Chapter 5

509 76 163
                                    

Dom moich rodziców nie był nigdy zbyt przyjaźnie wyglądającym domem z zewnątrz. Surowe odzwierciedlające charakter moich rodziców wnętrze, sprawiało, że nikt nie chciał przebywać w tym domu dłużej niż kilka dni. Było to miejsce przepełnione bogactwem i luksusem, jednak bez miłosci i ciepła rodzinnego.

Stanąłem na wycieraczce przed drzwiami frontowymi, dzwoniąc kilkukrotnie w dzwonek drzwi.
Nareszcie po kilku dobrych minutach stania i nasłuchiwania kroków, nareszcie drzwi się otworzyły.
Stanęła w nich kobieta na oko w wieku 50 lat, z wysoko upiętym kokiem oraz czarnymi oczami. Na ogół wiele osób w mojej rodzinie uważało, że jestem do niej całkiem podobny, jednak zabraniała mi się do tego przyznawać. Tą kobietą właśnie była moja matka.

- Oh, kochanie...Nareszcie przybyłeś! Tęskniliśmy za tobą - powiedziała, obejmując mnie. Nie wiem dlaczego, ale miałem wrażenie, jakby kobieta przeszła pewną zmianę w sobie. Mogłem poczuć prawdziwość zdań w jej głosie i to, że czułem jakby na prawdę zaczęła się o mnie martwić.

Kobieta zaprosiła mnie gestem ręki do środka domu. Na prawdę wiele się tutaj zmieniło od ostatniego razu kiedy tutaj byłem było tutaj na prawdę chłodno i niemiło. Dziś surowe ściany zostały zamienione na przytulną tapetę, która całkowicie zmieniła klimat pomieszczenia.

Usiadłem na wolnym krześle przy stole w jadalni, do którego dosiadła się niedługo moja matka, która przyniosła nam po filiżance herbaty, którą postawiła na przeciwko mnie.

- Więc? Jak się masz George? Dawno nie rozmawialiśmy...tęskniliśmy za tobą. - powiedziała lekko się uśmiechając.

- Cóż nie jest najgorzej. - odpowiedziałem zgodnie z prawdą - A przy okazji, gdzie jest Ojciec? - zapytałem, przełykając ciastko, które dała mi do zjedzenia moja mama.

- Jak to, ty o niczym nie wiesz? - wyszeptała ze zdziwioną a zarazem zmieszana miną - przecież ojciec nie żyje od 2 lat.

Nagle poczułem jakby czas wokół mnie stanął.

Ojciec nie żyje? W takim razie czemu, do cholery nikt mi o tym nawet nie powiedział?

- Czemu dowiaduję się o tym jak zwykle ostatni?! - wykrzyczałem, podnosząc się z krzesła.

Kobietę najwyraźniej również zdziwił fakt, że o niczym nie wiedziałem. Opuściła na jakiś czas wzrok na swoje splecione dłonie po czym wzięła głęboki wdech i odpowiedziała.

- Myślałam, że Lia ci o tym powiedziała...przecież jest twoją siostrą...- powiedziała załamującym się lekko głosem - przepraszam Cię George, na prawdę byłam pewna, że Cię powiadomiono o pogrzebie, ale najwidoczniej nikt nie wywiązał się z mojej prośby. W każdym bądź razie, Ojciec zginął nieszczęśliwie w wypadku samochodowym, gdy jechał do pracy. Niestety poniósł śmierć na miejscu.

Po tych słowach bezsilnie opadłem spowrotem na krzesło. Słyszałem, że kobieta próbuje mnie jeszcze przepraszać i tłumaczyć zaistniałą sytuacje, ale dla mnie stanowiło to tylko niewyraźny szum.

Ojciec...Wypadek...Pogrzeb...

Czułem jakby te trzy słowa zostały wryty w moją pamięć już na na prawdę długi czas.

W końcu jednak postanowiłem wrócić do rzeczywistości i oderwać się od świata przemyśleń. Odwrociłem twarz w stronę mojej matki, która była wpatrzona we mnie swoim zmartwionym wzrokiem.

- Wszystko dobrze, George? - zapytała, patrząc na moją twarz.

- Tak, przepraszam. Poprostu to wszystko mnie jakoś zamurowało. Chyba rozumiesz, prawda? - odrzekłem, biorąc do ust kawałek ciasta.

- Może zmieńmy temat - zaproponowała - Wiem, że to może być dla ciebie ciężkie, ale czy chciałbyś porozmawiać o Clay'u? Słyszałam dużo o nim od twojej terapeutki.

Na tą propozycję przełknąłem głośno ślinę. Bałem się cholernie, że jak zwykle nie uwierzy w moje słowa i prawdziwość Clay'a, ale w sumie - Co miałem do stracenia?

- Clay to mój najlepszy przyjaciel, mamo. Jest przy mnie zawsze gdy go potrzebuję i... - nie dokończyłem.

- Lubisz go, racja? - zapytała

- Tak, mamo. Na prawdę go lubię. Jest na prawdę uroczym człowiekiem. Spędzamy razem każdą możliwą chwilę...On jest na prawdę niesamowity, mamo. - powiedziałem, nie mogąc praktycznie kontrolować wypowiadanych przeze mnie słów. Najwidoczniej Tematy o Clay'u zawsze tak na mnie wpływały.

- Hmm..Jak on wygląda, George?

- Clay jest...- powiedziałam zastanawiając się na chwilę nad tym co chcę powiedzieć - Clay ma Średniej długości falowane włosy, które dosłownie zawsze są rozczochrane - zaśmiałem się, przypominając sobie poprzedni wieczór - Kolor jego włosów zawsze się rozjaśnia gdy jest słonecznie. Wtedy przypominają kolor wręcz platynowy, aczkolwiek robią się jasnobrązowe, gdy zaczyna padać - powiedziałem przypominajac sobie wygląd chłopaka.

- Chyba na prawdę musisz go lubić prawda? Wiesz, nie mam z tym żadnego problemu...Nie chcę tutaj zgadywać twojej orientacji, George, ale pamiętaj, że chłopak jest tutaj tak samo mile widziany jak dziewczyna. - odrzekła ze specyficznym uśmiechem.

-  Mamo, o czym ty mówisz, ja..- nie dokończyłem.

- Cii, i tak już wszystko wiem, Gogy. - powiedziała przykładając jej wskazujący palec do moich ust - przecież to widać, skarbie.

Stałem w kompletnej ciszy. Czy moja mama twierdzi, że jestem gejem? Nawet jeśli, to Clay jest tylko moim przyjacielem...Chyba...

- Mamo, czy to sprawia, że chociaż trochę mi uwierzyłaś? Na prawdę musisz go poznać, to taki dobry chłopak, gdybyś tylko wiedziała jak on o mnie dba...

- Nie, George. Clay nie istnieje. Wiem, że trudno jest w to uwierzyć, ale rozmawiasz z własną wyobraźnią. Chcę abyś to wreszcie zrozumiał. Przykro mi. - dokonczyła, wstając od stołu.

- Mamo, ale...- przerwałem

- Koniec tematu, George. Pamiętaj, że akceptuję twoją orientację, ale ty musisz zaakceptować rzeczywistość.

Poczułem napływające do moich oczu łzy, które powoli zaczeły płynąć Po moich policzkach, kapiąc z mojej brody. Nie chciałem aby matka zobaczyła mnie w takim stanie, dlatego życzyłem jej dobrej nocy, po czym szybkim krokiem udałem się do mojego pokoju, pozwalając uwolnić się emocjom.

IM NOT EVEN REAL // DNF Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz