ᴛʜʀᴇᴇ

814 65 29
                                    

June stała przed lustrem i poprawiała swoje długie, brązowe włosy, szykując się na wyjście z Pansy, która chciała wyciągnąć ją do kawiarni. Dziewczyna sądziła, że June za dużo czasu przebywa w domu sama ze swoimi myślami, dlatego chciała ją trochę rozerwać i oderwać od jej szarej rzeczywistości. 

Kiedy June była już gotowa, wyszła ze swojej sypialni i zaczęła kierować się w stronę wyjścia z domu, aby powoli dojść do centrum Londynu, gdzie była umówiona z Pansy. 

Nie chciała się deportować, pomimo braku bezpieczeństwa. Czuła wtedy okropne uczucie, a kiedy udawała się na spokojny, powolny spacer, była bardziej radosna. Jednak uczucie pustki nie odstępowało jej nawet na krok. 

Gdy szła przed siebie, lekki wiatr rozwiewał jej włosy do tyłu, a jej oczy łzawiły, przez co szybko mrugała swoimi powiekami. Po chwili skrzyżowała swoje ręce na klatce piersiowej i opuściła swoją głowę w dół, utrzymując swój wzrok na ciemnobrązowych botkach.

Po kilku minutach w końcu znalazła się w wyznaczonej kawiarni, szukając swoim zamglonym wzrokiem Pansy Parkinson, którą znalazła przy stoliku na samym końcu w rogu. Nałożyła na swoje usta mały, smutny uśmiech i ruszyła w stronę przyjaciółki. 

''Cześć, Pansy'' June usiadła naprzeciwko niej, spuszczając wzrok na swoje złączone dłonie pod stołem. Brunetka naprzeciwko niej ściągnęła swoje brwi ze sobą, nie rozumiejąc zachowania June. 

''Co się dzieje, Wright?'' Pansy zapytała, sięgając swoją dłonią po kubek z gorącą czekoladą. June wzruszyła ramionami, nie wiedząc, czy powiedzieć dla Pansy, że widziała się z Draco.

''Draco był u mnie...'' dziewczyna o czekoladowych oczach nałożyła na swoje usta grymas, patrząc na Pansy, która prychnęła pod nosem, zakładając swoje ręce na klatkę piersiową. 

''Nie pogodziłam się z nim, Pansy''

Po tych słowach przebiegły uśmiech zniknął z twarzy Pansy, a ona sama poruszyła się niespokojnie, splatając palce swoich dłoni przed sobą na szklanym stoliku. 

''Czyli chcesz mi powiedzieć, że ty, June Wright, nie chciałaś wrócić do Draco Malfoy'a?'' Pansy starała się to wszystko jak najjaśniej zrozumieć, aby móc postawić się w sytuacji dziewczyny, która sama była w tym pogubiona.

''Powiedziałam mu, żeby odszedł, ale... Nie chcę tego'' June jęknęła zrezygnowana, widząc kątem oka kelnera, który podszedł, aby ta mogła złożyć zamówienie. June zamówiła jedynie zieloną herbatę, wiedząc, że nie przełknie nic innego.

''Więc dlaczego mu tego nie powiesz?'' brunetka naprzeciwko June wzruszyła ramionami, przyglądając się dziewczynie, która zagryzała nerwowo dolną wargę, tupiąc nogą o podłogę. 

''Nie wiem, gdzie mam go szukać'' June skrzyżowała swój wzrok z Pansy, która przytaknęła, odwracając swój wzrok. 

Właśnie w tej samej chwili uświadomiła sobie, że chce go odnaleźć i powiedzieć mu, że żałuje tego, co powiedziała. 

June sama teraz chciała to naprawić i wybaczyć mu, bo zrozumiała, że jej życie bez niego już nigdy nie będzie takie samo. Musiała go odzyskać za wszelką cenę, jednak miała przeczucie, że on już się poddał. 

''Pójdź do jego domu...''

''Pansy!'' June powiedziała ostro, posyłając jej znaczące spojrzenie. Nigdy tam nie była i nie zamierzała się tam pojawiać, znając obecną sytuację. W powietrzu wisi wojna, która za jakiś czas wybuchnie, a Dwór Malfoy'ów jest jednym z ogniw tego wszystkiego.

''June, posłuchaj. Deportujemy się tam, włamiemy i pójdziemy prosto do pokoju Malfoy'a, abyś powiedziała mu, że go kochasz. Proste!'' Pansy uśmiechnęła się i upiła kolejny łyk z gorącego kubka, który trzymała między swoimi dłońmi. 

𝑰𝑵𝑭𝑰𝑵𝑰𝑻𝒀 | 𝒅.𝒎. (18+)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz