Rozdział 21

752 45 14
                                    

Zbierali się powoli w powiększonej jadalni z kuchnią, kwatery głównej zakonu feniksa przy Grimmauld Place 12. Część z nich siedziała w salonie,  inni toczyli rozmowy na korytarzu.  Jednak, nie ważne jak bardzo radosne tematy rozmawiali, można było dostrzec na ich twarzach smutek i strach przed nieuchronnie zbliżającą się, niedaleką przyszłością, która nie napawała zbytnio optymizmem.  

-Miona, zjedz coś lub napij się soku dyniowego, wyglądasz jak śmierć. Kiedy ostatnio coś jadłaś...-Rudowłosa podsunęła przyjaciółce szklankę z sokiem i talerz z kanapkami. Martwiła się, dziewczyna od pewnego czasu, a dokładniej poprzedniego zebrania które było dwa tygodnie wcześniej, zachowywała się inaczej. Ten czas przebywała non stop między Norą a Hogwartem, niekoniecznie spożywając posiłki. 

-Jadłam niedawno śniadanie. -Spojrzała na nią zmęczonym wzrokiem.  

-Co wuj przeskrobał?- blondyn obdarzył ją ciekawskim spojrzeniem upijając z kubka, parującą kawę. Musiał przyznać, że zasmakował mu ten mugolski napój bogów, jak to określała Hermiona. 

-Nic -Poczuła dłoń na ramieniu a do jej nozdrzy dotarł znajomy zapach .  Zamarła na chwile, czując jak się nachyla do jej ucha. 

-Możemy porozmawiać na osobności?  -usłyszała przy uchu aksamitny,  lekko zachrypnięty  głos. Spojrzała na niego, miał kilka mniejszych zadrapań na twarzy i dłoniach, było widać szkarłat przebijający się przez ciemną koszule. 

-Trzeba cie opatrzyć idioto, krwawisz. -Poderwała się na równe nogi zbyt szybko,  ponieważ skutkowało to zawrotami głowy. Zacisnęła powieki i złapała stołu by nie upaść. Od pamiętnej rozmowy, odżywiała się marnie i mało spała, głównie pracowała na rzecz zakonu, kiedy on narażał życie.  Po uchyleniu oczu dostrzegła zmartwienie na twarzach przyjaciół. 

-Wyglądasz okropnie. -podsumował nietoperz z lochów, za co dostał w odpowiedzi cyniczny uśmiech i zmęczone spojrzenie. 

-Ty także. -puściła delikatnie krawędź stołu, złapała go za nadgarstek i ruszyła z nim do łazienki, ignorując ciekawski wzrok przyjaciół i zdziwione miny zbierających się członków zakonu. Po dotarciu na wyznaczone przez siebie miejsce, zamknęła pomieszczenie po czym rzuciła zaklęcia by nie można było ich podsłuchać z zewnątrz, bo jak znała ślizgona i dwójkę gryfonów, na pewno będą usiłowali to zrobić, za pewne z pomocą bliźniaków i ich akcesoriom, jak nie raz była wstanie zauważyć. -O czym chciałeś porozmawiać?

-Tęskniłem -objął ją ramionami, ignorując że nie poruszyła się choćby milimetr. 

***

W pomieszczeniu panował zgiełk i zamęt, czarodzieje przekrzykiwali się, usiłując na własną rękę dowiedzieć czego dowiedział się, ignorujący w tym momencie wszystkich, Severus  Snape z obolałym policzkiem. W myślach przeklinał się że nie posłuchał chrześniaka że ta delikatna i niepozorna istota, zwana potocznie jego Hermioną, umie nieźle przywalić. Wystraszył ją, przytulając się, i próbą pocałowania.  Dziewczyna właśnie siedziała obok sącząc sobie ognistą, zabierając uprzednio mu szklankę z cieczą, tłumacząc się że na trzeźwo tego nie wytrzyma.  Dlatego był skazany na sok dyniowy dziewczyny, który dała mu w zamian. (Uczciwa wymiana, ktoś chętny się tak wymienić?) Albus Dumbledore, wypowiedział donośnie by wszyscy się uciszyli, teraz wszyscy zwrócili wzrok ku niemu. 

-Jak dobrze wiecie, wojna zbliża się wielkimi krokami. Jednak, nie mamy zbyt wielu sojuszników, jak dobrze  o tym wiecie. Dlatego wraz z Alastorem, Harrym, Minerwą, Severusem i Aurorami,  opracowaliśmy plan działania w oparciu o zebrane informacje. -Wziął do ust cytrynowego dropsa, i sączył powoli herbatę z porcelanowej filiżanki w kwiatki. -Niestety, z powodu niewystarczających sił, jesteśmy zobowiązani rozpocząć nabór uczniów ze szkoły, z szóstego i siódmego roku. 

Sekret Miłości [SEVMIONE] |Zakończone|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz