Czas mija o wiele szybciej gdy dobrze się go spędza.
Harry dobrze się o tym przekonał, bo właśnie wracali uczniowie z przerwy świątecznej, a jeszcze chwilę temu leżał w objęciach ukochanej dla niego osoby.
Szczerze mógł powiedzieć, że były to najlepsze święta i sylwester w jego życiu, mimo, że te w norze zawsze były równie cudowne.
Przez ten czas bardzo zbliżyli się do sobie z Draco. Już nie byli na etapie, w którym nie wiedzieli jak się zachować, bo wszystko zaczęło wychodzić tak naturalnie.
Kierowali się wyczuciem, wszystkie pocałunki, przytulasy były zainicjowane pod wpływem instynktu i w ten sposób uczyli się siebie.
Uczyli się jak wzajemnie reagują na dotyk, kiedy czego potrzebują, co jest dobre, a kiedy lepiej przystopować.
Wszystko szło w dobrym kierunku do momentu, gdy przypomnieli sobie, że wkrótce ich sielnaka się skończy.
Bo przecież nie mogą spędzać że sobą całych dni gdy trzeba będzie chodzić na zajęcia, a w Hogwarcie będzie pełno innych uczniów, którzy żyją w przekonaniu, że ta dwójka szczerze się nienawidzi.
Harry posmutniał z tego powodu, bo bardzo dobrze żyło mu się gdy mógł zapomnieć o całym świecie i skupić się jedynie na otaczających go ramionach.
Ale to musiało się skończyć.
I dotarło to do niego wtedy gdy Hermiona przytuliła go z całej siły zaraz po jej powrocie.
- Cześć Harry, tak bardzo tęskniłam. Jak Ci minęły święta? - spytała podekscytowana.
- Bardzo dobrze, a tobie Hermiono?
- Wspaniale, mama Rona zrobiła bardzo dobre jedzenie, a w norze była wspaniała atmosfera. Mam nadzieję, że nie czułeś się samotny?
- Oh, nie no co ty a tak właściwie gdzie jest Ron? - spytał Harry nie dostrzegając nigdzie swojego rudowłosego przyjaciela.
- Oh, w sumie to nie mam pojęcia, szedł tuż za mną. - powiedziała zdziwiona.
Zaraz jednak Ron pojawił się w wejściu do pokoju wspólnego Gryffindoru, trzymając w dłoni kilka opakowań po czekoladowych żabach.
- Ron, gdzie ty byłeś? - spytała Hermiona.
- Ja no szedłem za tobą, ale zaczepił mnie Dean i dał kilka czekoladowych żab i powymienialiśmy się kartami... - rzekł cicho lekko zawstydzony.
- Jak dzieci... - mruknęła Hermiona a Harry tylko się zaśmiał i wdał się w konwersacje z przyjaciółmi.
***
Ron i Hermiona zasypali go masą informacji o tym co dostali na święta i jak minęły im święta w norze.
Harry cieszył się ich szczęściem. Oni także wypytywali go jak on spędził ten czas na co on zawsze odpowiadał: "bardzo dobrze".
Później wszyscy udali się na kolacje do Wielkiej Sali. Uczniowie dzielili się na dwie grupy. Na tych co nie mogli już patrzeć na jedzenie po świętach i na tych co cieszyli się, że znów mogą skosztować hogwarckich dań.
Ron należał oczywiście do tej drugiej grupy.
Harry zjadł trochę kurczaka, bo przez większość czasu wypatrywał jednej osoby.
Draco był zagadany z Pansy Parkinson, której Harry za bardzo nie trawił, mimo, że wcześniej jedynie irytowały go jej wypowiedzi to teraz przeszkadzało mu całe jej istnienie.
CZYTASZ
𝐍𝐢𝐞 𝐦𝐨𝐳̇𝐞𝐦𝐲... || 𝐃𝐫𝐚𝐫𝐫𝐲
FanfictionHarry Potter rozpoczął szósty rok w Hogwarcie. Przez śmierć chrzestnego, jego charakter się nieco zmienił. Dobrze wie, że musi stoczyć walkę z Voldemortem. Ale chciałby również od tego wszystkiego odpocząć. Nie wiedział jednak, że pomoże mu w ty...