U góry macie strój Miriel (jestem mistrzem painta :-D )
(miesiąc później)
POV Miriel
To był ten dzień! Dzień, od którego zacznie się nowy rozdział w naszym życiu. Moim i Legolasa- dzień naszego ślubu. Odbywał się on stosunkowo szybko, jednak z okazji tego, że jestem w ciąży, nie chcieliśmy czekać. Nie przeszkadzało mi to ani trochę, bo i tak będzie to najpiękniejsza chwila w moim życiu. Przygotowania zaczęły się praktycznie od razu, po naszych zaręczynach, jednak choć dzisiaj miałam brać ślub, wiedziałam bardzo mało rzeczy, z nim związanymi. Pewne trzy wredne osóbki (mama, Arwena i Tamarel) chciały, aby to była niespodzianka. Miałam pewność tylko, co do trzech spraw. Jednej, iż uroczystość odbywa się w Lothlorien. Drugiej, jak wygląda moja suknia ślubna, oraz trzeciej- najważniejszej- wychodzę za Legolasa. To mi wystarczało.
*********************************
-Oddychaj!- pomyślałam- poradzisz sobie!
Siedziałam od ośmiu godzin na jednym, bardzo wygodnym fotelu. Nie wiedziałam zbytnio, co się wokół mnie dzieje. Byłam zbyt przejęta. Arwena- królowa Gondoru (kilka dni po "pogrzebie" odbyła się koronacja Aragorna, a potem ich ślub)- na przemian z moją mamą układały mi włosy, oraz robiły makijaż. Sama w życiu bym nie dała rady, ponieważ ze zdenerwowania trzęsły mi się ręce. Położyłam dłoń na brzuchu, który był jeszcze całkiem płaski, bez żadnej wypukłości. Uśmiechnęłam się.
-Wow- usłyszałam szept. Wróciłam do rzeczywistości i spojrzałam na moje "dekoratorki".
-Choć, założymy suknie!- zaszczebiotała Arwena i pociągnęła mnie z fotela. Uf! W końcu mogłam stanąć na nogi. Nawet nie dały mi się samej rozebrać. Po chwili kreacja była już na mnie. Jeszcze tylko buty...
-O boże!- mama mocno mnie przytuliła, miała łzy w oczach- jesteś prześliczna, kochanie!
-Hannon le, nanach (dziękuję, mamo)- szepnęłam.
-Stop!- krzyknęła królowa Gondoru- jeszcze mi się tu rozmażecie!- w duchu przyznałam jej racje. Po chwili coś do mnie dotarło. Rozmażecie? Spojrzałam na stojące obok mnie elfki. Nawet nie zauważyłam, kiedy zdążyły się przygotować. Wyglądały pięknie. Moja mama, pani Śródziemia, ubrana była w suknie, spadającą ku dołowi złotymi kaskadami delikatnego materiału. Siostrzenica natomiast miała na sobie czerwoną, rozkloszowaną suknie z najczystszego jedwabiu.
-Pięknie wyglądacie!- powiedziałam, po czym zaczęłam się śmiać- wasi mężowie będą mieli dużo pracy dzisiaj!- spojrzały na mnie pytająco- nie zdołają odpędzić od was facetów!- śmiały się razem ze mną.
-Uwierz mi, córeczko, że gdy będziemy w jednym pomieszczeniu, to nikt nie oderwie od ciebie wzroku- rzekła mama- spójrz w lustro!- podeszłam do szklanej tafli. Wzięłam głęboki oddech i spojrzałam.
-O boże!- szepnęłam.
-Nie podoba ci się?- zapytała szybko Arwena- jeszcze mamy trochę czasu, możemy coś...- nie dałam jej dokończyć, tylko mocno je przytuliłam.
-Jest przepięknie- powiedziałam wzruszona. To była prawda, wyglądałam obłędnie. Moje "dekoratorki" stworzyły piękną, misterną fryzurę. Złożoną z setek, perfekcyjnie ułożonych, długich loków. Miałam niezwykły, cudowny i niepowtarzalny makijaż, który nie sposób opisać. Całość dopełniała suknia. Nie była to zwykła sukienka ślubna, lecz najprawdziwsze dzieło sztuki. Wykonana z najlepszych elfickich tkanin, pełna iskrzących się diamentów. Idealnie podkreślała moją figurę. Był to mój wymarzony strój ślubny.
CZYTASZ
Legolas i Miriel (2)
FanfictionUWAGA!!! Opowiadanie jest stopniowo poprawiane. Rozdziały oznaczone gwiazdką (*) są już poprawione. Trzynastu krasnoludów i jeden hobbit. Niby znana historia, lecz co się stanie gdy wkroczą do niej kolejne postacie? Co, jeśli lady Galadriela ma jesz...