Rozdział 11

1.2K 58 4
                                    

-spokojnie, nie bój się nic nie zrobi. Osobiście tego dopilnuje - odparł Albus a młodszy mężczyzna spojrzał na niego krytycznie.

-Nie obiecuj czegoś czego nie dokonasz. Hermiono, spokojnie nie skrzywdzi cię już. A co do tego szantażu, opowiesz o co chodzi wszystko na spokojnie i powoli - mocniej ją objął- zostanie wysłany do świętego Munga na obserwacje, sugeruje że powinnaś oddać się na obserwacje do psychologa. Twój stan Psychiczny uległ zmianie i to poważnej, mogę się zająć wymazywaniem nieprzyjemnych wspomnień jeśli chcesz. Na razie odpocznij, jesteś zwolniona z lekcji i dziś nie przychodź na praktyki.

-ale...

-Nie ma żadnych ale Granger. Musisz odpocząć. Wystarczająco się namęczyłaś. - odsunął ją lekko od siebie i podał czarną materiałową chusteczkę, i popatrzył na nią że współczuciem. - masz odpocząć, nie możesz się przemęczać. Dlatego ci były potrzebne te eliksiry? - zmarszczył brwi kiedy kiwnęła przytakująco głową. Wziął ją na ręce jak pannę młodą i popatrzył na Rona-jeszcze raz ją tkniesz a nie będę się powstrzymywał i cię zabije. Nie uczyła cię Molly że tak się kobiet nie traktuje? - wyszedł trzymając kruchą i delikatną dziewczynę w swoich ramionach. Szedł z nią przez cały Hogwart do lochów ignorując szepty spóźnionych na lekcje uczniów.- Jak się czujesz?  - odpowiedziała mu cisza, spojrzał na dziewczynę która usnęła wykończona płaczem. - Ginnerwa za mną. - rzucił mijając wspomnianą uczennice.

***
Brunetka obudziła się po kilku godzinach, czując się odprężona. Spojrzała na zegarek i zerwała się na równe nogi, rozejrzała się i delikatnie wzdrygała widząc śpiącą czarną postać na fotelu obok łóżka. Podeszła do śpiącej osoby, i kiedy chciała odgarnąć niesforny kosmyk włosów, wzdrygnęła się czując lekki uścisk w nadgarstku, i wzrok Severusa który nie był wcale morderczy jak w innych przypadkach.

-Jak się czujesz? -zapytał z troską w głosie, a raczej tak jej się wydawało bo nie był to zimny, ociekający jadem głos a delikatny i przyjemny dla ucha.

-chyba jest okej... długo tu jesteś? i dlaczego spałeś na fotelu

-nie chciałaś mnie puścić całą drogę, a potem nie miałem możliwości wyswobodzić swojej ręki od ciebie. -przetarł twarz dłonią uprzednio puszczając drobną rączkę dziewczyny. -  Idź odpoczywać dalej. masz wolne do końca tygodnia. 

-Jak się czujesz Granger? -w drzwiach stanął Draco i oparł się lekko o framugę trzymając tackę z posiłkiem dla brunetki. -przeszkadzam gołąbeczki?

-Nie, ty nigdy nie przeszkadzasz -uśmiechnęła się lekko do niego.- a co do samopoczucia jest lepiej, dziękuję za troskę. 

-Snape nie podpieprzam ci dziewczyny więc mnie nie morduj wzrokiem. -zaśmiał się blondyn i położył trzymany przedmiot na stoiku kawowym znajdującym się przed kominkiem i beżowymi fotelami. 

-No mam nadzieje -warknął pod nosem, po czym się zorientował że słyszała to Hermiona bo się w niego wpatrywała intensywnie szukając oznak jakiegokolwiek sarkazmu. Zaklął pod nosem i wstał fotela. 

-jesteście dziwni, kiedy zaczniecie ze sobą być? Widać że was do siebie ciągnie a jako jedyni się przed tym wzbraniacie -wzrusza ramionami obserwując obydwie osoby w pomieszczeniu- oboje jesteście inteligentni a na uczuciach ewidentnie się nie znacie. TY kochasz ją, ONA kocha ciebie. Jaki macie problem?

-Ja jestem jej profesorem, za coś takiego czeka Azkaban -krzywi się- poza tym, pewnie i tak nie przeżyję wojny więc po co mam komuś marnować życie. -warknął i wyszedł z pomieszczenia.

***

-Hermiona, rusz ten zgrabny tyłek z łazienki! -jęknął Draco próbując się dobić do pomieszczenia od 10 minut- Liczę do trzech, wtedy wchodzę -złapał za klamkę od pomieszczenia- jeden...dwa...trzy-wszedł do łazienki i spojrzał na dziewczynę siedzącą na podłodze, obejmującą swoje nogi, która na dźwięk otwierających drzwi, podniosła do góry głowę- Hermiona? Co się dzieje? -kucnął przy niej i położył dłoń na ramieniu. -hej...popatrz na mnie, wszystko będzie dobrze -uśmiechnął się do niej pocieszająco w głowie próbując poukładać sobie to co musi zrobić. 

-Jest w porządku...naprawdę. Nie przejmuj się -wysiliła się na uśmiech i wstała z podłogi.- Po prostu ciocia mnie dziś odwiedziła i źle się czuje, ale to normalne w te dni. 

-rozumiem, podpaski czy tampony? -zmarszczyła brwi i spojrzała na niego. 

-Dziękuje za troskę ale wiesz że są na to Eliksiry? I skąd ty jesteś taki zaznajomiony z mugolskimi środkami higieny? -zaśmiała się patrząc na blondyna, który się się zmieszał. 

***

Brunetka stanęła właśnie przed salą eliksirów w grupce swoich przyjaciół, rozmawiając z nimi a jednak trzymając się z boku. Nie umiała spojrzeć na przyjaciółkę której brat ją zranił, jak i na Harrego obserwującego ukradkiem Ślizgona. Spuściła głowę w dół a jej włosy stworzyły przed jej twarzą kurtynę która ją oddziałała od świata zewnętrznego, wzdrygnęła się kiedy jej włosy zaczęły znikać sprzed jej oczu, podniosła głowę i zmarszczyła brwi. 

-Mówiłem że masz mieć związane te kudły by wejść do sali, czekasz na specjalne zaproszenie idiotko czy jesteś głupia? -wysyczał zimno Snape patrząc na nią- wszyscy już weszli do klasy, ruchy. 

-ja...-zawahała się i popatrzyła na wypastowane buty, zacisnęła dłoń na pasku od torby którą miała na ramieniu i zacisnęła powieki. -Wyrzucił mnie pan i miałam nie pojawiać się w klasie. 

-do klasy zanim zmienię zdanie. -warknął i spojrzał na nią całkowicie poważnie- właź do tej cholernej klasy a nie się patrzysz idiotko. 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Cześć jak wam mija dzień? Przepraszam za dłuższą nieobecność. Nie wyszedł tak jak planowałam by wyszedł i straciłam na ten rozdział wenę.

~Sophie


Sekret Miłości [SEVMIONE] |Zakończone|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz