Na sam początek chciałam podziękować za te głosy- i że czytacie te opowiadanie! Nie sądziłam że wam się to spodoba. JESCZE raz bardzo dziękuję! A teraz przejdźmy do rozdziału
<Pov Sapnap>
Była godzina 23:51. Leżałem w łóżku przytulony do Karla który również nie spał.
- Zauważyłeś te jego oczy.. jakby w ogóle nie spał..- przerwał Karl cicho mówiąc.
-Zauważyłem.. Ale spokojnie jeśli coś się dzieje zajmiemy się tym, przecież jednej tu z nim-
-Masz rację..-
-Ja zawsze mam rację, a teraz chodźmy spać- powiedziałem i pocałowałem Karla w czoło. Po około półtora godziny udało mi się zasnąć.<Time skip >
Obudziłem się nadal przytulony do mojego kochanego Karla. Sprawdziłem w telefonie godzinę, wskazywało na to że jest 10:48. Wstałem z łóżka tak by nie obudzić chłopaka i zeszłem na dół. W kuchni zauważyłem Quackity'iego który rozpakowywał.. zakupy?
-Cześć- przywitałem się wcghodizac do kuchni
-Cześć, co chcesz na śniadanie?-
-Co kolwiek..-
-No to.. zrobię Ci tosty mogą być?-
-Pewnie, ja się w tym czasie pójdę przebrać- ruszyłem na górę. Wchodząc do pokoju Karl już nie spał. Był już przebrany i przeglądał coś na telefonie. Szybki jest czy jak, minelo tylko około 10 minut. Nie zastanawiać się nad tym ja wziąłem ubrania, a Karl zszedł na dół do Alex'a.<pov Quackity>
<Time skip >
Zrobiłem chłopakom tosty, miałem już odłączać toster gdy nagle
-A dla Ciebie?-zapytał się Karl
- Co dla mnie?- odpowiedziałem odwracając się do niego
- No tosty a co innego?-
-Ja już jadłem- odpowiedziałem sucho
-Ta a ja królowa Elżbieta rób sobie te tosty albo ja ci je zrobię- prychnął Sapnap
- Nie jestem głodny w dodatku już jadłem-
- Nie zachowuj się jak dziecko i zrób siebie te tosty, widać że nic nie jadłeś!-
Zaczęłem się z nim kłócićPov Karl
Idioci się kłócą o jakieś tosty. Lecz sapy miał rację, widać że Alex nic nie jadł. Gdy oni sie kłócili ja zdążyłem zjeść swoją porcję i zrobić porcję dla Quackiego.
-Zamknąć w ryje I jeść oboje!-krzykłam przerywając spór
- Ja już jadłem- no on głupi czy głupi? Wziąłem bo za ucho i pokierowałem do jedzienia
- Sam zjesz czy ja mam cie nakarmić?-
-Jadł– - Alex nie zdążył dokończyć bo ja już dałem mu tosty do buzi
-Gryź- chłopak posłuchał-tak trudno?-mówiłem odkładając coś Ta na talerz i odwracając się do drugiego- Ciebie też na karmić?- zapytałem z iryracją. Normalnie przedszkole. Dziesięć minut później, dalej czekałam aż zjedzą. Sapy już kończył A Alex skończył dopiero pierwszego i patrząc na resztę (mieli po dwa tosty).
- Co się stało że masz taki apetyt?- spytałem. Spojrzaliśmy na siebie z Quackitym. Po chwili on odwrócił wzrok, wziął talerz i odłożył to na blat.
-zjem potem- odpowiedział szybko. Po chwili bo przytuliłem A on to odwzajemnił
-Ekhem ja też ty jestem- powiedział Sapy-Słow łącznie 447. Przepraszam za taki mega krótki rozdział lecz nie mam ani pomysłów, ani weny. Jeśli chcecie możecie pisać jakieś pomysły w komentarzach ja chętnie na nie spojrze. W ogle jak tam u was pogoda? U mnie całkiem spoko.
CZYTASZ
But.. It can't be.. [karlnapity]
حركة (أكشن)W fabule opowiadania karl oraz sapnap są razem, lecz ich przyjaciel Quackity czuje coś do ich dwojga.. nie rozumie dlaczego dąży ich tym uczuciem.. jego emocje są zmieszane. Iż że akurat za niedługo są urodziny Quackitiy'iego (nwm jak mam to odmieni...