Rozdział 14

1.1K 63 1
                                    

-tylko się przebiorę i możemy iść -powiedziała patrząc w jego oczy, nie umiała sobie wyobrazić o jaką niespodziankę mu chodzi, czuła się poddenerwowana przez uczucie niewiedzy. Nie lubiła kiedy czegoś nie wiedziała, zawsze dociekała jednak tym razem bez słowa poszła się przebrać w czarne jeansy i pastelowy sweter. Podeszła do niego i objęła jego przedramię po czym zamigotał jej świat przed oczami i czuła dyskomfort w brzuchu, znała to uczucie, przenieśli się gdzieś.

Rozejrzała się dokoła, nie kojarzyła okolicy jednak czuła że to mugolskie miasteczko, widziała samochody na parkingach i to jak co niektórzy mają jeszcze włączone światło. Spojrzała na Severusa który z bliżej nie określonym uczuciem na twarzy spojrzał na jeden z domów, był on zaniedbany i obrośnięty chwastami, elewacja budynku ewidentnie się rozpadała odchodząc większymi płatami z zewnętrznych ścian budynku.

-Tu mieszkały Evans, ale to sporo czasu temu.  Spokojnie to nie nasz cel podróży -odparł po czym ruszył w głąb ulicy a za nim dziewczyna która ledwo za nim nadążała- kretynko, nie umiesz chodzić? -burknął zerkając na nią przez ramię na co się oburzyła. 

-Znowu to robisz! -skrzyżowała ręce na klatce piersiowej- gdzie idziemy

-Zobaczysz Granger -wywrócił oczami idąc dalej- no rusz się, to niespodzianka

-Nienawidzę niespodzianek -spuściła wzrok na asfalt po czym starała się podbiec do stojącego kilkanaście metrów dalej mężczyzny. 

-Dlaczego? -Spytał obserwując ją uważnie, na co tylko spojrzała i szybko zmieniła temat co od razu wyłapał i odnotował, kolejna rzecz którą postanowił się dowiedzieć o dziewczynie która mimo że jest łatwa do odczytania, ma kilka wyrwanych stron o których nie rozmawia albo szybko zmienia temat. -Powiesz mi co u twoich rodziców? -zauważył że dziewczyna stanęła w miejscu po czym chwile później szła obok niego. 

-Wszystko dobrze, z tego co wiem wyjechali do Australii, zawsze o tym marzyli i jedyną przeszkodą byłam ja. A co? -odbiła piłeczkę kolejny raz. Zmarszczył brwi i spojrzał całkowicie poważnie. zadał jedno pytanie które wybiło ją całkowicie  "co im zrobiłaś? ", to zburzyło jej mały świat który usiłowała naprawić, jednak nie mogła dopóki nie naprawi tego co zrobiła a to było niemożliwe, bynajmniej dla niej. -Nie chce o tym rozmawiać

-Mów do cholery co się dzieje -Warknął i złapał ją za ramiona , po czym za brodę zmuszając by na niego spojrzała. -co im zrobiłaś. -zauważył zbierające się łzy w knocikach jej oczu, westchnął , złapał ją za rękę i pociągnął w stronę swojego rodzinnego domu, gdzie jak od razu weszli zapalił ruchem dłoni świece przez co i tak planował tam przyjemny pół mrok. Posadził ją na kanapie i podszedł do aneksu kuchennego gdzie zaczął robić herbatę. -Hermiona, posłuchaj mnie jak powiesz to ci ulży -kucnął przy siedzącej dziewczynie i złapał ją za rękę i spojrzał w oczy. 

-Severus? Już wróciłeś? A kto to? -Zdezorientowana dziewczyna rozejrzała się po pomieszczeniu zastanawiając skąd dochodzi kobiecy głos. Po spojrzeniu na mężczyznę patrzącego w stronę kominka zrozumiała, nad nim wisiał portret Eileen Snape. Rzuciła kątem oka na niego, za co on nie wyrażał zbytnio emocji, tak jakby nagle wyparowały i nie był tą samą osobą. -Więc, co to za kobieta? 

-Hermiona Granger, ta o której się dowiedziałaś przez paplanie Minerwy i szpiegowanie w moim gabinecie -burknął na co kobieta wywróciła tylko oczami. Zmierzyła zapłakaną i zmieszaną dziewczynę wzrokiem po czym odparła chłodno jak miała w zwyczaju "Podoba mi się, zmieni cię na lepsze. Może zaczniesz coś w końcu czuć" Na co zacisnął zęby sycząc coś bliżej niezrozumiałego. 

***

Dziewczyna rozglądała się po pomieszczeniu, które było urządzone w dosyć minimalistycznym stylu. Brakowało wyrazu i rodzinnego ciepła, czuła chłód bijący od pomieszczenia w którym się znajdowała mimo że było dosyć ciepło. Przyciągnęła do siebie nogi pijąc herbatę, siedząc na miękkiej, ciemnozielonej kanapie w starym stylu czuła się jak w domu. Za nią znajdowała się szara ściana z obszerną meblościanką, zapach starych ksiąg sprawiał że czuła się jak w bibliotece. Na przeciw niej był kominek wyłożony szarym kamieniem a nad nim portret w posrebrzanej ramie, był pusty co oznaczało że kobieta z owego przedmiotu poszła gdzieś. Na kamiennej półce stały zdjęcia, na jednym z nich widziała pochmurnego chłopaka w przydługich czarnych włosach i haczykowatym nosem, za nim z surową miną, chuda kobieta o ziemistej cerze, obok niej chudy mężczyzna z haczykowatym nosem i długimi czarnymi włosami, przymrużyła oczy i zaczęła myśleć po czym doszła do wniosku że to musi być jego ojciec. Po jej lewej stały półki z książkami i innymi bibelotami, za to po prawej aneks kuchenny z ciemnym blatem, jasnymi płytkami i sporą ilością szafek. z jednych drzwi prowadzących na korytarz przez które przeszedł właściciel domu. 

-Twoja mama miała gust -powiedziała cicho na co on ją obdarzył oburzonym spojrzeniem- no co?

-Ja to urządzałem, wcześniej było no cóż... gorzej -wzruszył ramionami i usiadł obok niej i sięgnął z  kawowego stolika kubek z parującą cieczą. 

-Mężczyzna na zdjęciu to twój ojciec, prawda? -uśmiechnęła się lekko do niego i położyła dłoń na jego ramie. -jesteście podobni

-Nie porównuj mnie do niego -odłożył kubek na bok po czym położył głowę na poduszczę która znajdowała się na kolanach dziewczyny- nie przeszkadza ci to? -zerknął na nią i znów zobaczył jej uśmiech. -Powiesz co stało się twoim rodzicom?

-A ty mi powiesz o swoich? -położyła delikatnie dłoń na jego na jego głowie i zaczęła głaskać po głowie i policzku. Po pewnym czasie zgodził się niechętnie- ty pierwszy

-Oboje wiemy że dotrzymuje słowa a ty zmieniasz tematy, więc ty pierwsza Granger. -Spojrzał na nią na co cicho westchnęła. Zaczęli potem dużo rozmawiać rozmawiać o przeszłości teraźniejszości i planach co będą robić po wojnie. -Żal mi twoich przyszłych uczniów jak i dzieci, za to partnera nie koniecznie. 

-Czyżby to był komplement? -obserwowała go uważnie i dalej głaskała po głowie.

-Możliwe Granger, możliwe. Chociaż inne nazwisko by ci pasowało lepiej -ziewnął i spojrzał na zegar stojący na jednej z półek. -Plan jest taki, idziemy spać a jutro z rana do Hogwartu się szykować na bal. 

-Ja mam lepszy pomysł, pójdę się umyć i poczytać a ty śpij jak chcesz -rzucił jej poirytowane spojrzenie, po czym podniósł się do siadu. -Gdzie idziesz?

-Chyba chcesz wiedzieć gdzie jest łazienka i chcesz mieć coś by się przebrać, chociaż jakbyś chciała to mógłbym cię odesłać do Hogwartu. 

***

Brunet wszedł zaspany do kuchni i spojrzał zaskoczony na dziewczynę kręcącej się po kuchni, czuł apetyczny, słodki zapach, podszedł do niej i przytulił od tyłu ziewając, przymknął oczy stał tak z nią. 

-Wyspałeś się? -spytała przekręcając na drugą stronę naleśnika. Stała w za dużej koszuli mężczyzny i pomniejszonych dresach, włosy miała związane w warkocza. Po jakimś czasie zorientował się co robi i spojrzał na nią szukając na jej twarzy jakiegokolwiek sprzeciwu by ją przytulał za co ona tylko się uśmiechnęła do niego- Za chwile będzie śniadanie, rozrobisz twarożek? Jest na blacie, śmietana w lodówce. -Pokręcił głową rozbawiony. 

-Jesteś tu kilkanaście godzin a już mi mówisz gdzie co mam w kuchni? Jesteś niesamowita-uśmiechnął się delikatnie na co ona wzruszyła ramionami- Zaaklimatyzowałaś się już tu?

-To miejsce ma swój urok chociaż trochę bym tu zmieniła, ociepliła miejsce dodatkami. By móc się tu poczuć jak w domu. -Położyła dłoń na jego policzku i uśmiechnęła ciepło. -Pamiętasz co powiedziałeś wczoraj? I czy mówiłeś to serio.

-Hermiona, czy ty możesz kiedykolwiek nie zadawać tylu pytań? Przeżyjemy to obiecuje ci że oświadczę ci się i zostanę twoim mężem, ale teraz trzeba się skupić na teraźniejszości a przyszłość jest przed nami. -Złapał ją za dłoń i delikatnie pogładził kciukiem


Sekret Miłości [SEVMIONE] |Zakończone|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz