🌙21

818 61 10
                                    

Stukam długopisem o kartkę, spoglądając na nagłówek, którego literki mi się zlewają. Chyba straciłam wenę. Nie mogę uwierzyć, że zawiodłam Lauren i zniszczyłam szansę, jaką od niej dostałam. Przecież ten artykuł mógłby być przełomem...

Odchylam się na swoim miejscu do tyłu, zamykając oczy. Wzdycham ciężko, kiedy słyszę ciche kroki. Szatynka stawia jakieś torby na szafce, a następnie podchodzi bliżej. Czuję jej cudowny zapach, na co oblizuję usta. 

- Przestań się już zadręczać - szeleści czymś przez chwilę, a potem siada obok łapiąc moją dłoń. Jej skóra jest ciepła i miękka. W kojącym geście przejeżdża kciukiem po knykciach, co znacznie mnie rozluźnia. - Chcą nas pozwać o zniesławienie, ale rozmawiałam już z prawnikiem. Wszystkim się zajmie, więc nie musisz się o to martwić.

- Przykro mi, że zniszczyłam twoją pracę - zerkam na nią. Nie wygląda jednak na rozgniewaną ani rozczarowaną. Bardziej na zaniepokojoną. W jej oczach nie dostrzegam zawodu. Hipnotyzujące zielone tęczówki patrzą na mnie z troską i pewnym błyskiem, który sprawnie mnie kręci.

- Zdarza się nawet najlepszym. Powinnam cię najpierw wprowadzić w cały projekt, a później zabrać na konferencję doktora - wzdycha, ściskając moją dłoń.

- Ale...

- Przestań - szepcze i zamyka mi usta pocałunkiem. Jęczę zaskoczona, zarzucając jej ręce na kark.

Szatynka popycha mnie delikatnie na kanapę. Przyciągam ją bliżej, kiedy układa się na moim ciele, wsuwając jedną nogę między moje uda. Wyginam się i pogłębiam naszą pieszczotę. Lauren skomli, lekko się o mnie ocierając. Wyczuwam na swoim podbrzuszu niewielkie wybrzuszenie, ale nim zdążę go dotknąć, przerywa nam telefon kobiety.

Zrywa się szybko z miejsca i zerka na ekran. Początkowo nagle blednie, ale mimo to odbiera. W czasie kiedy rozmawia z kimś ściszonym głosem, poprawiam swoją koszulkę i siadam na kanapie. Chwilę potem kończy, spoglądając na mnie przepraszająco.

- Camila... Jutro w hotelu jest bankiet. Może poszłybyśmy razem? - chowa urządzenie do kieszeni, prostując się.

- Możemy - wzruszam lekko ramionami, obserwując ją uważnie. Zagryza wargę i stuka nerwowo butem o podłogę.

- Załóż coś ładnego. Będzie telewizja - szepcze. Zauważam, że waha się chwilę, ale ostatecznie muska delikatnie moje usta i dopiero wtedy wychodzi z pokoju.

Niebo mi daj || Camren FF || ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz