𝐟𝐢𝐟𝐭𝐞𝐞𝐧

539 40 76
                                    

Harry był bardzo szczęśliwy. Pierwszy raz od bardzo dawana.

A to wszytsko za sprawą tego jednego blondyna.

Chłopak nie był w stanie wyrazić tego co czuł. W przeciągu półtora miesiąca jego wróg stał się osobą przez, którą się uśmiecha, nie może spać i tylko czeka na spotkanie z nim.

Wspomnienia z wczorajszego wieczoru dalej tkwiły w głowie bruneta, przez co na jego twarz mimowolnie wpadał uśmiech.

Czuł jakby wczoraj nastąpił wielki przełom w ich relacji. Przytulali się do siebie, a chłopak złożył na jego czole pocałunek. To co wtedy poczuł było nie do opisania. Jakby ktoś ofiarował mu całe szczęście właśnie w tym momencie.

Chciał teraz bardziej angażować się w czas spędzamy z tym chłopakiem, bo widział, że dla niego również to coś znaczy. Harry postanowił, że poźniej zastanowi się nad tym co czuje do tego chłopaka, gdyż teraz musiał wstać i szykować się na zajęcia.

Poszedł, więc do łazienki i wykonał swoją poranną rutynę. Wykąpał się, przejął twarz, umył zęby i podjął próbę ułożenia swoich niesfornych włosów.

Niestety, jak zwykle mu się to nie udało, ale zdążył się już przyzwyczaić, że zawsze chodzi z szopą na głowie.

Ubrał się jeszce w szatę swojego domu i zawiązał krawat. Zrobił to trochę nie dokładnie, po tylu latach nadal nie umiał robić tego dobrze, ale nigdy nikt nie zwrócił na to uwagi. (Oczywiście z wyjątkiem Hermony). Gdy wykonał wszystkie poranne czynności opuścił toaletę i postanowił , że uda się na śniadanie.

- O Harry, ty już wstałeś? - spytał Ron przecierając oczy.

- Tak, jak widzisz, zaraz idę na śniadanie. Ty też już lepiej wstawaj, bo się spóźnisz. - rzekł Harry i chwycił swoją torbę po chwili zawieszając ją na ramię.

- Tak, jasne już wstaje, a właśnie gdzie ty wczoraj byłeś? - zapytał już bardziej rozbudzony.

- Ja? Nigdzie. - odparł dalej z delikatnym uśmiechem na twarzy.

- Jakoś, gdy kładłem się spać Ciebie nadal nie było. - rzekł rudzielec podejrzliwie.

- Bo... Wróciłem później, dobrze wiesz, że lubię sobie chodzić do Hogwarcie. - odparł lekko zdenerwowany już chłopak.

- Ale od spotkania u Dumbledore'a nie było Cię ponad cztery godziny, a peleryna niewidka była tutaj, a zawsze ją że sobą zabierasz. - rzekł Ron chcąc dowiedzieć się jak najwięcej od przyjaciela.

- Na spotkaniu u Dumbledore'a byłem dwie i pół godziny, a potem poszedłem na błonie, a po pelerynę nie chciało mi się iść. - mówił Harry chcąc, by jego przyjaciel przestał zadawać pytania.

- Ale wcześniej mówiłeś, że chodzisz po Hogwarcie i... - nie dokończył, gdyż Harry mu przerwał.

- Tak, mówiłem, ale to nie jest ważne Ron. To bez znaczenia gdzie byłem i co robiłem, a teraz przepraszam idę na śniadanie. - rzekł Harry i wyszedł.

Zszedł schodami do pokoju wspólnego, w którym czekała już Hermiona, oczywiście czytając jakąś książke.

- O hej Harry, a gdzie Ron? - spytała rozglądając się za swoim chłopakiem.

- Dopiero wstał, pewnie się ogarnia, ale ja nie będę na niego czekać, jestem głodny i idę zjeść. - rzekł i ruszył do wyjścia.

- No dobrze. - mruknęła Hermiona, lecz zauważyła, że jego przyjaciel chodzi lekko podbuzowany.

𝐍𝐢𝐞 𝐦𝐨𝐳̇𝐞𝐦𝐲... || 𝐃𝐫𝐚𝐫𝐫𝐲Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz