ROZDZIAŁ 15

880 40 11
                                    

Obudziłam się nie pamiętając co wydarzyło się tej nocy. Czułam jakbym dopiero przed chwilą ocknęła się po śmierci. Tego dnia był ostatni dzień przerwy wiosennej. Miałam zamiar wrócić do szkoły z entuzjazmem i cieszyć się ostatnimi dniami liceum. Za półtora tygodnia rozdanie dyplomów i nagle wszystko dla mnie miało sens. Chciałam już gdzieś wyjechać na wakacje... gdzieś daleko od Mystic Falls. Od rana w całym domu panował rozgardiasz. Prawie zapomniałam, że powinnam pokazać się Mikaelson'om, bo w końcu umarłam i zmartwychwstałam. Zeszłam na dół, skąd dobiegały krzyki.

- Niklaaaaaauuus! - zawołał Elijah.

Zeszłam po schodach i stanęłam oparta o drzwi od salonu. Po prostu czekałam aż ktoś mnie zauważy i też nie chciałam przerywać tej emocjonującej rozmowy, która przemieniała się w kłótnię. Wkrótce do pomieszczenia wejściem od kuchni wszedł Klaus, a kilka minut potem Kol.

- W sypialni też jej nie ma! - rzekł przerażony.

Dopiero po chwili zrozumiałam, że może chodzić o mnie. Miło mi się na serduszku zrobiło, kiedy widziałam przerażenie i smutek w oczach Kol'a gdy nie mógł mnie znaleźć.  Postanowiłam wejść do pokoju, aby oszczędzić im nerwów. Oczy wszystkich domowników skupiły się na mnie. Na twarzach ich wszystkich pojawiło się zakłopotanie, szok i przeniki szczęścia.

- Ver....onica?! - zachwycił się Kol i natychmiast podszedł mnie przytulić.

Naprawdę nie często pozwalałam Kol'owi mnie przytulać. Na początku ze względu na to, że jest wampirem, a później było to dla mnie niezręczne. Chłopak nie chciał mnie wypuścić z swoich ramion. Musiałam użyć siły aby to zrobić. 

- Ronnie? - do pomieszczenia weszła szczęśliwa Rebekah. Uścisnęłam ją mocno, co zdziwiło kobietę. - Od kiedy jesteś taka silna? - zapytała.

- Veronica? Chodź ze mną na chwilę... - zawołał mnie podejrzliwy Niklaus.

Posłuchałam prośby hybrydy i poszłam za nim do kuchni. Mężczyzna otworzył lodówkę i sięgnął z niej świeżą porcję krwi, którą nalał do szklanki i postawił na stole.

- Powąchaj - rozkazał. Dookoła zebrała się reszta pierwotnych.

Kiedy schyliłam się do szklanki poczułam znajome już uczucie. Z moich zębów wysunęły się kły, a pod oczami pojawiły się ciemne żyłki. Nagle wszystko sobie przypomniałam. Całą poprzednią noc. To co się stało i kogo zabiłam. 

- Ty.... jesteś... wampirem - podsumowała Rebekah.

Spojrzałam się na nich bez zdziwienia. Kol złapał mnie za rękę i poprowadził do jadalni, gdzie stół był pokryty dziesiątkami ksiąg.

- Musimy ci coś powiedzieć - rzekł Nik, co mnie zaniepokoiło.

- Usiądź - powiedział Kol wysuwając mi krzesło. 

Pełna nerwów usiadłam na drewnianym krześle na przeciwko Mikaelson'ów. Wszyscy patrzyli na mnie, jakby było im mnie szkoda. Nie podobało mi się to, lecz zanim zwróciłam i uwagę postanowiłam wysłuchać, co mają mi do powiedzenia, a wydawało się to poważne.

- Musisz pilnować się z głodem i nauczyć się go kontrolować. Bo.... - zaczął Klaus.

- Bo kiedy kogoś zabijesz uaktywnisz klątwę wilkołaka, którym się stałaś, ponieważ użyłaś błędnego zaklęcia i przekazałaś gen wilkołaka od Klausa sobie - dokończył Kol, co mnie zszokowało i nie wiedziałam co powiedzieć.

- Spokojnie Kol wprowadzi cię w świat wampirów i nauczy cię jak kontrolować głód - rzekł Elijah.

- Nie jestem pewien, czy Kol jest odpowiednią osobą... w końcu miał kilka epizodów jako rozpruwacz - zaśmiał się Nik.

I've changed || Kol MikaelsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz