sɪx

721 62 38
                                    

Kiedy Draco zniknął z domu June, wołany przez obowiązki związane z bycia prawą ręką samego Lord'a Voldemort'a, brunetka starała się wyprosić Pansy, która chciała z nią zostać. 

June potrzebowała samotności. Nie chciała z nikim rozmawiać, ani na nikogo patrzyć. Nie chciała, aby Pansy z nią została, pomimo tego, że bała się zostać sama - bała się, że tamten Śmierciożerca może tu wrócić.

Jednak June nie spodziewała się wtedy tego, że Draco zamierzał sam zdobyć informację na temat tego kto to był. Nie zamierzał odpuścić temu, kto wyrządził taką krzywdę jego ukochanej. 

Po całym dniu leżenia w łóżku, wieczorem June postanowiła zejść na dół. Owinęła się szczelnie kocem i usiadła na fotelu w salonie, patrząc się tępo w okno przed nią. Widziała jedynie ciemność i nic poza nią.

Pansy, która stała w progu salonu, patrzyła na nią ze zmartwieniem w oczach, nie wiedząc co zrobić. Nie wiedziała co ma powiedzieć, bo nie wiedziała, czy June jest na nią zła. W zasadzie mogła zapytać, jednak bała się jej reakcji. 

''June? Wszystko okej?'' Pansy głośno westchnęła, podchodząc do dziewczyny. June przymknęła na chwilę swoje oczy, odwracając swoją głowę w stronę brunetki, która usiadła obok niej.

''Jest lepiej'' June odpowiedziała smutno, patrząc na brunetkę swoim obojętnym wzrokiem. Nie kłamała - naprawdę czuła się lepiej, dzięki Draco. 

Wierzyła w to, że uczucie między nimi da się naprawić, jednak potrzebowała czasu, aby się z tym wszystkim oswoić.

Po chwili w domu June rozbrzmiało pukanie do drzwi. Pansy ściągnęła swoje brwi ze sobą i wstała ze swojego miejsca, powoli kierując się do przedpokoju. Z kieszeni swojej bluzy wyciągnęła różdżkę i celując nią w drzwi, szybko je otworzyła.

''Greengrass'' brunetka warknęła, widząc przed drzwiami uśmiechniętą Astorię. Trzymała ona w dłoniach czarną butelkę z nieznajomą dla Pansy zawartością, co tylko upewniło ją w tym, aby nie wpuszczać dziewczyny do środka.

''Parkinson! I uwierzyć, że kiedyś byłyśmy przyjaciółkami'' Astoria prychnęła pod nosem i przepchnęła Pansy w wejściu, wchodząc do środka. Jej wzrok od razu powędrował do salonu, gdzie skrzyżował się ze spojrzeniem June.

Dziewczyna, która była owinięta kocem, powoli wstała i podeszła do Astorii, patrząc z obojętnością w oczach na Pansy, dając jej do zrozumienia, aby zostawiła je same. Pansy przytaknęła i już po chwili zniknęła gdzieś na górze.

''Po co przyszłaś?'' June wzruszyła ramionami, opierając się plecami o ścianę za nią. Astoria uśmiechnęła się, rozglądając po domku w którym się znajdowała. 

''Przyszłam się pogodzić, skoro i tak już nie masz szans na szczęście z Draco'' brunetka przeniosła ciężar swojego ciała na prawą nogę, wystawiając swoją dłoń, gdzie trzymała tajemniczą butelkę. 

''Zapraszam...'' brunetka o czekoladowych oczach cicho westchnęła, odwracając się na pięcie i kierując w stronę kanapy, aby usiąść. Skrzyżowała ona swoje nogi i mocniej owinęła się kocem, a kiedy zauważyła jak Astoria siada z pełną gracją, zakładając noga na nogę - przewróciła oczami, odwracając swój wzrok.

''Słyszałam, że Draco był u ciebie...'' 

''Dlaczego to zrobiłaś?'' June ściągnęła swoje brwi, zastanawiając się nad tym, co powiedział jej Draco. Złożył Przysięgę Wieczystą, ale wiedziała, że to nie był jego pomysł. 

''Oh, powiedział ci? Cóż, uznaliśmy, że to będzie najlepsze rozwiązanie'' Astoria zaśmiała się pod nosem, przewracając oczami. June wtedy poczuła znajome uczucie zawiedzenia. 

𝑰𝑵𝑭𝑰𝑵𝑰𝑻𝒀 | 𝒅.𝒎. (18+)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz