☆Martwisz się☆

793 43 11
                                    

Nie wiem jak wy, ale ja nienawidzę budzików. Z resztą mówię to już chyba tysięczny raz. Wstałam, poszłam się umyć do łazienki, umyłam zęby, zeszłam na dół, a na kanapie siedziała Nathasa ze Stevem. Rzuciłam im krótkie cześć i poszłam do kuchni nalać sobie soku. Niezbyt dobrze się dzisiaj czuje, więc chyba zostanę w domu. Zjadłam szybkie śniadanie i poszłam z powrotem na górę. Usiadłam na łóżku i spojrzałam przez okno, tak poprostu. Nagle poczułam ten sam ból i głos w głowie, cholera jasna co To jest!? Po chwili ból minął, a ja podeszłam do obrazu i ściągnęłam go i wyjęłam ze skrytki to tajemnicze jajo. Zaczęłam mu się przyglądać. Na szczęście byłam już sama w domu, ponieważ wszyscy polecieli na jakąś misję. Nie wiem na jaką dokładnie, ale wiem że chodzi o coś z Thanosem. Ten wielki fioletowy rodzynek za bardzo się panoszy ostatnio, no nic przyglądałam się mu tak przez chwilę i przyszła mi do głowy myśl, że skoro to jajko to może coś się z niego wykluje, ale do wyklucia potrzebuje ciepła. Chciałam już użyć mocy, ale usłyszałam, że ktoś wchodzi przez balkon. Szybko się odwróciłam w stronę okna i schowałam jajko za plecami.

R- co ty tu robisz, Peter? Czemu nie jesteś w szkole? Prawie zawału dostałam...- powiedziałam

P- nie przesadzaj-powiedział i zdjął maskę chciał coś powiedzieć, ale przystął na chwilę i zeskanował mnie wzrokiem. Cholera zapomniałam, że mam na sobie tylko krótkie spodnie i sportowy stanik.

R- No to ten, Ty tu zaczekaj. a ja pójdę się ubrać-posłałam mu szybki uśmiech, pobiegłam do garderoby, schowałam jajko w starej skrytce, a na siebie ubrałam czystą bieliznę i to:
*przepraszam, że zdj ale no nie umiem opisywać ubiorów ps. Bez marynarki)

Założyłam jeszcze  beżową czapkę i wyszłam z garderoby, Peter siedział na krześle przy biurku

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Założyłam jeszcze  beżową czapkę i wyszłam z garderoby, Peter siedział na krześle przy biurku.

R- dobra, to teraz gadaj czemu Cię nie ma w szkole?-podeszłam bliżej i założyłam ręce

P- ee..No.. ten..

R- No mów przecież Cię nie zjem- zaśmiałam się

P- No, bo mamy dzisiaj kartkówkę z fizyki i ja..Ja... Nie umiem, tak właśnie-popatrzyłam na niego jak na idiotę, on akurat nie umie kłamać

R- Ta, a ja mam smoka który zieje ogniem-podeszlam do łóżka i rzuciłam go poduszką-Peter... Przecież wiem, że kłamiesz, to ci akurat nie wychodzi zbyt dobrze- Peter nic nie powiedział tylko spuścił głowę- ooo... pajączek się zmartwił się czemu mnie nie ma w szkole, tak?- podeszłam i uśmiechnęłam się

P- nieprawda...-powiedział i próbował ukryć uśmiech

R- wiem, że prawda martwisz się

P- wcale nie- wstał z krzesła

R-oj wiem, że tak-podeszłam bliżej

P- A ja wiem, że tak - stał tuż przede mną, patrzyłam mu prosto w oczy, a on mi. Chciałam odwrócić wzrok, ale coś mi nie pozwalało. Nie wiem co mnie podkusiło, ale spojrzałam na jego usta. On po chwili zrobił to samo byliśmy tak blisko, że nasze nosy się stykały. Z transu obudził mnie dzwonek od telefonu, szybko odsunęłam się od Petera i patrzyłam jak odbiera. Po chwili rozmowy rozłączył się, wziął do ręki maskę i spojrzał na mnie.

P-muszę iść, twój tata mnie potrzebuje.

R- tak, jasne idź- powiedziałam, Peter założył maskę i wyszedł przez okno. Chwilę tak stałam i znowu wyjrzałam przez okno, gdy dotarło do mnie co się przed chwilą stało-o cholera

☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆

6☆+6komentarzy=nowy rozdział ❤

Córka Starka I VenomOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz