✯ 𝕽𝖔𝖟𝖉𝖟𝖎𝖆𝖑 𝟏𝟑.

812 57 66
                                    

Riven nie bywał w domu.

Nie lubił tego miejsca. Nie sprawiało, że czuł się spokojnie. Nie miał tam własnego azylu, w którym po całym dniu mógł być sobą. Ściągnąć ze swojej twarzy wszystkie maski i choć na chwilę stać się słaby.

On nigdy nie mógł być słaby, musiał walczyć. Cały czas.

Jego dom zwykle stał pusty. Ojca nigdy nie było — zniknął, zanim Riven pojawił się na świecie.

Być może nie wiedział, że kobieta, która pod sercem miała dziecko, nie da sobie rady.

Bo Nancy była za młoda. Nie czuła się matką, dlatego nie pokochała dziecka. Był dla niej ciężarem. Czymś nowym. Czymś, na co nie była gotowa.

Ona nie była gotowa, a miłość jej życia zniknęła bez słowa, mówiąc, że wyjdzie tylko po papierosy.

Może dla tego Riven je palił. Może trochę przypominały ojca. 

Vouters już nie wrócił. Zostawił po sobie echo, które nieść mogło tylko głośne kurwa i nazwisko obok imienia swojego syna. Pierwszego dziecka, którym miał się zająć i pokochać jak nikogo innego.

Jednak poddał się szybciej, niż mógł poznać twarz syna. Dlatego Nancy poddała się, oddając Rivena do babci.

Wychowywał się sam. Gotował sam. Uczył się też sam. Babcia była tylko opiekunem, bo ten mały chłopiec cały świat musiał poznać sam.

I sam unieść ten ciężar, który tak niewyobrażalnie próbował ściągać go na dno.

I mimo wszystko poradził sobie najlepiej, jak mógł. Skończył szkołę, uroczyście pochował ukochaną babcię i nadal wierzył, że dla jego mamy też znajdzie się deska ratunku.

Jego matka może też na to liczyła, może chciała kiedyś spojrzeć na syna, który oświadczy się ukochanej kobiecie. Może chciałaby móc kiedyś nazywać się babcią.

Tylko może, bo wiedziała, że nie zasługuje na żadną z tych rzeczy. Wiedziała to już wtedy, gdy zrobiła mu to, za co teraz musiał płacić.

Przyjechał więc do miejsca, w którym spędził tylko kilka miesięcy swojego życia. Nie był to domek na przedmieściach, na pewno nie była to też droga willa.

Zwykły, szary blok w środku miasta. Liczył kilkanaście pięter, Nancy Vouters mieszkała na czwartym.

Tym razem Riven postanowił, że zrobi jej zakupy. Choć sam nie miał za wiele, starał się jak mógł, aby utrzymać samego siebie, nie wyobrażał sobie zostawić kobiety bez niczego. Wiedział, że Nancy nie mogła liczyć na samą siebie. Bo miała dni, w których tylko leżała w łóżku, śpiąc lub śledząc wzrokiem widok za oknem. Miała też dni, w których jak nastolatka wybierała się na imprezy, aby potańczyć i trochę się napić.

Wtedy Nancy często wracała z facetami. Lubiła to. Lubiła, gdy interesowali się nią lub choćby jej ciałem.

Wysiadł z samochodu — pożyczył czarnego Mustanga od Ace'a. Tylko jemu brunet mógł powierzyć swoje dziecko w postaci auta. I już chciał skierować się do klatki, jednak jego uwagę przykuł znajomy pojazd pod blokiem.

Niebieski Nissan mógł należeć do wielu osób, ale mógł też należeć do tej jednej, której Riven nigdy nie chciał zobaczyć pod swoim domem.

Wielką nadzieję pokładał w tym, że się mylił. Że to wcale nie tak, jak pomyślał. Że był złym synem, pozwalając sobie myśleć tak o kobiecie, która nosiła go pod sercem.

CHEMICAL HEARTSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz