🌲Rozdział 11- Dream Ratunkiem 🌲

1.3K 107 253
                                    

Nareszcie się z tąd wynosimy... Kiedyś jescze spotkam się z dreamem... Mam nadzieję a teraz idziemy i już nic nam na drodze nie stanie.

Pov: George

Szlismy spokojnie chociaż już robiło się ciemno a Wędrowka może trochę zająć bo nie zabardzo pamiętam dokładną drogę więc pewnie zdarzy się, że zabłądzimy. Sapnap szedł dosłownie krok w krok ze mną a Karl oglądał się za kwiatami i ptakami chociaż słabo je było widać. Ale wsumie niektóre wyglądały ładnie w zachodzie słońca.

Godzinę potem~

Wędrowalismy tak i krążyliśmy aż zrobiło się ciemno więc musieliśmy wziąść latarki a z 4 tylko 1 działała i to ledwo co. Mimo tego, że bylo ich sporo jedynie sapnap miał nie zepsutą. Moją chyba gdzieś zagubielm a co zrobił Karl ze swoją to ja nie wiem...

Gdy latarka szwankowała trochę się bałem, że zaraz się wyłączy i zostaniemy bez światła w ciemnym Lesie. Karl trzymał Sapnapa za rękę bo się bardzo bał. Nie dość, że jesteśmy w,, Nawiedzony '' Lesie to jescze latarka szwankuje. Gorzej być nie mogło. Zaraz nas coś zje albo rozszarpie. Mam nadzieję, że przed tym jak latarka przestanie działać znajdziemy wyjście z tego przeklętego lasu. Ja nie wiem jak dream mógł mieszkać tu 2 lata. Z moich zamyśleń wyrwało mnie światło , które pochodziły z nie daleka. Może to dream? Chodż nie wydaje mi się aby była tam jedna latarka... Było ich tam przynajmniej z trzy. Tak mi się zdawało bo ciężko było zobaczyć ile ich faktycznie jest.

- Chłopacy ktoś tam jest... Idziemy? - powiedziałem szeptem ale tak aby mnie usłyszeli.

- Może to jakaś policja?Albo jakaś inna osoba? Myślę, że napewno jest to ktoś dzięki któremu się z tąd wydostaniemy w tą ciemnice . Idziemy! - powiedział pewny siebie Nick.

- Nie jestem pewnien ale jak chcecie... - powiedział nieprzekonany pomysłem Karl.

Powoli Szliśmy w stronę światła nie tracąc czujności. Gdy dotarliśmy pod źródło światła zauważyliśmy policję i chyba antyterrorystów. Napewno nam pomogą. Byłem ucieszony faktem, że ktoś nareszcie pomoże nam wyjść z lasu. Trochę się bałem, że uznają nas za morderców lub coś podobnego a ciekawie by nie było...

- Tutaj! Potrzebujemy pomocy. - wykrzyczałem w stronę funkcjonariuszy z nadzieją uzyskania pomocy.

Policjanci spojrzeli się na mnie i odrazu wyciągnęli bronie. Było tu dwóch antyterrorystów co mnie trochę przeraziło ale chyba nie zakują nas za to, że tu przyszliśmy. Antyterroryści mieli ogromne bronię które napewno by nas zabiły albo poważnie zraniły więc lepiej nie ryzykować i nie uciekać czy coś podobnego. Z moich zamyśleń wyrwał mnie kryzk.

- NA ZIEMIĘ JUŻ! - wykrzyczał jeden z nich i opancerzeni zaczęli celować w moja stronę. Stawiali rozwinież powolne kroki w naszą stronę. Byłem przerażony i nie wiedziałem co robić. Dream by wiedział... Dobra muszę zdać się na siebie albo chłopaków a nie na Blondynie.

- Potrzebujemy pomocy! Proszę nie róbcie nam nic. - powiedziałem z skruchą.

- SYZBKO! ALBO NIE ZAWACHAMY SIĘ STRZELIĆ ! - wykrzyczeli i usłyszałem przeładowanie broni. Czyli na marne moje starania o pomoc...

Powoli przechodziłem do siadu zresztą jak Nick i Karl. Karl już płakał a Sapnap patrzył się w jedną punkt przerażony. Widziałem ich przerażenie. Wsumie się nie dziwię bo nie wiadomo co ci policjanci mają zamiar zrobić. Raczej nas nie zabiją a jak powiem co faktycznie się działo to chyba nas nie wsadzą do więzienia.

~Las Tajemnic~✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz