ROZDZIAŁ 2

1.5K 56 3
                                    

- Więc?? - pytam po raz kolejny.

- Ronnie... - Bonnie ukucnęła. - To co dzisiaj widziałaś... to sprawka wampirów, wilkołaków i czarownic, oni istnieją.

Moje oczy automatycznie zrobiły wytrzeszcza.

- Co? Jak to? To nie możliwe - choć intuicja podpowiadała mi, że to prawda, ja nie chciałam w to uwierzyć.

- Tayler jest wilkołakiem, Stefan, Damon i Caroline wampirami, a ja czarownicą - ponieważ nie chciałam w to uwierzyć grupa zrobiła mi mały pokaz swoich mocy.

- A ty Elena, kim jesteś? - zapytałam niedowierzając.

- Sobowtórem... bardzo niebezpiecznej wampirzy, Katherine Pierce - powiedziała, a wtedy szczena totalnie mi opadła.

- A Jeremy? - spytałam chociaż nie byłam pewna, czy chcę wiedzieć.

- Jeremy jest całkowicie normalny - uspokoiła mnie Caroline.

Po wszystkim czego się dowiedziałam dałam im do zrozumienia, że nigdy ich nie zaakceptuje, nie chciałam. Chciałam wieść normalne życie, więc wyszłam z domu trzaskając za sobą drzwiami i pojechałam do domu. Nie chciałam mieć z nimi styczności. Myślałam o wyjeździe, lecz zrezygnowałam ze względu na pogrzeb rodziców.

* * *

Rano obudziły mnie poranne dźwięki. Jenna robiła śniadanie, Elena szykowała się do wyjścia, tylko ja i Jeremy wciąż leżeliśmy w łóżkach. Zeszłam na dół, Elena od razu spojrzała na mnie z nienawiścią, której nie rozumiałam, lecz nie zamieniałam z nią ani słowa, ze względu na wczoraj.

- Idę dekorować dom Lockwood'ów na bal, idziesz ze mną? - zapytała, a ja powiedziałam proste wyraźne i wrogie "Nie".

Chwilę później po schodach zszedł wysoki blondyn, który nie miał na sobie koszulki. Wszyscy zachowywali się, jakby było to coś normalnego. Mężczyzna chyba zauważył mój wzrok i od razu się odezwał.

- Ty pewnie jesteś Veronica, jestem Alaric... Alaric Saltzman - przedstawił się i rozłożył dłonie aby się ze mną przytulić, jednak tego nie zrobiłam, bo nie miał na sobie koszulki.

- Kim jesteś? - dopytałam.

- ...Chłopakiem.. Jenny - powiedział z zawahaniem i wziął do ręki kubek gorącej kawy.

Zabrałam śniadanie i od razu wróciłam na górę. Dobiegały do mnie dziwne dźwięki z pokoju Eleny. Zajrzałam do pomieszczenia mimo, że wiedziałam, że nie powinnam.

Na łóżku leżał Stefan, a obok niego Elena z igiełką w ręku. Zastanawiałam się po co, lecz chwilę później wszystko się wyjaśniło. Dziewczyna ukóła się nią w palec, a krew podała Stefan'owi.

- Codziennie jedna kropla, aż będziesz silny - powiedziała, kiedy ten delikatnie przyłożył usta do jej zakrwawionego palca.

Nie mogłam na to patrzeć. Wciąż się z tym nie pogodziłam i nie chciałam mieć takich ludzi w moim otoczeniu. Czy on uważają to za romantyczne?

* * *

Zmieniłam zdanie o przygotowaniach do balu, kiedy Jenna poprosiła mnie o pomoc. Poszłam razem z nią do domu Lockwood'ów, gdzie była już cała reszta.

- Zaraz wrócę... - powiedziała kobieta, gdy zobaczyła Salvatore'a stojącego przy stole z pudłami w ręku.

Chłopak spojrzał w moją stronę i uśmiechnął się. Próbowałam odwrócić wzrok od niego, lecz on wciąż się na mnie gapił. W końcu zabrałam jedno z pudeł i poszłam dekorować dwór.

I've changed || Kol MikaelsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz