Emocje wydawały się przysłaniać im wszystkim zdrowe myślenie, realny widok i świat, który przecież opierał się o splot niczemu niewinnych wydarzeń. Można by stwierdzić, że w tamtym momencie świat opierał się też na silnych ramionach Rivena, który starał się znajdować punkty słabości u przeciwnika, zadawać ciosy i ranić.
Pierwszy raz od dawna znowu chciał ranić. Znowu poczuć, że żyje. I znowu być sobą, być szczęśliwy, być wolny i być z nią.
W powietrzu lawirowały myśli ich wszystkich, krzyki, a nawet łzy, które spływały po skórze jednej z kobiet tak, jakby wodospad marzeń właśnie uciekł.
Gdzieś w tym wszystkim, w tym hałasie, emocjach i starej hali był też Ace.
Ace, który nie do końca łączył wszystkie fakty i nie do końca wiedział, co właśnie się działo. Miał obraz trochę rozmazany, oczy przekrwione, a źrenice zbyt małe. Szedł lekko pochylony, czasem obijał się o ciało kogoś innego.
Szukał.
Szukał różowych włosów, czarnych Martensów i uśmiechu.
Dlaczego szukał u niej uśmiechu?
Przetarł dłońmi zmęczone oczy i bladą skórę na twarzy. Postawił sobie cel, chciał odzyskać świadomość.
Dlatego znalezienie Evy przyszło łatwiej, niż mu się wydawało. Dziewczyna stała przy jednym z filarów, opierając na nim ciężar ciała. Ubrana w czarne, skórzane spodnie i tego samego koloru bluzę przypomniała mu bardziej ciemność, niż słońce, którym była (Ace myślał, że była, wierzył w to).
Jej twarz wydawała się obojętna, tylko na pierwszy rzut oka. W czarnych tęczówkach majaczył ból i strach, którego nie dała rady ukryć.
— Co się dzieje? — zapytał, stając obok niej. Spojrzała na niego wymownie, następnie wzrok kierując na matę i ring. Wtedy Ace chyba zrozumiał. — Riv...
— Pierdolony Riven Vouters — powiedziała tylko, zamykając w sobie wszystkie inne uczucia. — Dobrze, że jesteś — zaczęła, przyglądając się jego twarzy — w takim stanie. On będzie cię potrzebował.
— Nie wiem... Ostatnio nie jest z nami dobrze — westchnął Ace, przypominając sobie, że nigdy wcześniej tyle się nie kłócili.
— Ja wiem — powiedziała stanowczo, biorąc w dłonie jego twarz. — Ja wiem, bo to, kurwa, Riven. On dla ciebie zrobiłby wszystko. Myślisz, że dlaczego zostawił was wtedy? Myślisz, że chciał? Zrobił to, żeby was chronić. Ciebie i Tylera. Powinieneś dobrze wiedzieć, że Riven stanie za tobą zawsze. I tylko on to zrobi. Więc weź się w garść, Ace. Dzisiaj to ty musisz zrobić coś dla niego. Być pierdolonym wsparciem i bratem. Nie pozwolić mu stracić kontroli. On ma być szczęśliwy.
Może to właśnie te słowa uderzyły w Ace'a. Może to wspomnienia, których film przewinął się przez jego umysł. Może to był też krzyk i ostatnie uderzenie.
✯
Zdarzały się momenty, gdy czas zwalniał i wszystko inne przestawało mieć znaczenie. Zdarzały się momenty, gdy emocji było zbyt dużo, aby powstrzymać ich wybuch.
Te momenty zdarzyły się czarnowłosemu chłopakowi, który na ringu mógł poczuć się jak kilka lat temu, jak ryba w wodzie, jak rajdowiec za kierownicą.
Wszystko ucichło, gdy człowiek powszechnie uznany za sędziego złapał nadgarstki obydwóch zawodników i zbierał się do tego, aby ogłosić zwycięzcę.
CZYTASZ
CHEMICAL HEARTS
Roman d'amourAce nie wiedział, dlaczego mówili na nią Eva. Nie wiedział, dlaczego jej różowe włosy, czarne Martensy i chemiczne serce stały się jego kolejnym nałogiem. Nie wiedział też, że Eva była już stracona. Stracona przez strumień zapomnienia. Bo jej płacz...