chapter 9

484 62 129
                                    

Obudziłem się w moim pokoju, na swoim łóżku co bardzo mnie zdziwiło. Nie musiałem nawet myśleć, aby zorientować się, że nie ma obok mnie chłopaka. Nie miałem nawet aktualnie siły się na niego gniewać, zwłaszcza po słowach, które wypowiedział, gdy myślał, że zasnąłem.

Dziś był już dzień w którym miałem wyjeżdżać ponownie do domu mojej ciotki za którą - mówiąc szczerze - trochę tęskniłem. Wychowywałem się z nią od najmłodszych lat i była jedyną z niewielu osób, które mnie nie odrzuciły w tej rodzinie.

Podeszłem do lustra znajdującego się po drugiej stronie pokoju. Moje oczy były wciąż lekko podkrążone po wczorajszych zdarzeniach, ale całe szczęście, było już lepiej, chociaż gdy tylko przypominałem sobie o słowach chłopaka, czułem jak w moich oczach zbierają się łzy.

Na podłodze leżała już walizka wyciągnięta wcześniej przez moją matkę, która prawdopodobnie musiała wyciągnąć ją gdy spałem. Włożyłem do niej wszystkie ubrania i rzeczy jakie miałem - o dziwo - mieszcząc wszystko w jej wnętrzu. Nigdy nie byłem wielkim fanem zakupów zwłaszcza odzieży, dlatego analogicznie nie miałem zbyt wielu ubrań.

Zamknąłem wieko walizki i udałem ubrać przygotowane przeze mnie wcześniej ciuchy na podróż. Szybkim ruchem nałożyłem na siebie moją ulubioną beżową koszulę i szare dresy, które ubierałem praktycznie cały czas.

W końcu byłem gotowy. Udałem się wraz z moją walizką na parter mojego domu, aby pożegnać się z moją matką, która już czekała w kuchni, coś gotując.

- Zjedz coś przed wyjazdem - powiedziała, nie podnosząc wzroku znad kuchenki.

Nie chciałem nawet zaczynać z nią długiej rozmowy o tym, że zazwyczaj nie jem śniadań dlatego posłusznie usiadłem na pierwszym lepszym krześle przy stole.
Moja matka wkrótce przyniosła mi świeżo upieczony naleśnik, który nałożyła na mój talerz.

- Jedz, żebyś czasem nie zemdlał podczas drogi - powiedziała, siadając na przeciwko mnie. Mimo, że moja matka nigdy nie miala ze mną najlepszych relacji, to zawsze w jakikolwiek sposób próbowała się o mnie troszczyć. Mimo wszystko, byłem jej w pewnym stopniu wdzięczny za to, że mnie tutaj w ogóle przyjęła.

- Długo Cię wczoraj nie było - zaczęła, próbując przerwać niezręczną ciszę.

- Mhm..- Odpowiedziałem, biorąc do ust kolejny kawałek naleśnika, nawet nie patrząc na kobietę.

- Będziesz za mną tęsknić? - Brunetka najwidoczniej chciała jakkolwiek ze mną porozmawiać przed moim wyjazdem, w przeciwieństwie do mnie.

- Ta, chyba. - odrzekłem, odnosząc talerz do zmywarki.

- Błagam Cię, George. Chcę żebyśmy chociaż normalnie rozmawiali. - powiedziała podchodząc Do mnie, na co odruchowo się odwróciłem.

Spojrzałem się w jej ciemne oczy, które po niej odziedziczyłem. Widziałem jak na twarzy kobiety maluje się smutek i troska, jednak nie potrafiłem jej zaufać. Nie po tym co się między nami stało.

- Słuchaj, ja..- Przerywam, biorąc głęboki wdech - Ja..poprostu muszę już iść. Dzięki za wszystko - dodałem, opuszczając szybko dom mojej matki.

Już niedługo po tym wyszedłem na zewnątrz. Padał drobny deszcz a pogoda zdecydowanie się popsuła. Poczekałem az przejadą wszystkie auta i już po chwili znalazłem się na poboczu drogi. Włożyłem moją rękę do kieszeni i wyciaglem z niej mój całkiem nowy telefon na którym widniała tapeta zdjęcia Clay'a, które mu zrobiłem, gdy zasnął parę tygodni temu na moim łóżku. Wtedy wydawalo mi się to całkiem urocze i postanowiłem zrobić mu zdjecie. Teraz zawsze gdy włączam telefon i patrzę na to zdjęcie, od razu się uśmiecham.

IM NOT EVEN REAL // DNF Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz