ROZDZIAŁ 8

1K 46 5
                                    

Po godzinach przemyśleń postanowiłam pójść na bal. Pojutrze są urodziny Eleny, więc wszyscy będą rozmawiali tylko o tym, a ja przynajmniej będę miała dobre wspomnienia z tego balu. Przebrałam się w kreacje od Mikaelsona, umalowałam się delikatnie, zaznaczając mocniej usta i uczesałam włosy w luźny kok, z którego wyciągnęłam pierwsze pasemka.

Na dole było już słychać muzykę, dom był wypełniony gośćmi. Złapałam się poreczy i powoli schodziłam po schodach. Do poręczy doszedł Kol, który patrzył na mnie przez cały czas. Za nim zobaczył także braci Salvatore ubranych w garnitury, oraz odstrojoną Elenę. Bardzo mnie to zdziwiło, byłam pewna, że ich tu nie będzie. Niedaleko stała również Caroline, ubrana w piękna, niebieską kreacje w towarzystwie Klaus'a, który również patrzył w moją stronę. Rozejrzałam się dookoła i okazało się, że każdy nie spuszcza mnie z oczu, nawet Elijah, Finn i ich matka. Doszłam do ostatniego schodka, Kol podał mi rękę, którą nawet jak nie chciałam, musiałam chwycić.

- Jednak przyszłaś, Elijah mówił, że nie wykazywałaś takich chęci - mówił z ciągłym uśmiechem.

Ja nic nie odpowiedziałam, poprostu się uśmiechałam. Chłopak puścił moją rękę, ukłonił się przede mną i odszedł w stronę swojej rodziny, która już stała na schodach z kieliszkami szampana. Wciąż czułam wzrok gromady na moim ciele. Kelnerzy chodzili z tacą szampanów, które ludzie brali, również ja.

- Witajcie! Dziękujemy, że do nas dołączyliście w wieczór, w którym świętujemy ponowne zjednoczenie się naszej rodziny! Tradycją jest wspólne tańczenie, na dzisiejszy wieczór wybraliśmy starego walca, dobierzcie się w pary i dołączcie do nas na parkiecie - przemówił Elijah.

Kiedy wszyscy się rozeszli ja odeszłam w kąt. Obserwowałam Elenę, która poszła na parkiet z Damon'em, co mnie zdziwiło. Myślałam, że ja nie będę musiała tańczyć, lecz wkrótce i mnie to sięgnęło.

- Tradycja to tradycja - powiedział Kol podając mi rękę, na którą kładę swoją dłoń. Nie widziałam innej opcji.

Muzyka klasyczna wypełniła salę, w której właśnie się znajdowaliśmy. Kol przybliżył mnie do siebie i patrzył mi w oczy. To on prowadził, ja ledwo potrafiłam tańczyć. Próbowałam rozproszyć jego uwagę, rozglądałam się, próbowałam rozmawiać, lecz on wciąż nie odklejał ode mnie wzroku. Patrzył prosto w moje oczy. Co było trochę krępujące.

- Dziękuję za suknię - uśmiechnęłam się delikatnie.

- Pięknie na tobie wygląda - pochwalił oddalając mnie delikatnie od siebie i ponownie przysuwając.

Kolejnym krokiem tańca było przejście do kolejnego partnera. Według kolei ja trafiłam do Elijah'y.

- Mój brat naprawdę się w tobie zadłużył, nie widziałem go takiego od tysiącleci - powiedział obkręcając mnie do rytmu. - Nie mam w zwyczaju wtrącać się w prywatne sprawy, ale zrobię wyjąek. Dlaczego jeszcze nie jesteście razem? Wygląda na to, że ty też go lubisz - zapytał grzecznie.

- Ponieważ jest wampirem - próbowałam odpowiedzieć równie oficjalnie jak mężczyzna.

- Tylko dlatego? Ty jesteś wiedźmą, nie sądzę abyś ułożyła sobie życie z zwykłym człowiekiem. Choć to bardzo kuszące, jest niemalże niemożliwe - rzekł.

Nie zdążyłam odpowiedzieć, ponieważ muzyka się skończyła, a ja ponownie trafiłam w otoczenie Kol'a. Brunet zaprowadził mnie do sypialni.

- Wszystko dobrze? Nagle mina ci posmutniała - usiadł obok mnie.

- Tak.. - powiedziałam sama w to wątpiąc.

- Ronnie... możesz mi powiedzieć. Powiedz kto cię zranił, a natychmiast go wyjaśnię.

I've changed || Kol MikaelsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz