chapter 18

462 61 134
                                    

Zbliżał się koniec wakacji. Ciepłe promienie słońca wpadały przez moje otwarte okno oświetlając na złoto mój zeszyt na którym kreśliłem równania z matematyki. Co prawda do egzaminów wstępnych na studia miałem jeszcze kilka tygodni, ale wolałem być przygotowany.

Spojrzałem się na mój zeszyt z matematyki. Dziś zrobiłem jakieś trzydzieści zadań. Całkiem nieźle jak na mnie. Ostatnio zauważyłem, że coraz bardziej mogę skupić się na nauce. Szczerze mówiąc, cieszyłem się z tego. Nareszcie moje myśli nie polegają tylko na zamartwianiu się o Clay'a. To pewnie źle zabrzmi, ale ostatnim czasem nie myślałem nawet o nim..

"George, weź tabletki!" Usłyszałem z dołu głos mojej ciotki, która prawdopodobnie wychodziła do pracy, bo niedługo po tym usłyszałem zatrzaskujące się drzwi.

Udałem się schodami w dół do mojej kuchni. Na blacie oczywiście były wystawione tabletki, które szybko popiłem wodą.

Nagle poczułem czyjąś rękę na moim ramieniu "Cześć, George"

Odwróciłem się szybko, ledwo nie krztusząc się wodą, którą popijałem tabletki "Boże, nie strasz mnie" popatrzyłem się na Alexa, który lekko uśmiechnął się do mnie "Cześć.."

Brunet oparł się plecami do blatu, opierając na nim łokcie "Widziałeś już Clay'a?" Zapytał, unosząc w zapytaniu brwi.

Odłożyłem moją szklankę obok siebie i popatrzyłem zdziwionym wzrokiem na brata "Kogo?"

Alex cicho parsknął pod nosem "No..Clay'a? Nie wiesz kto to?"

Wtedy sobie przypomniałem całą historię związaną z Clayem "Zapominam go?" Zapytałem brata drżącym głosem.

Alex spuścił wzrok na podłogę, omijając moje zmartwione spojrzenie w jego stronę.

Zapominam go...

"Najwyraźniej tabletki działają.." Powiedział cicho, wychodząc z kuchni.

Musiałem się spotkać z Clayem. Tak szybko jak to tylko jest możliwe. Wiedziałem nawet Gdzie może być..

----

Ciepłe słońce dotknęło moją skórę zaraz po tym jak udałem się w stronę huśtawki na której tak jak się spodziewałem, siedział Clay.

Moje serce na chwilę przestało bić "Clay..?" Zawolałem podbiegając w jego stronę.

Blondyn nie odpowiadał na moje wielokrotne wołania. Wydawał się być zamyślony na tyle, że nawet nie spojrzał się w moją stronę.

"Clay..." powiedziałem cicho, kładąc swoją rękę na jego ramieniu co sprawiło wyrwanie go z tranu, bo gwałtownie odwrócił się w moją stronę.

"George..." zwrócił się do mnie wpatrując się z tęsknotą w moje oczy. Nastała chwilowa cisza. Nie była to jednak niezręczna cisza. Gdy jesteś z osobą, którą kochasz nawet cisza jest przyjemna. Była to cisza pełna tęsknoty i miłości, którą dało się podświadomie wyczuć.

Nie mogłem się powstrzymać i wpadłem w objęcia Clay'a. Mimo, że nie widziałem się z nim dopiero kilka dni, tęskniłem za nim tak jak za nikim. Mimo, że nienawidziłem tak myśleć, zdawałem sobie sprawę, że każde spotkanie może być naszym ostatnim.

Nikt z nas jednak nie chciał się odezwać. Chciałem mu powiedzieć jak bardzo za nim tęskniłem i, że go kocham, jednak te słowa nie mogły mi przejść przez usta. Pocieszałem się faktem, że blondyn na pewno domyślał się co chciałbym mu powiedzieć. To dało się łatwo wyczuć. Tak samo czułem się przy nim.

W końcu Clay oderwał się ode mnie i popatrzył mi prosto w oczy "Przepraszam" zaczął ściszonym głosem, który zaczynał być mniej wyraźny przez wylewające się z jego oczu łzy.

Szybkim ruchem chwyciłem go za rękę leżącą obok mojego kolana "Clay przecież to nie jest twoja wina..." uspokajałem go, lekko głaszcząc jego dłoń.

"Nie..To wszystko przeze mnie..." Mówił, opuszczając wzrok na nasze dłonie "Ja tylko chciałem abyś był szczęśliwy, George"

Jedną ręką dotknęłem jego policzka zmuszając go do spojrzenia w moje oczy "Sprawiłeś, że jestem szczęśliwszy, niż ktokolwiek inny, Clay" wyznałem, uśmiechając się do niego przez łzy "Tak poprostu miało być" Powiedziałem, lekko wzruszając ramionami.

Jednak czy na pewno tak miało być?

Z jednej strony mogłem zapomnieć o całej naszej relacji zażywając dalej leki, lub poprostu mogłem przestać zadawać się z chłopakiem i żyć jak każdy normalny przyszły student, który być może miałby teraz dziewczynę i plany na przyszłość. Z drugiej jednak strony nie mogłem tego zrobić. Nie mogłem spojrzeć mu w oczy i powiedzieć "żegnaj" jako pierwszy. Im bardziej chciałem odejść, tym bardziej chciałem na zawsze wspierać i bronić Clay'a i spędzić z nim życie.

"George?" Wyrwał mnie jego głos z moich myśli. Natychmiast podniosłem mój wzrok na chłopaka. "Tak, Clay?"

Blondyn wziął do siebie głeboki oddech po czym przybliżył swoją twarz do mojej tak,że czułem jego oddech na moich ustach. Dzieliły nas dosłownie milimetry. Clay na krótko spojrzał się w moje oczy, jakby prosił o pozwolenie na co krótko przytaknąłem głową a po chwili poczułem ciepło złączonych ust.

Nigdy nie poczułem takiego pocałunku. Czułem, że blondyn delikatnie całował moje usta, jednak było w nich czuć miłość i tęsknotę. Zachodzące słońce delikatnie ogrzewało nasze ciała oświetlając je na złoty kolor. Oderwałem się na chwilę od blondyna aby spojrzeć w jego oczy.

"Masz takie piękne oczy" powiedziałem, wpatrując się w jego przebarwione od słońca na zielono-złoty kolor tęczówki.

Chłopak delikatnie uśmiechnął się do mnie "George, chcę żebyś cos wiedział" jego barwa głosu nagle spoważniała co wyrwało mnie z oczarowania pocałunkiem.

"Tak?" Zapytałem, odsuwając się lekko od blondyna.

"George, choćbyś nie wiem jak tego nie chciał, kiedyś przyjdzie dzień w którym będziemy musieli się rozstać" powiedział, zasmuconym tonem "Dla twojego dobra"

Spojrzałem się na Clay'a błagalnym wzrokiem,który lekko zaczynał się rozmazywać przez moje napływające łzy. Nie mogłem jednak wydusić z siebie słowa. Wiedziałem, że chłopak mówi prawdę. Kiedyś nadejdzie taki dzień w którym się rozstaniemy.

"To nie wszystko, Gogy" dodał, podnosząc na mnie swój wzrok "Chcę,żebyś wiedział,że tak na prawdę zawsze Cię kochałem i mimo, że kiedyś mnie zapomnisz to zawsze będę się o Ciebie martwić"

Nie wiedziałem co chlopak moze miec na myśli, mówiąc to. Nigdy w życiu nie chciałem go opuszczać.."Clay, nigdy Cię nie zapomnę..."

Blondyn lekko skinął głową, po czym wstał szybko z ławki odwracając się do mnie tyłem, próbując ukryć swoje łzy "powinieneś już iść" powiedział, po czym udał się w kierunku przeciwnym do mojego domu tak,że niedługo straciłem go z pola widzenia

---------
Dziękuję Wam bardzo za wszystkie wyświetlenia i każdą aktywność<3

Na moim spotify ( Martina 🌾) stworzyłam playliste bazujaca na tej książce (The moon is beautiful, isnt it?) Na którą bardzo zapraszam!! Przy okazji możecie zobaczyć na moje inne playlisty :)

Love u

IM NOT EVEN REAL // DNF Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz