ROZDZIAŁ 13

885 42 6
                                    

Kolejny dzień miał być taki sam. Klaus był bezpieczny. Wykonałam zaklęcie wiążące, które połączyło jego ze mną, więc dopóki żyję ja, żyje też on. Cały poranek myślałam o poprzednim dniu. Dokładniej o jednej chwili. Nie sądziłam, że dwie, lub trzy minuty mogą tak zmienić moje życie. Ciągle myślałam o pocałunku. Przed oczami miałam tylko jego delikatne usta dotykające moich. Jego rękę na mojej szyi, czy twarzy. Nawet nie byłam świadoma, jak bardzo tego potrzebowałam.

Moją nostalgię przerwały krzyki dobiegające z parteru. Ubrałam szlafrok, ponieważ wciąż byłam w piżamie i biegiem zeszłam na dół. Dostrzegłam rodzeństwo Mikaelsonów, na przeciwko których stał nieznajomy mi dotąd mężczyzna. Był podstrzały. Miał ciemne włosy, pokryte jakby szronem. Ubrany był dość nie codziennie, jakby średniowiecznie. Na sam jego widok chciało mi się rzygać.

- Veronica! - krzyknął Klaus, którego właśnie zaatakował.

Dopiero w tej chwili zrozumiałam z kim mają doczynienia - Mikael Mikaelson. Najgorszy z najgorszych. Wampir, który żywi się krwią wampirów. Łowca wampirów.... Klaus'a. Mężczyzna w ręku miał kołek z białego drewna, z elementami srebra, które miały zabić hybrydę.

- Ve...r..o..nica.. - mówił drżącym głosem, kiedy ojciec przytrzymywał go przy ścianie.

Jak najszybciej mogłam zeszłam po reszcie schodów. Stojąc niedaleko użyłam magii, która powodowała, że Mikael skonał z bólu. Kiedy puścił pierwotnego, za pomocą zaklęcia odsunęłam go i przywarlam do ściany.

- Jak on tu wszedł? - zapytałam wciąż utrzymując ręce w górze.

- Dom nie jest własnością człowieka, więc nie miał problemu - odpowiedziała w biegu Rebekah.

- Veronica możesz już skończyć, dam sobię z nim radę - powiedział Niklaus z wrogim wzrokiem wpatrzonym w Mikael'a

Kiedy cofnęłam zaklęcie Mikaelson spadł na ziemię. Klaus szybko się nim zajął odbierając mu kołek i próbując wbić go w jego serce. Niestety mężczyzna szybko się uchylił i kołek nie wylądował w jego sercu. Wampir wykorzystał swoją wampirzą prędkość i opuścił dom.

Wszyscy obecni w pomieszczeniu stanęli jak słupy soli. Ja wciąż nie ogarniałam co dokładnie się właśnie stało. Czułam się silna i skuteczna. Pierwszy raz poczułam się naprawdę użyteczna.

Wróciłam dumnym krokiem do sypialni, gdzie przebrałam się i umalowałam. Na mojej twarzy wciąż gościł szeroki uśmiech. Ubrałam się klasycznie i wygodnie. W dresy - czyli coś idealnego na deszczowy dzień spędzony w domu.
Tego dnia była środa - ostatnie 2 dni wolnego od szkoły.  Na samą myśl powrotu chciało mi się wymiotować. Pocieszałam się faktem, że miał to być ostatni tydzień zajęć, ponieważ w następny poniedziałek miało się odbyć rozdanie dyplomów i zakończenie szkoły.  Wreszcie... po tylu miesiącach męki.

Resztę dnia chciałam spędzić normalnie i chociaż przez chwilę skorzystać z wiosennej przerwy jak każdy normalny nastolatek w moim wieku.

Przebrałam się, zabrałam laptopa, słuchawki i wyszłam do ogrodu, aby odetchnąć. Zajęłam miejsce na fotelu przywieszonego do drzewa. Wyłożyłam go kocem oraz poduszkami, dzięki czemu było mi wygodniej. Włączyłam komputer, na którym puściłam film. Pierwszy raz od dawna oglądałam film.

Przez ostatnie kilka miesięcu, odkąd przyjechałam do Mystic Falls dużo się działo i nie miałam na to czasu, a nawet o tym nie myślałam. Moimi codziennymi nadziejami i myślami było przeżycie kolejnych niebiezpiecznych wydarzen, w których miałam udział. Nie spędzałam czasu jak osoby w moim wieku. Nie traktowałam liceum jako najlepsze lata mojego życia. Nie miałam wielu przyjaciół i nie spełniałam moich marzeń.

I've changed || Kol MikaelsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz