Rozdział 10

1.2K 62 3
                                    

-Tak panie- ukłonił się nisko, tak że jego szaty spadały swobodnie na ciemnozielony dywan ciągnący się przez środek ponurego pomieszczenia, od wejścia do tronu, gdzie resztę pokrywały czarne płytki i szare ściany. -Mógłbym już wrócić do szkoły? pewnie się niepokoi o moją nieobecność- kiedy ujrzał obślizgły wyraz twarzy Voldemorta, widocznie zadowolony. Po tym kiedy dostał odpowiedź twierdzącą, wyszedł z posesji Malfoy'ów i aportował się do szkoły. Po czym udał się natychmiastowo do dyrektora zdać mu relację ze spotkania. Wszedł do jasnego i przestrzennego gabinetu - Voldemort zainteresował się Hermioną, i to dosyć mocno -skrzywił się, a Dyrektor wypluł cytrynowego dropsa. 

-Tu się ciut komplikuje wszystko -starzec przeczesał brodę- Ale jak dobrze pójdzie, będziemy ich mieli w garści. Powinna tam pójść i zdobyć informacje, nawet jeśli będzie musiała z nimi przebywać. Nauczysz jej wszystkiego czego potrzebuje do tego.

-Czyli oczekujesz że nauczę Granger, kłamania, manipulowania, zabijania, torturowania i aktorstwa? Czemu chcesz Skalać kolejnych ludzi Albusie? -Popatrzył oburzony na starca

-Jest wojna, trzeba poświęcić jednostki dla ogółu, chyba że masz coś przeciwko. Ah, widać to w twoich oczach i da sie wyczytać to pomiędzy wierszami, zależy ci na jej bezpieczeństwie jak komforcie psychicznym- przeczesał kolejny raz siwą brodę, machnął różdżką i wyczarował patronusa- Do panny Hermiony Granger, przekaż by sie zjawiła w moim gabinecie.

-Jest środek nocy- oburzył się  kolejny raz młodszy mężczyzna, patrząc z zawiścią na staruszka, coraz bardziej myśląc że ten na starość zaczyna wariować.

-jest wojna, trzeba być zawsze gotowym -Snape przewrócił oczami. Po kilku minutach zjawiła się w drzwiach brunetka z jeszcze większym gniazdem na głowie, czerwonymi od nie wyspania podkrążonymi oczami, since się dobrze wyznaczały na tle jej jasnej cery. Była też ubrana w białą za dużą mugolską bluzę i za duże, szare spodnie dresowe.

-Wzywał mnie pan dyrektorze? -starała się stać prosto i nie ziewać co uniemożliwiało jej zmęczenie. Siadając na krześle prawie sie wywaliła, ale podtrzymała ją ręka nietoperza z lochów który złapał ją za łokieć i pociągnął z powrotem na obity czerwonym materiałem fotel. Zerknął z wyrzutem na Starszego czarodzieja.

-Chyba lepiej będzie przeprowadzić tą rozmowę rano...Dobranoc moi drodzy

Dziewczyna postawiła bose stopy ponownie na zimnych panelach w gabinecie dyrektora, przeszła kilka kroków drżącymi nogami i pogodzona że upadnie zamknęła. Zdziwiła się czując ręce unoszące ją do góry. Zerknęła na Severusa który jedną rękę miał za jej plecami a drugą pod kolanami. Oparła się bokiem głowy o jego ramie i zasnęła wtulając się w przyjemne ciepło. Uchyliła oczy czując że jest położona na materacu łóżka w swoim pokoju, który oświetlał jedynie wąski strumień światła wpadający do pomieszczenia przez uchylone drzwi, 

-obudziłaś się teraz? -prychnął- gdzie byłeś jak cię niosłem pół Hogwartu? Nawet nie wspomnę o twojej lichej pomocy i trzymaniu sie.

-Severusie...-szepnęła cicho i złapała go za dłoń kiedy  chciał odejść od łóżka-dziękuję i dobranoc- Do Pokoju wparował zaspany Draco.

-Hermiona, ciszej spać próbuje -ziewnął przeciągle i zauważył po czasie swojego ojca chrzestnego- Co ty tu robisz?

-ktoś musiał ją tu przynieść -burknął i wyszedł z pokoju mijając blondyna. 

***

-Kochanie, wyglądasz okropnie. wszystko w porządku? -Rudowłosy objął dziewczynę która upuściła widelec na talerz nie spodziewając się Dotyku ze strony chłopaka. Nachylił się lekko do niej i wyszeptał na ucho.-uśmiechaj się, przytul. Wydajesz się strasznie podejrzana i spięta. -Dziewczyna zmusiła się do przytulenia do chłopaka i uśmiechu co nie umknęło uwadze Profesora Eliksirów obserwującego dwójkę "zakochanych" , Zmarszczył brwi widząc jak orzechowe oczy są smutne kiedy usta się uśmiechają.

-Herm, wszystko w porządku? -spytała brunetki przyjaciółka.

-Tak jak najbardziej w porządku- uśmiechnęła się do niej słabo- miałam problem ze snem, Draco jest tego światkiem bo kakao mi robił o 2 w nocy, bym poszła spać. Nawet pofatygował się po eliksir nasenny dla mnie bo miał dość mojego gadania. Dobry z niego przyjaciel -skrzywiła się lekko gdy Ron mocniej ścisnął jej rękę i mimo bólu dalej dawała przedstawienie jaka jest szczęśliwa i zadowolona. 

-Hermiono Jane Granger! -ziewnął zaspany Malfoy który po wejściu do sali podszedł do rzeczonej dziewczyny -dlaczego mnie nie obudziłaś?!

-Draconie Lucjuszu Malfoy'u, kto ci pozwolił na mnie krzyczeć? -zrobiła groźną mine i po chwile oboje wybuchli śmiechem, na co zazdrosny rudowłosy mocniej ją ścisnął za nadgarstek że było słychać ciche chrupnięcie. Brunetka zdusiła w sobie ból, uśmiechnęła i przeprosiła przyjaciół i wyszła z pomieszczenia pod pretekstem pouczenia się jeszcze na zajęcia. W tym czasie Severus wyszedł bocznym wyjściem i poszedł za dziewczyną i złapał za ramie.

-Co sie dzieje? -burknął- wytłumaczysz mi czemu dajesz mu się tak traktować? -podwinął jej rękaw szaty i patrzył na posiniaczony nadgarstek który opuchł. Rzucił zaklęcia diagnozujące -złamał ci rękę i za chwilę do niego wrócisz udając że nic się nie dzieje? -syknął i zaciągnął do swojego gabinetu gdzie doprowadził złamaną kończynę do porządku- przyzwyczaj się do takiego traktowania, Dumbledore chce byś została drugim szpiegiem u Voldemorta ponieważ się tobą zainteresował -zbladła bardziej i spojrzała na mężczyznę skupionego na ręce dziewczyny. -możliwe że szybko się tobą znudzi i odda Malfoy'owi lub Bellatrix do zabawy. W najlepszym przypadku szybko się tobą znudzą i zabiją. -spojrzał w oczy w których błyszczały łzy, dalej kontynuował monolog- wybrałaś swoją drogę zgadzając się na bal śmierciożeców, teraz się módl byś była przydatna jak najdłużej czarnemu panu. Powiesz teraz co zaszło między tobą i rudzielcem bo oboje was napoje Veritaserum. 

-Nie mogę powiedzieć -syknęła z bólu gdy mężczyzna- co ty?

-Nie chcesz mówić to sam się dowiem. -przyłożył małą buteleczkę do ust uprzednio wrzucając tam włos dziewczyny. Skrzywił się i czuł jak kurczy do wzrostu nastolatki, po pewnym czasie przejrzał się w lustrze i transmutował szaty w szkolny mundurek a dziewczynę obezwładnił. Poszedł do sali uprzednio zmieniając sobie głos na ten Hermiony. Miał ochotę zwymiotować gdy przytulił go rudowłosy- Możemy porozmawiać Ronaldzie? Na osobności. 

-oczywiście -wyszedł z nim z sali, po czym ruszył w ustronne miejsce- o czym chciałaś rozmawiać? 

-Nie życzę sobie byś mnie tak traktował -zachwiał się pod wpływem uderzenia w twarz i spojrzał mu w oczy z nienawiścią. 

-pamiętaj kto tu rozdaje karty ździro -złapał za gardło brunetkę i przycisnął do ściany. Snape zaczął na chłodno analizować sytuację. - ile mamy to przerabiać najmądrzejsza czarownico od czasów Roweny Ravenclaw , albo mnie słuchasz albo się stanie krzywda twoim bliskim bądź tobie -mocniej zacisnął rękę a Severus powoli zaczynał się dusić.

-Jedyną osobą jaka będzie cierpieć to ty -kopnął go w brzuch i upadł na ziemie, przeklinając że jest w słabym ciele nastolatki a nie swoim. Usiadł na brzuchu rudzielca i zaczął okładać pięściami w przypływie agresji, ze względu na to że ranił bliską mu osobę. Rzucił też na niego następnie zaklęcia obezwładniające i wezwał Albusa jak i Minerve.

-Hermiono, gdzie Severus? -profesor uniósł brew do góry patrząc na staruszka. 

-Serio? -prychnął, swoim normalnym głosem i po chwili wpadła tam zdyszana brunetka. Spojrzała na nietoperza a potem obezwładnionego chłopaka i westchnęła po czym zakryła twarz dłońmi. 

-Czemu To zrobiłeś?! Nie wiesz do czego on może być zdolny! -zaczęły jej mimowolnie drgać ramiona. Snape transmutował mundurek w swoje szaty i po chwili znów był profesorem eliksirów. Podszedł do niej i bez słowa ją przytulił, mimo początkowego szarpania się, krzyków i próby ucieczki, uspokoiła się i wtuliła w końcu. 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Cześć, jak wam mija dzień? Rozdział miał być Jutro, ale pewnie bym była zajęta bo ogarniam powoli dwa inne opowiadania które będą miały premiere jesienią 27.05.2021

~Sophie


Sekret Miłości [SEVMIONE] |Zakończone|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz