🌙14

738 59 5
                                    

Pukam cicho do gabinetu Jauregui zaraz po skończonej pracy. Kobieta siedzi pochylona nad jakimiś dokumentami, ale kiedy mnie zauważa, prostuje się i wskazuje mi miejsce. Od razu na nim siadam, zaciskając palce na spodniach.

- Panna Cabello - uśmiecha się lekko. - Jak przygotowania do jutrzejszego wyjazdu? - wzruszam jedynie ramionami i zerkam na kobietę.

- Spakowana, więc chyba dobrze - mamroczę pod nosem. Cały czas mam przed oczami obraz tego, jak odchodziła...

- Mam dla pani dodatkowe materiały - wzdycha cicho i pochyla się. Wyciąga z szuflady niebieską teczkę, którą mi podaje. - Hotel jest już zarezerwowany, bilety opłacone i wywiady ustalone - zerka na kartkę. - Więc wszystko już zorganizowane.

- Rozumiem, to dobrze - przytakuję i chowam teczkę do torebki. - Mogę już iść?

- Tak, oczywiście - marszczy brwi. Nie komentuję tego w żaden sposób, tylko wstaję szybko. - Panno Cabello... - szepcze nagle, gdy zaciskam dłoń na klamce. Odwracam się lekko w jej stronę, zerkając na nią przez ramię. - Proszę... Się dobrze wyspać - uśmiecha się delikatnie.

Biorę głęboki oddech i przymykam powieki, żeby się nie rozpłakać. Przełykam gulę w gardle, odwracając się w stronę drzwi. Słyszę, jak kobieta podnosi się ze swojego miejsca, ale nie mam odwagi na nią spojrzeć.

- Dobrze wiesz, że nie będę dobrze spała... Chciałam ci tylko pomóc - sapię na skraju łez. - Polubiłam cię, nawet jeżeli obie uważałyśmy się za kogoś innego. I nie mogę patrzeć, jak cierpisz. Choć w gruncie rzeczy nie wiem, kim jest ona i co się dzieje...

- Camila - wzdycha cicho, zbliżając się. Unoszę dłoń w geście obronny i szybko wychodzę z biura. Kobieta rusza za mną, więc szybko jej uciekam.

Wpadam do jednej z otwartych wind i naciskam przycisk, by ją zamknąć. Szatynka jest jednak szybsza. Blokuje nogą drzwi, a następnie wchodzi do środka. Uderzam plecami o ścianę, ściskając w dłoni torbę.

- Wysłuchaj mnie... - szepcze, ale winda się zamyka i szarpie w dół. Obie łapiemy się barierki, gdy nagle spadamy o kilka metrów, zatrzymując się między poziomami. Krzyczę zaskoczona, bowiem mam już uraz z dzieciństwa, jeżeli chodzi o taką sytuację. Jak widać, historia lubi się powtarzać... - Hej, spokojnie - Jauregui przytula mnie delikatnie do siebie i przejeżdża dłonią po moich włosach. - Spokojnie, jestem tu. Zaraz wezmę pomoc.

Niebo mi daj || Camren FF || ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz