ғɪᴠᴇ

815 65 19
                                    

Pansy nie miała ochoty patrzyć, czy rozmawiać z Draco, dlatego spała na dole w salonie, nie chcąc również zostawiać June. Ciągle gryzło ją poczucie winy, bo przecież to ona sama podrzuciła ten pomysł dziewczynie. 

Draco natomiast siedział całą noc przy June, która nie mając siły na nic, leżała bezwładnie na łóżku, mając zamknięte oczy. 

Nie spała, ponieważ nie mogła zasnąć. 

Nie otwierała oczu, bo nie miała siły i nie chciała patrzeć na Draco, który trzymał ją za dłoń. 

Po kilku godzinach, kiedy nadeszła noc, a niebo zaczęło pokrywać się gwiazdami, Draco położył się obok brunetki z czekoladowymi oczami, obejmując ją swoją ręką w talii. Przytulił się do niej, jakby już nigdy nie chciał wypuścić jej ze swojego objęcia.

Gdy zamknął oczy, zaczął mruczeć pod nosem jak bardzo ją przeprasza i jak bardzo ją kocha, nie będąc świadom tego, że June wszystko słyszy. Jednak kiedy tylko szepty Draco ucichły, a chłopak zasnął, June powoli położyła swoją dłoń na jego, złączając ich palce razem.

Czuła się przy nim bezpiecznie i swobodnie, mimo tego, co wydarzyło się kilka godzin temu. Czuła, że chce mu wybaczyć i znów chce być najszczęśliwszą, mając go obok siebie. Nie wiedziała jednak, że Draco pomimo, że sam tego by bardzo chciał, nie mógł być z June.

Nie chciał zrobić tego tylko dla siebie, aby nie umrzeć. Chciał zrobić to również dla dziewczyny, która nie przeżyłaby jego śmierci. A kiedy on nadal żyje, dalej mogą się spotykać, jednak to nie może zmienić faktu, że i tak jego żoną będzie Astoria. 

Gdy rano dziewczyna się przebudziła, w końcu otworzyła swoje sklejone powieki, poczuła dziwne uczucie - jakby to wszystko było tylko snem. Jednak kiedy przewróciła się na prawy bok, a przez sobą ujrzała Draco, który spał z lekko rozchylonymi wargami, zrozumiała, że to nie był sen.

Kiedy przyglądała się mu dłużą chwilę, cała świadomość o tym, że została zgwałcona - wyparowała z niej. Przed sobą miała osobę, która potrafi uczynić ją najszczęśliwszą na świecie i teraz to się dla niej liczyło. Tylko go miała w swojej głowie.

Po kilku minutach Draco w końcu się przebudził. Powoli otworzył oczy i zauważył June, która przyglądała się mu z małym uśmiechem na ustach. Jednak kiedy i on się uśmiechnął, ta odchrząknęła i podniosła się do pozycji siedzącej, przecierając twarz swoimi dłońmi. 

''Jak się czujesz?'' blondyn o chłodnych, szarych oczach zapytał z wyraźną troską w głosie, martwiąc się o stan dziewczyny. Nie czuła się ona najlepiej, a jej nastrój nie był ewidentnie dobry do szczerych rozmów o miłości, którą Draco również chciał podjąć. 

''Nie powinieneś już wracać?'' June kątem oka dostrzegła jak Draco podnosi się do siadu. Wtedy przełknęła ciężko ślinę i powoli wstała z łóżka, sycząc z bólu jaki jej to sprawiło. 

Obok niej szybko zjawił się chłopak, który złapał ją za dłoń, aby dziewczyna poczuła się stabilnie i mogła pójść tam, gdzie zamierzała. A jej kroki skierowały się do łazienki, do której Draco pomógł jej dojść. 

''June, przepraszam...'' gdy June weszła do łazienki i miała zamknąć drzwi, Draco oparł się o ścianę, patrząc spod swoich ciemnych rzęs na dziewczynę, która zamknęła mu drzwi przed nosem. 

June odchyliła swoją głowę do tyłu i podeszła do marmurowego blatu, o który oparła swoje dłonie. Zdjęła bluzę, którą na sobie miała, zostając w samym czarnym, koronkowym staniku i spodniach. 

Wtedy Draco niecierpliwiąc się, postanowił wejść do łazienki i porozmawiać z dziewczyną, która nie będzie miała drogi ucieczki. Dlatego szybko wszedł do pomieszczenia i rzucił zaklęcie zamykające na drzwi, podchodząc do June. 

𝑰𝑵𝑭𝑰𝑵𝑰𝑻𝒀 | 𝒅.𝒎. (18+)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz