ROZDZIAŁ 16

775 40 0
                                    

Noc minęła bardzo szybko i przyjemnie. Nigdy nie czułam się tak wolna jak tamtej nocy.

Przemieniłam się ponownie w człowieka mniej boleśnie niż w wilka. W lesie byłam kompletnie naga. Rozglądałam się za ubraniami lecz nigdzie ich nie było.

Kilka minut później w lesie pojawił się mężczyzna, którego przez wciąż panującą ciemność nie rozpoznawałam. Stałam za drzewem, a postać znajdowała się coraz bliżej mnie.

Kiedy chłopak znajdował się bliżej mnie mogłam dostrzec, że w ręku niesie kawałki materiału - ubrania. Ku mojemu zdziwieniu obok mnie pojawił się Kol.

Nie sądziłam, że wampir pojawi się tutaj po wszystkim co stało się wczoraj. W tamtej chwili spodziewałam się każdego tylko nie jego.

Mimo, iż był to ktoś znajomy i bliski mi zawstydziłam się. Schowałam się całkowicie za drzewem, a głowę wychyliłam, aby widzieć krwiopijce.

- Spokojnie, nie musisz się chować - powiedział ciepło, a jednak z dystansem.

Rozmawiając z nim nie słyszałam w jego głosie tego samego, co jeszcze kilka dni wcześniej. Był jakby bardziej... oziębły.

Wciąż nie wychylając się bardziej zabrałam ubrania z rąk Mikaelson'a i jak najszybciej ubrałam je na siebie.

- Możemy już iść... - rzekłam cicho.

Podczas powrotu do domu nie odezwaliśmy się ani słowem. Między nami panowała niezręczna cisza, której każde z nas bało się przerwać.

Wróciwszy do domu weszłam do jadalni, gdzie siedzieli wszyscy popijąc krew.

Nie widziałam nigdzie Klaus'a, który przez cały czas biegał obok mnie... przynajmniej tak mi się wydawało.

- Wszystko dobrze? - zapytał Elijah widząc moje zamyślenie.

- Taak... tylko to wszystko jest dla mnie nowe - odparłam biorąc do ręki szklankę krwi.

- Przyzwyczaisz się... - powiedziała wesoło Rebekah.

- A gdzie jest Klaus? - odważyłam się zapytać.

- Wrócił już dawno do domu, siedzi w sypialni i maluje obraz - odpowiedział Mikaelson.

- To dziwne...

- Dlaczego? - przerwał mi.

- Myślałam, że biegał ze mną...

- To musiała być alfa. Zobaczył, że jesteś nowa i chciał cię przypilnować - uspokoił mnie Elijah.

Czułam się dziwnie i nieswojo z pragnieniem krwi i zmianą mojej natury. Małe spięcie pomiędzy mną, a Kol'em nie ułatwiało mi tego. Miałam ochotę porozmawiać z nim, wygadać się mu... lecz nie mogłam.

Kiedy wróciliśmy do domu gdzieś zniknął i nigdzie go nie było. Szukałam go wszędzie. Wygląda to tak jakby zapadł się pod ziemię.

Przez całą noc nie spałam, bo biegałam po lesie, a już za godzinę mam być w szkole. Na szybko pakowałam plecak i ogarniałam notatki, aby nie spóźnić się w pierwszy dzień ostatniego tygodnia szkoły.

Kiedy sięgałam książki w sypialni rozniósł się dźwięk pukania do drzwi.

- Wejdź! - powiedziałam mając skrytą nadzieję, że do pomieszczenia wejdzie Kol.

- Przyniosłam Ci kilka porcji krwi do szkoły... tak na wszelki wypadek - w pokoju pojawiła się Rebekah, a moja nadzieja legła w gruzach. - Heeej, jak nie lubisz mojego towarzystwa to mogę wyjść - odparła.

- Nie, zostań. Po prostu myślałam, że to ktoś inny - uśmiechnęłam się i wróciłam do pakowania torby.

- Hmmm co tym razem zrobił mój brat? - zapytała siadając obok mnie.

- Cooo? Skąd wiedziałaś? Nieee... - próbowałam się wyprzeć.

- Przede mną nie musisz ukrywać. Powiedz mi... mam doświadczenie z facetami i doskonale znam mojego braciszka - zaśmiała się. - Więc?? - spojrzała mi w oczy.

- Ostatnio mieliśmy małą kłótnię... nawet nie nazwałabym tego kłótnią tylko sprzeczką - zaczęłam.

- Yhm i co dalej?

- Powiedział mi, że powinnam wyjechać ponieważ, z wami nie jestem bezpieczna... a ja powiedziałam, że nawet jeśli nie jestem z wami połączona więzami krwi to czuje się z wami jak rodzina - zobaczyłam promieniejący uśmiech na twarzy blondynki. - A on i tak kazał mi wyjechać i zniknął. Już myślałam, że go nie zobaczę, aż do dzisiaj, kiedy przyszedł po mojej przemianie, ale teraz znowu gdzieś zniknął - dokończyłam.

- Ohh typowy Kol - westchnęła. - On już taki jest, ale uwierz mi, kiedy przez to przebrniesz to zmienić swoje zdanie. Kol nie miał w życiu wielu wybranek i nie wpuszczał do życia wiele osób. Jesteś pierwszą dziewczyną od stuleci, do której coś czuje I boi się, że cię straci - wytłumaczyła.

- A co ja powinnam zrobić? - spytałam odrobinę wzruszona.

- Porozmawiać z nim oraz wyznać to co naprawdę do niego czujesz. Powiedzieć mu, że będziesz przy nim... że chcesz być przy nim, a dalej samo jakoś pójdzie - powiedziała. - A teraz zbieraj się. Za kilka minut masz być w szkole - rzekła, opuszczając pokój.

Normalnie powiedziałabym, że łatwo powiedzieć, trudniej zrobić. Lecz w oczach Rebeki widziałam, że ona wie, że to wcale nie jest takie proste, ale warto. Podobno warto odważyć się wejść na sam szczyt, ponieważ widoki tam są najładniejsze. Miałam nadzieję, iż tym razem będzie tak w prawdziwym życiu.

Gotowa opuściłam dom i udałam się do szkoły, gdzie jak zwykle nie czekało na mnie nic ciekawego.

Widziałam tylko oziębłe wzroki wszystkich uczniów zebrane na mnie. Nie mogłam się doczekać ukończenia szkoły. Za równy tydzień - w poniedziałek miał być ten dzień, który odmieni moje życie i zakończy mękę.

Kilka lat temu miałam plany na życie po liceum: podróżowanie, znajdowanie prawdziwych przyjaciół, miłość i spełnianie marzeń. Teraz wiem, że wcale nie jest to takie łatwe.

Z perspektywy czasu moje poglądy i moje cele się zmieniły. Teraz nie wyobrażam sobie nie bycia czarownicą i zakochałam się w pierwotnym, a jakiś czas temu wściekałam się, gdy w otoczeniu stała postać nadprzyrodzona. Aż ciężko uwierzyć, że jestem trybrydą... pierwszą na świecie.

Z jednej strony czuję się wyjątkowa i niezastąpiona, lecz z tyłu głowy mam myśl, że przez to, że jestem jedyną taką postacią, będę zdana sama na siebie. Nikt nie zrozumie mnie tak dobrze, jak ja sama.

Przez wszystkie lekcje myślałam już tylko o mojej imprezie urodzinowej, która miała wyjść idealnie. Chciałam aby chociaż ten dzień był idealny.
Jako trybryda rozpoczęłam nowy etap w moim życiu. Zaczęłam od początku. Najmroczniejszy okres był dopiero przede mną...

I've changed || Kol MikaelsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz