ᴛᴡᴇʟᴠᴇ

612 54 23
                                    

Draco i June po tym zdarzeniu, które zaskoczyło ich oboje równie tak samo, szli jeszcze kilkanaście metrów w ciszy, aż w końcu znaleźli jakąś małą ścieżkę w dół. Prowadziła ona do jeziora.

Mimo, że była zima, postanowili w głuchej i dobijającej ciszy rozebrać się do naga, powoli wchodząc do lodowatej wody, która dla nich wcale nie była zimna.

Na samym początku zanurzając się w wodzie, poczuli na sobie nieprzyjemny chłód, jednak kiedy ich dłonie się ze sobą połączyły, poczuli w środku siebie ciepło, które ich rozgrzewało. 

Draco powoli nabrał do swojej dłoni wody i polał nią ramię June, która nieśmiało spojrzała mu w oczy. Jego zimne, szare tęczówki mieniły się pięknym blaskiem, wywołanym przez księżyc, który rzucał na nich lekkie światło. 

June uśmiechnęła się pod nosem, kiedy chłopak polał jej drugie ramię wodą, zmywając z niej krew, która brudziła jej ciało. Powoli wspięła się na palce, a Draco rozumiejąc o co chodzi dziewczynie, schylił się i złączył ich usta razem.

Kiedy ich wargi wzajemnie i delikatnie się muskały, June ułożyła swoją jedną dłoń na karku blondyna, a drugą na jego barku. Draco natomiast położył swoje dłonie z tyłu jej ud i podsadził ją do góry, czując, jak brunetka owija go swoimi nogami w pasie.

Ich delikatny pocałunek przerodził się w bardziej namiętny. Ich wargi muskały się tak, jakby jutra miało nie być. Właściwie oboje równie bardzo bali się, że rzeczywiście może go dla nich nie być.

Są w okropnym niebezpieczeństwie i kilkanaście minut temu przekonali się o tym na własnej skórze. Draco zauważył, że dwóch Śmierciożerców uciekło, więc musieli jak najdalej odejść z miejsca zdarzenia. 

___

Ich podróż ciągnęła się jeszcze kilka dni. Przemierzali kilka państw, kilkanaście miast i wsi, co jakiś czas deportując się kawałek dalej. Nie spotykali już na swojej drodze żadnych przeszkód i można powiedzieć, że szczęśliwie doszli do Wenecji - miasta, gdzie rodzice June zostawili jej dom.

Kiedyś opowiadali jej o tym, że kiedy skończy Hogwart, pozwolą jej się tam wyprowadzić, aby mogła prowadzić szczęśliwe i jeszcze bardziej magiczne życie. Nie pomyślałaby, że trafi tutaj w takich okolicznościach.

Po zaledwie sekundzie od przekroczenia progu miasta, June deportowała ich mniej więcej pod dom, który dobrze wiedziała gdzie leży. 

Niepewnie otworzyli białe, drewniane drzwi zaklęciem i w obawie weszli do środka, sprawdzając, czy nikt tam na nich nie czeka. Jednak teren okazał się bezpieczny, przez co odetchnęli z ulgą. 

June i Draco postanowili się odświeżyć, po czym chwilę się przespać, zważając na to, że dotarli tutaj już o czwartej nad ranem. 

Kiedy June wykąpała się, jeszcze z mokrymi włosami zeszła na dół, szukając swoim wzrokiem Draco. Ten leżał na kanapie, trzymając przedramię prawej ręki pod głową. Gdy zobaczył zbliżającą się do niego brunetkę, lekko uśmiechnął się, rozkładając swoje ręce.

June położyła się na chłopaku, układając swoją głowę na jego spokojnie falującej klatce piersiowej. Wtuliła się w niego, a ten objął ją swoimi rękoma, gładząc dłońmi jej plecy. Chciał tym samym dodać jej otuchy i dać jej do zrozumienia, że jest z nim bezpieczna. Tutaj. Przez jakiś czas.

Sam Draco zaśmiał się w głosie na samą myśl, że June jest przy nim bezpieczna. W prawdzie zrobiłby wszystko, aby ją uchronić, nawet jeśli miałby przypłacić swoim życiem, ale to nie zmienia faktu, że Śmierciożercy chcą złapać ją tak samo jak Draco. 

Była ważna.

Jeśli schwytaliby ją - przyszedłby po nią, a wtedy za jej dobro, musiałby ponownie wstąpić w szeregi Czarnego Pana. Jednak to, że wtedy miałaby spokój, było ogromnym kłamstwem i to, że on nie zostałby pozbawiony życia - też było kłamstwem. 

Przez te wszystkie myśli nie mógł spać. Jedynie patrzył na śpiącą June i wymyślał w swojej głowie jakiś dobry plan ucieczki, którym mogliby zapewnić sobie kolejne lata życia. Jednak nie wymyślił nic, co miałoby sens. 

Kiedy dziewczyna pod wieczór przebudziła się, leżała już na kanapie, a gdy uniosła swój wzrok, zobaczyła Draco siedzącego na fotelu i patrzącego na nią, jak na najcenniejszy skarb świata. 

W jego oczach dostrzegła ogromny ból i smutek, dlatego szybko zwlekła się z kanapy i usiadła na kolanach blondyna, przytulając jego głowę do swojej klatki piersiowej. Gładziła i przeczesywała jego platynowe włosy swoimi palcami, czując jak rozluźnia się pod jej dotykiem. 

''Nie chcę umierać, Draco'' June zaczęła, cicho wzdychając. Wiedziała, że to wszystko prowadzi do jednego, a ona wcale tego tak wcześnie nie chciała. ''Mam tylko osiemnaście lat...''

''Nie umrzesz, Wright. Nie waż się tak mówić'' Draco warknął przez zaciśnięte zęby, odchylając swoją głowę do tyłu. June poczuła jak jej policzki zaczynają piec, a oczy wypełniają się łzami. 

Draco zmartwił się, szybko ujmując jej twarz w swoje dłonie. Posłał jej pokrzepiający uśmiech i starł swoim kciukiem jedną łzę, która spłynęła po jej policzku. 

''Nie pozwolę na to, June'' zaśmiał się lekko, aby poprawić jej humor i rozluźnić atmosferę między nimi. Kiedy brunetka uśmiechnęła się, ten trzymając ją na rękach, wstał i podszedł do krzesła, na którym były powieszone ich płaszcze.

''Co robisz?'' June uniosła jedną brew. Chłopak wzruszył ramionami i udał się do przedpokoju, otwierając swoim łokciem drzwi wyjściowe. Gdy już byli na zewnątrz, Draco postawił June na nogi i podał jej płaszcz, który ubrała. 

''Chodź'' chłopak wyciągnął swoją dłoń w stronę brunetki. Ta złapała za nią, a wtedy Draco zaczął iść w kierunku łodzi, które stały na lodowatej wodzie. 

June niepewnie szła za nim, nie mając pojęcia co tak właściwie zamierza zrobić. Jednak kiedy ten ustał przy jednej z małych, drewnianych łodzi, podniósł dziewczynę i posadził ją na ławeczce w środku. 

Sam po chwili wszedł do środka i szybkim zaklęciem rozwiązał sznur, który trzymał łódź przy lądzie. Zanim mieli odpłynąć wzdłuż rzeki, sięgnął po jedno wiosło i odepchnął ich od lądu, a wtedy wypłynęli na spokojną wodę, gdzie nad ich głowami rozciągały się piękne lampiony, nadając temu miejscu magiczność. 

Draco siedział tyłem do kierunku w którym płynęli. Dla niego liczyło się tylko to, aby June mogła zachwycać się pięknymi widokami, a on mógł zachwycać się nią. Kiedy widział ją uśmiechniętą, sam wypełniał się szczęściem. 

''Jest tu bardzo pięknie'' dziewczyna zauważyła, a jej usta rozciągnęły się w szczerym uśmiechu. Opuściła swój wzrok na swoje stopy, gdzie widniały jedynie bawełniane skarpetki, sięgające do kostek. Zaśmiała się pod nosem na myśl, że kiedyś nigdy nie wyszłaby z domu w krótkich spodenkach i bez butów w zimę. 

''Ty jesteś piękna'' Draco wpatrując się w June, zagryzł dolną wargę, na co ta lekko zachichotała, rumieniąc się. 

Czuła, że to jej wymarzone miejsce na ziemi, a w zasadzie czuła, że z Draco wszędzie będzie miała swoje wymarzone miejsce na ziemi. I Draco czuł dokładnie to samo.






𝑰𝑵𝑭𝑰𝑵𝑰𝑻𝒀 | 𝒅.𝒎. (18+)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz