały nimi niczym wiatr podczas sztormu.

Bo, w końcu dlaczego dwóch największych wrogów miałoby się się sobie przyglądać?

Tego nie wiedział, ale chciał się dowiedzieć.

✩✩✩

- Co zamierzasz z tym zrobić?

- Hermiono, ile razy mam Ci powtarzać? Nic. - odparł zmęczony już tą konwersacją Gryfon.

- Harry! A ile razy JA mam Ci powtarzać, że powinieneś coś z tym zrobić? - spytała ponownie rozdrażniona dziewczyna.

- Herm, daj spokój to tylko zwykła książka. - westchnął chłopak.

- Nie no Stary, też myślę, że warto coś z tym zrobić, w końcu nie co druga książka ma uwagi do robienia eliksirów co nie? - wtrącił się rudzielec.

- I nawet ty przeciwko mnie? - spytał brunet i spojrzał na drugiego zmęczonym wzrokiem.

Miał już tego dość. Doskonale wiedział, że tak będzie. Przecież oni nigdy nie odpuszczają, a Harry chciał tylko świętego spokoju na Merlina...

- Wiecie co? Może schowam ją w pokoju życzeń? Wtedy żaden nauczyciel, nie będzie miał problemu, a wy przestaniecie mnie męczyć. - odparł ze zrezygnowaniem.

Oczywiście, że nie chciał pozbywać się tej książki, w końcu dzięki niej miał jakieś szanse na wyższe stopnie z eliksirów, ale jeśli za każdym razem miał słuchać kazań, o tym co powinien zrobić to wolał zrezygnować.

- Wydaje mi się, że to dobry pomysł, w takim razie może już pójdziemy? - spytała Gryfonka już wstając z siedzenia.

- Nie, miałem na myśli, że zrobię to na przykład jutro i wolałbym sam. - rzekł chcąc przekonać dziewczynę.

- A skąd mam mieć pewność, że nas nie okłamiesz i jej nie zatrzymasz? - spytała podejrzliwie.

- Hermiono masz moje słowo. Załatwię to jutro, a teraz chciałbym się przejść. - odpowiedział jej chłopak i ruszył w kierunku wyjścia.

𝐍𝐢𝐞 𝐦𝐨𝐳̇𝐞𝐦𝐲... || 𝐃𝐫𝐚𝐫𝐫𝐲Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz