Wojna w Śródziemiu 3

4.1K 217 27
                                    

POV Miriel

Nie wiem, ile czasu już tu jestem. Każdą minutę czuję jak godzinę, każdy dzień jak miesiąc, a każdy rok jak nową epokę, w dziejach ludzkości. Nie czuję już bólu, mój organizm się do niego przyzwyczaił. Teraz gdy podchodzi do mnie któryś z orków, zamykam oczy, wspominając. Wydawać się może niektórym, że mogę żałować spotkania Legolasa. To nie prawda. Dowiedziałam się ostatnio, że on przeżył. Wiszę tu, cierpiąc katuszę, ale i tak jestem najszczęśliwszą istotą na ziemi. Mam kogoś, dla kogo warto walczyć. Mam mojego księcia, który uratowałby mnie, gdyby wiedział, że dalej żyję. Tęsknie za nim, mam nadzieję, iż jeszcze go zobaczę, choćby na chwilę. Gdy po ostatnim, jednym z gorszych do tej pory „przesłuchań", straciłam przytomność, ujrzałam blade światło. Wystraszyłam się, nie chciałam umierać. Jeszcze nie.

-Nie bój się- usłyszałam, spokojny głos- już niedługo to wszystko się skończy.

-Umre?- zapytałam cicho.

-Nie- dźwięk tego słowa był tak miękki, że aż się uśmiechnęłam- twój czas jeszcze nie nadszedł.

-Dziękuję.

-Nie masz za co. Jesteś bardzo dzielna, twoje poświęcenie nie zostanie ci zapomniane.

-Kim jesteś?

-Chyba już się domyślasz- przede mną, powoli powstawał kształt.

-Manwe- szepnęłam, po czym uklęknęłam. Był to król Valarów, najwyższy z wszystkich elfów.

-Wstań moja droga- odpowiedział- swym postępowaniem zasługujesz, bym to ja klękał przed tobą, a nie na odwrót.

-Ja... nic nie zrobiłam.

-Nic?- zapytał Manwe, ze smutnym uśmiechem- nazywasz niczym wytrzymanie sześćdziesięciu lat okrutnych tortur? Nie zdradziłaś, że pierścień był u Bilba. Przeciwstawiłaś się Sauronowi.

-Był?- zdziwiłam się- jak to był? Już nie jest?

-Nie- rzekł król- teraz ma go jego siostrzeniec.

-Frodo.

-Tak, Frodo- przytaknął- w drogę ruszyła Drużyna Pierścienia, mająca za zadanie zniszczyć własność Ciemnego Władcy. Jednym z jej członków jest książę Mrocznej Puszczy.

-Legolas- wyszeptałam, wszystko nagle zaczęło tracić ostrość- co się dzieje?

-Budzisz się.

-A więc to wszystko było snem?- zapytałam.

-Tak- odpowiedział- ale czy to znaczy, że nie było prawdziwe?

Otworzyłam oczy. Nie byłam w tym samym miejscu, co wcześniej. Nie byłam również sama.

-Saruman- powiedziałam, mój umysł zalała fala ulgi- stary przyjacielu, uwolnij mnie.

-Oczywiście moja droga- powiedział czarodziej z uśmiechem- lecz najpierw musisz mi powiedzieć, jak daleko stąd wyczuwasz pierścień.

-Czemu tak bardzo cię to interesuje?- zapytałam podejrzliwie.

-Mów- rzekł ostrzej, spojrzałam na niego uważnie. Wtedy zrozumiałam.

-Jesteś, po jego stronie.

-Nie, droga Miriel. Jestem po jedynej stronie.

-Droga u boku Saurona, to nie jest jedyne wyjście- powiedziałam- jest jeszcze nadzieja.

-Przestań- krzyknął- aż żałuję, że cię uzdrowiłem.

-Wyleczyłeś mnie? Dlaczego?

-Powiedzmy, iż zrobiłem to, zważając na przyjaźń, która między nami kiedyś trwała- odpowiedział- a poza tym, jaki byłby ze mnie gospodarz, gdyby mój gość był taki poturbowany?

-Nie jestem już w Mordorze?- szepnęłam.

-Nie, jesteś w moim domu- rzekł, po czym odwrócił się w stronę drzwi- a teraz przepraszam, lecz nie mam zbytniej ochoty, by patrzeć, jak zajmują się tobą moi uruk hai.

Wyszedł, a na jego miejsce weszło kilka sług. Na uzdrowionym ciele, ból znowu był tak straszny, jak kiedyś. Nie krzyczałam, i tak nie miało to sensu. Czy to możliwe, że jestem w ...? 

Taki troszkę krótszy rozdziałek, ale nie opłacało mi się zaczynać, tak jakby kolejnego z perspektywy Legolasa. Postaram się niedługo dodać nexta :) Dziękuję za komentarze :*

Legolas i Miriel (2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz