POV Thranduil
Siedziałem przy łóżku, w pokoju mego syna. Tak bardzo się o niego bałem. Przez ostatnie dwa dni nie odstępowałem go ani na chwilę. Ciągle zastanawiałem się, jak mu to powiem, wiedziałem, że Legolas się załamie. To samo czułem, po śmierci jego matki. Pustkę i ból, który nie znika nigdy. Tak silny, że aż nie do wytrzymania. Nie chciałem dla niego takiego samego losu, lecz nie udało mi się go przed tym uchronić. Usłyszałem drobny ruch, spojrzałem na niego uważnie. Budzi się, odetchnąłem z ulgą, przynajmniej nie straciłem najważniejszej istoty w moim życiu- mojego syna.
POV Legolas
Otworzyłem oczy, ujrzałem pochylonego nad sobą ojca. Miał zmartwiony wyraz twarzy, nigdy go takiego nie widziałem. Przez ostatnie kilka dni pokazał więc emocji niż wcześniej przez całe życie.
-Miriel. Co z nią?- choć ledwie to wyszeptałem, ból w klatce piersiowej się powiększył- Gdzie ona jest?
-Legolas ja...- głos mu się załamał- przepraszam. Nie dałem rady, próbowałem do niej pobiec, ale orków było za dużo.
-Co się stało- zapytałem, usiadłem gwałtownie. Ból mnie nie obchodził, ojciec dalej nie odpowiadał- no mów!
-Gdy Bolg cię przebił, ona rzuciła się na niego i...stoczyli się z góry. Miriel rozbiła się o ziemie.
-Nie, nie! To nie może być prawda! Powiedz, że ona żyje. Powiedz!- krzyczałem, choć już znałem prawdę. Po upadku z takiej wysokości nie da się przeżyć.
-Przykro mi- szepnął król Mrocznej Puszczy, wpatrywał się w podłogę- wiem, co czujesz synu.
-Nic nie wiesz! Ja ją kocham, rozumiesz! Nie wyobrażam sobie życia bez niej.
-Musisz żyć dalej- ojciec w końcu na mnie spojrzał- ona by tego chciała.
-Chce ją zobaczyć- powiedziałem do niego.
-To niemożliwe synu.
-Czemu- zapytałem, aż sam się zdziwiłem, jak spokojny był mój głos.
-Gdy spadła...starałem się do niej dotrzeć, lecz armia Azoga nie pozwoliła mi na to- odpowiedział- zabrali jej ciało. Tylko to zostało.
Wyrwałem z jego ręki niebieski łańcuszek.
-Wyjdź- rzekłem.
-Synu nie...- zaczął, lecz przerwałem mu.
-Chce zostać sam.
-Dobrze- powiedział, następnie położył mi rękę na ramieniu i wyszedł. Wstałem z łóżka, mocno ściskałem amulet. Byłem wściekły, musiałem się na czymś wyżyć. Podeszłem do drewnianego stołu, kopnąłem go z całej siły. Nie było widać żadnej rysy, więc rzuciłem nim. Oparłem się o ścianę i zsunąłem w dół. Czułem łzy spływające mi po twarzy, zamazanym wzrokiem wpatrywałem się w jedyną pamiątkę, jaka została mi po ukochanej.
-Miałaś wrócić- szepnąłem- obiecałaś...
*******************************************
(trzecia osoba)
Kilka dni później, w Mrocznej Puszczy miał odbyć się pogrzeb elfki, bez ciała. Tylko modlitwa. Przyjechało na niego wielu przyjaciół i bliskich Miriel. Wśród nich, między innymi pani Galadriela z mężem. Thranduil z synem wyszli, aby ją przywitać. Legolas nie odzywał się ani słowem, nie czuł takiej potrzeby. Wiedział, że jego życie od teraz, już nigdy nie będzie takie same.
-Witaj, pani i panie Lothlorien- powiedział smutno król Mrocznej Puszczy- dziękujemy, za przybycie.
-Witaj i ty Thranduilu- powiedziała cicho Galadriela, władca nigdy nie widział tej mądrej elfki w takim stanie. Była smutna, a jej oblicze jakby zszarzało.
-Nie chciałbym być niegrzeczny, lecz skąd znałaś Miriel?- zapytał, książę podniósł głowę, również się nad tym zastanawiał. Samotna łza spłynęła, po twarzy kobiety.
-Była naszą córką- po raz pierwszy odezwał się Celeborn. Legolas przyjrzał się im uważnie , zastanawiał się, jak mógł wcześniej tego nie zauważyć, podobieństwo było uderzające. Razem poszli do miejsca, gdzie miała odbyć się ceremonia. Książę rozejrzał się wkoło, nigdy nie widział, by w ich królestwie było tyle osób. Uśmiechnął się, jego ukochana była tak miła i uwielbiana przez wszystkich. W czasie pogrzebu płakali wszyscy, nawet Mithradir- który był mistrzem ceremonii- ocierał co chwilę wilgotne oczy. To był koniec, ich córka...przyjaciółka, ukochana odeszła. Do stojącego króla i księcia Mrocznej Puszczy, podszedł Thorin, który zwyciężył w bitwie nad Azogiem. Miał zaczerwienione oczy, lecz na jego twarzy widać było gniew.
-To twoja wina!- krzyknął zwracając się do Thranduila- miałeś do dyspozycji całą armię, a pozwoliłeś, by ją zabrali!
-Moja wina?- zapytał wściekły elf- gdyby nie ty, Miriel by nie poszła na Krucze Wzgórze. Nie, to nie jest moja wina. Winny jesteś tylko i wyłącznie ty!
-Przestańcie się kłócić!- krzyknął Legolas- ona chciałaby, żebyście się w końcu się pogodzili!
-Ona chciałaby żyć- powiedział cicho Thorin, następnie odwrócił się i udał w stronę pozostałych krasnoludów. Książę spojrzał ze smutkiem, jak zakończył się ten chwilowy sojuszu. Nienawiść między elfami i krasnoludami miała trwać nadal. Legolas spojrzał w niebo, tęsknił za ukochaną, nie mógł sobie wyobrazić, że więcej jej nie zobaczy. Postanowił sobie jedno, będzie żyć dalej. Dla niej, Miriel by tego chciała.
Jak widzicie Leggi żyję, więc jeszcze epilog (który będzie jednocześnie prologiem następnej części) i biorę się za władcę pierścieni, który będzie pisany z punktu widzenia bohaterów, ale w szczególności Legolasa. Dziękuje za miłe komentarze :*
CZYTASZ
Legolas i Miriel (2)
Hayran KurguUWAGA!!! Opowiadanie jest stopniowo poprawiane. Rozdziały oznaczone gwiazdką (*) są już poprawione. Trzynastu krasnoludów i jeden hobbit. Niby znana historia, lecz co się stanie gdy wkroczą do niej kolejne postacie? Co, jeśli lady Galadriela ma jesz...