sᴇᴠᴇɴ

700 59 30
                                    

Dzień ślubu zbliżał się wielkimi krokami. Astoria i Draco mieli pobrać się za niespełna tydzień, co dla nich obu było ciężkie. 

Draco nie mógł pogodzić się z myślą, że będzie musiał to zrobić, a Astoria w środku siebie czuła dziwne jej, nieznajome dotąd uczucie.

Po tym, gdy była u June, zaczęła czuć poczucie winy, że doprowadziła ją do takiego stanu. Astoria sama kiedyś była głęboko zakochana w jednym Ślizgonie, a teraz zabierając June to samo uczucie - czuła się ze sobą źle.

Kiedy Draco po swojej misji, jaką było wymordowanie rodziny mugoli, wrócił do Dworu - musiał ochłonąć. Gdy był w swoim pokoju, wyjął z szafki nocnej butelkę ognistej i udał się do dużego ogrodu, aby pobyć sam.

Gdy usiadł na zimnej ziemi, wziął głęboki wdech i zamknął oczy, pozwalając, aby światło, które rzucał księżyc, otulało jego twarz. Z zamkniętymi oczami otworzył butelkę, przechylając ją do swoich ust.

Wtedy dostrzegła go Astoria, która stała w oknie swojej sypialni i obserwowała chłopaka, który powoli upijał ciecz, znajdującą się w szklanej butelce. Postanowiła narzucić na siebie czarną bluzę i również udać się do ogrodu.

Gdy ta powoli kierowała się do miejsca w którym był Draco, ten zaczął brać urywane wdechy, mając chwilę słabości. Już po chwili jego policzki stały się mokre, a z pomiędzy jego warg uciekł cichy szloch.

Do jego myśli znów wkradła się June z którą właśnie w tej chwili chciał być. Jednak postanowił dać jej czas, którego nie było dużo. Zostało jej zaledwie kilka dni na podjęcie decyzji, zanim on stanie się Astorii - już na zawsze.

''Jak leci, Malfoy?'' brunetka usiadła obok chłopaka, mając na ustach mały uśmiech. Draco pociągnął nosem i otarł rękawem koszuli swoje policzki, odkładając butelkę na ziemię przed sobą.

''Co tu robisz, Greengrass?'' Draco odwrócił swoją głowę w stronę Astorii, której uśmiech zrzedł, gdy zobaczyła w jakim stanie jest. Cicho odchrząknęła i opuściła swój wzrok na ziemię, zaczynając bawić się nerwowo palcami.

''Byłam u June'' zaczęła, czując, że musi mu to powiedzieć, bo doskonale wiedziała, że od tamtego wieczoru u niej nie był. Powoli zaczynała żałować tego wszystkiego co robiła, jednak była pod ogromnym wpływem swojej matki.

''Czego mogłem się spodziewać...'' Draco parsknął pod nosem, unosząc swoją głowę do góry. Powoli sięgnął po butelkę, która szybko znalazła się w jego dłoni. Ponownie przechylił ją do swoich ust, a kiedy gorzka ciecz spłynęła do jego gardła, skrzywił się.

''Nie jest taka zła'' Astoria wzruszyła ramionami, pomijając fakt, że chciała ją otruć. W zasadzie zrobiła to pod wpływem emocji, dopiero później zdając sobie z tego sprawę.

''Mam wielką nadzieję, że chcesz teraz powiedzieć, że dasz nam spokój i pozwolisz nam na szczęście razem'' Draco mruknął pod nosem, badając swoim wzrokiem profil twarzy Astorii, która przez chwilę miała uśmiech na ustach.

''Mimo, że wiem co czujecie, nie mogę tego zrobić'' brunetka skrzywiła się, cały czas patrząc na gwieździste niebo. 

Do jej głowy ciągle wkradał się Theodore Nott w którym była bardzo zakochana. Jednak nie mogła z nim być, a uświadamiając sobie, że teraz robi to samo, nie była z tego dumna.

Nie pozwala na miłość dwojga zakochanych w sobie osób, które nie widzą poza sobą świata. Jednak Astoria nie ma innej drogi - nie ma wyboru.

''Jeśli musimy być ze sobą, chociaż udawajmy, że się lubimy''

''Nie musimy'' Draco rzucił, ściągając ze sobą brwi. Astoria spojrzała na niego niezrozumiale, nie wiedząc co odpowiedzieć. 

''Wiem, że ty też nie chcesz ze mną być. Więc wystarczy, że teraz tam pójdziemy i ty im to powiesz'' Draco szybko podniósł się i wskazał dłonią na wielki dom, cicho śmiejąc się pod nosem. 

Chłopak wiele razy powtarzał, że tego nie chce, jednak Astoria nie powiedziała tego ani razu. To mogło się udać.

''Nie, Draco. Nie mogę...'' brunetka również wstała, podchodząc bliżej chłopaka, który pochylił się do przodu. Jednak kiedy ponownie przechylił butelkę, a ciecz wpłynęła do jego ust, odchylił się, zamykając oczy.

''Nie rób mi tego, Astoria'' Draco wymamrotał, wyrzucając butelkę ze swojej dłoni. Gdy znów wszystkie emocje nagromadziły się w nim na raz, szloch opuścił jego usta, a on nie mógł nad tym zapanować. 

''Chce być z June, więc pozwól mi na to''

Draco czuł się jak mały chłopiec, nie kontrolując tego co mówi. Z jego ust wypływały słowa o których myślał już od dawna. Chciał, bardzo chciał, aby Astoria pozwoliła mu odejść, jednak ta uparcie trzymała się swego.

''J-ja nie mogę'' Astoria nie chciała zagłębiać się w to, co ją dręczyło, więc kiedy zobaczyła jak Draco zaczyna cicho płakać, ta ujęła w swoje dłonie jego policzki i wzięła głęboki wdech, wpijając się w jego usta.

Delikatnie muskała swoimi wargami usta Draco, wspinając się na swoje palce, aby pogłębić pocałunek, podczas którego poczuła dziwne uczucie. Draco był za bardzo pijany i zaskoczony, by zareagować natychmiast.

Jednak kiedy tylko odzyskał racjonalne myślenie, odchylił swoją głowę do tyłu, ściągając swoje brwi ze sobą. Kiedy Draco oderwał się od Astorii, jej policzki przybrały różową barwę przez lekkie zawstydzenie.

''Cholera...'' Draco sapnął, po czym odszedł od brunetki, kierując się w stronę domu. Jednak Astoria dalej tam stała i obserwowała jak chwiejnym krokiem Draco się od niej oddala.

Kiedy już zniknął z jej pola widzenia, zaczęła przetwarzać w swojej głowie słowa Draco. Otworzył się przed nią i ona to doceniła, jednak nie mogła nic już zmienić, bo wszystkie inne decyzje przypieczętowała Przysięga Wieczysta, której nie mogli cofnąć.

Była roztrzaskana na milion kawałków, nie wiedząc co ma zrobić. Chciała porozmawiać o tym wszystkim ze swoją matką, która nie miała współczucia i wiedziała, że to mogło się źle skończyć, jednak chciała spróbować.

Nie chciała już dłużej stawać na drodze prawdziwej miłości, bo zdała sobie sprawę, że ranienie ludzi jest czymś okropnym i dopiero teraz się o tym przekonała. 

Budowanie szczęścia na czyimś nieszczęściu jest okropne.

W tym samym czasie June siedziała na daszku, skulona i owinięta puchowym kocem. Przyglądała się swojej dłoni, wyobrażając sobie na niej przepiękny pierścionek, który symbolizowałby, że to ona jest żoną Draco.

June bardzo dużo razy wyobrażała sobie takie momenty i takie chwilę, które byłyby najważniejsze i najszczęśliwsze w jej życiu. Jednak realia okazały się inne i jedynie mogła czekać tylko na to, kiedy Draco do niej przyjdzie i po kilku godzinach znów zniknie.

Dziewczyna lubiła, jak wszystko było stałe. Lubiła uczucie, jakby świat zatrzymywał się w miejscu i była tylko ona z momentem, który chciała zatrzymać jak najdłużej przy sobie.

Nie lubiła dynamiczności, jednak teraz nie mogła tego zmienić, a raczej nie mogła zaznać stałości. Sytuacja, w której się znajduje, diametralnie się zmienia, tak samo jak uczucia, które się w niej gromadzą.

Dlatego chciała zaryzykować i pozwolić dla Draco na ponowne wejście do jej serca.




𝑰𝑵𝑭𝑰𝑵𝑰𝑻𝒀 | 𝒅.𝒎. (18+)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz