POV Legolas
Po kilkunastogodzinnej podróży, w końcu rozłożyliśmy obóz. Znajdowaliśmy się tylko pół dnia drogi od Białego Miasta, jednak nie mogliśmy wędrować dalej. Ludzie byli zmęczeni, a jutro czekała ich walka. Razem z przyjaciółmi pomogliśmy im w przygotowaniach do spędzenia nocy, po czym poszliśmy usiąść na pobliskie skały. Przez cały czas trzymałem rękę mojej ukochanej. Początkowo byłem na nią zły, lecz po niedługim czasie zrozumiałem jej intencje. Chciała mnie uratować. Miriel oparła się u mój tors. Uśmiechnąłem się, zastanawiając jak ktoś tak lekki, może jednym kopnięciem powalić rosłego przeciwnika.
-Dlaczego się uśmiechasz?- szepnęła, patrząc na mnie pytająco.
-Dlatego, że mam w ramionach najpiękniejszą kobietę świata- odparłem, całując ją lekko. Uśmiechnęła się.
-Zawstydzasz mnie.
-Nie tak łatwo cię zawstydzić- powiedziałem. Zaczęliśmy się śmiać, po chwili dołączyły do nas dwie osoby. Zajęty ukochaną, zupełnie zapomniałem, że obok nas siedzą również Aragorn i Gimli. Nagle dotarł do nas mocny podmuch wiatru, zabarwiony dziwną nutą zła i jednocześnie potęgi. Konie wokół stały się niespokojne.
-Co to?- zapytał przestraszony krasnolud.
-Cień góry napawa lękiem- rzekła cicho Miriel.
-Tamta droga- syn Gloina wskazał na niezbyt szerokie przejście między skałami- dokąd prowadzi?
-To ścieżka umarłych- odpowiedziałem- przejście przez górę.
-Podobno nikt kto tam wszedł, nie wyszedł żyły- poważnie dodała moja ukochana, po czym się uśmiechnęła- i właśnie dlatego nasz drogi krasnolud zaraz stąd ucieknie, gdzie pieprz rośnie, krzycząc: Ratunku!
-Ha ha- powiedział z przekąsem Gimli- bardzo śmieszne!
POV Miriel
Niedużo później nastała noc, zrobiło się ciemno i zimno. Postanowiłam pójść do namiotu Eowiny. W środku był już szczęśliwy Merry, ubrany w zbroję rycerską. W rękach trzymał otrzymany wcześniej od króla Theodena miecz.
-Miriel!- krzyknął hobbit na mój widok- jak wyglądam?
-Jak mój mały, dzielny żołnierz- powiedziałam.
-Tylko, że twoja broń jest tępa!- zawołała Eowina- nie zabijesz wielu wrogów tempom klingą.
-Biegnij ją naostrzyć!- z uśmiechem popchnęłam go w stronę wyjścia. Wraz z siostrzenicą króla wyszłyśmy z namiotu- do kowala, już!
-Nie powinnyście go zachęcać- rzekł siedzący nieopodal Eomer, gdy niziołek zniknął z naszego widoku.
-A ty w niego wątpić!- odparła mu siostra.
-Serce ma wielkie, ale ramie króciutkie- powiedział żołnierz, wywołując ogólną wesołość.
-Merry ma takie samo prawo, by iść na wojnę, jak i wy- poparłam Eowine- sądzisz, że nie może walczyć za tych, których kocha?
-Jak dużo wiesz o wojnie pani?- zapytał Eomer z krzywym uśmiechem- bitwa o Helmowy Jar była ogromną potyczką, jednak to nie była bitwa tak duża, jak ta, na którą zmierzamy. Przykro mi to mówić, ale w tej walce nie przydadzą się kobiety oraz hobbici. Wojna jest dla mężczyzn.
-W ilu bitwach uczestniczyłeś?- powiedziałam, kręcąc głową- w ilu walkach mógł brać udział trzydziestoletni żołnierz?
-W wystarczającej ilości, bym znał ich skutki- odparł- a ty? Wiesz, jak to jest przeżyć i patrzyć, na ciała swoich przyjaciół? Rodziny?
CZYTASZ
Legolas i Miriel (2)
Hayran KurguUWAGA!!! Opowiadanie jest stopniowo poprawiane. Rozdziały oznaczone gwiazdką (*) są już poprawione. Trzynastu krasnoludów i jeden hobbit. Niby znana historia, lecz co się stanie gdy wkroczą do niej kolejne postacie? Co, jeśli lady Galadriela ma jesz...