— Nie mogłem ci, kurwa, wystarczyć? — wrzasnął. — Musiałaś skurwić się akurat z nim? Z nim, Judy?!
— Ace...
— Dla ciebie nie ma już żadnego Ace. Jesteś suką, Judy. Jesteś, kurwa, nikim!
Kolejny krzyk z gardła chłopaka wstrząsnął drobnym ciałem Judy. Blondynka, która owinięta była zaledwie błękitną, satynową pościelą podeszła do swojego chłopaka, kładąc mu dłonie na torsie. Nie spodziewała się tutaj Ace'a. Nie myślała o nim, gdy dwadzieścia minut wcześniej w progu jej domu stanął Tyler.
Tyler. Tyler Sans — najlepszy przyjaciel Ace'a. Jego brat. Był taki smutny, gdy stanął w progu rodzinnego domu Judy. Taki żałosny, gdy z bólem w oczach patrzył na blondynkę. A Judy? Judy... Judy miała dobre serce. Za dobre. Zapraszając Tylera do środka, nie spodziewała się, że wyląduje z nim w łóżku. Nie spodziewała się, że do jej pokoju wparuje Ace. Ace, który chciał tylko spędzić z nią wieczór. Dopiero, co wrócił z rodzinnych wakacji, potrzebował odpoczynku. Chciał ją zobaczyć.
Jednak wzrokiem napotkał nie swoją dziewczynę. Napotkał nagą blondynkę w ramionach najlepszego kumpla.
— Wypierdalaj ode mnie! — Strącił jej dłonie ze swojego ciała. Odwrócił się w stronę człowieka, którego miał za brata. Krzyk był jedynym, co ukazywało jego ból. — A ciebie, kurwo, nie chcę znać! Zajebie cię, jeśli kiedykolwiek jeszcze się zobaczymy!
Ostatni raz spojrzał w oczy Judy. Te, w które do niedawna uwielbiał patrzeć. Te, które spowodowały, że chciał, aby była jego. Teraz wyglądały okropnie. Pod jej powiekami, na tafli niebieskich tęczówek zbierały się łzy. Dlaczego? Kochała go? Nawet jeśli... Ace'a to już nie obchodziło. Podjął decyzję. Judy wykorzystała swoją okazję.
A Ace nie dawał drugich szans.
Wybiegł z domu, nie zamykając drzwi. Nie chciał już patrzeć na ludzi, których niegdyś miał za część siebie. Dotarł do skrzyżowania, jedną z ulic otaczał potężny mur. Oparł się o niego plecami. Jego głowa pulsowała. Od bólu, od tysiąca myśli, czas dla niego się zatrzymał. Do bruneta dotarło, co właśnie stracił.
Pierwsze uderzenie. Zaraz kolejne. Potem krzyk. Przeraźliwy, rozrywający serce krzyk chłopaka, który stracił swoje oparcie. Tyler był z nim od małego. Razem szli do szkoły, razem przeżywali pierwsze miłości. Ace'owi wydawało się, że tylko Tyler potrafił zrozumieć jego pokręcony charakter. Mógł wiać najsilniejszy wiatr, a oni zawsze były wierni swoim zasadom z boisk. Zawsze wiedział, jak zapanować nad brunetem, który był jak tykająca bomba.
A Judy? Judy była... Była dla niego ważna. Przychodziła zawsze, gdy Ace świecił za słabo. Znała go. Znała jego reakcje, jego ból, znała nawet jego łzy. I choć nie była pierwszą, którą nazywał swoją dziewczyną, to właśnie ona naprawdę zawróciła mu w głowie.
Kolejne uderzenie. Krew. Zdarte knykcie i brunet, opadający na kolana. Z jego głowy nagle uleciały wszystkie myśli. Naprawdę się starał. Potrzebował zapomnienia. Czegoś, co pomoże mu ukryć wszystkie myśli w sejfie, do którego nawet on nie znałby kodu.
Wtedy do głowy bruneta dotarła jedna myśl. Riven. Riven. Riven. Stary kumpel. Nie mieli ze sobą kontaktu, od kiedy Riven stchórzył i wbił chuja w ich problemy. Jednak w głębi serca Ace czuł, że nadal może na niego liczyć.
Resztą sił wydobył telefon z kieszeni. Wieczór był młody, Ace nie chciał wracać do domu. Nie mógł pojawić się tam w takim stanie. Napisał więc do Rivena, licząc, że chłopak o nim pamięta.
Ace
możemy się spotkać? jestem niedaleko WallStreet.
W tym czasie zdążył już się podnieść. Pozwolił sobie tylko na krzyk, z jego oczu nie wypłynęła ani jedna słona łza. Telefon wydał z siebie krótki dźwięk. Podświetlony ekran przedstawiał zdjęcie Judy. Ace przełknął ślinę i przeczytał wiadomość od Rivena.
CZYTASZ
CHEMICAL HEARTS
RomanceAce nie wiedział, dlaczego mówili na nią Eva. Nie wiedział, dlaczego jej różowe włosy, czarne Martensy i chemiczne serce stały się jego kolejnym nałogiem. Nie wiedział też, że Eva była już stracona. Stracona przez strumień zapomnienia. Bo jej płacz...