Ogromny huk sprawia, że zrywam się gwałtownie z łóżka. Camila śpi smacznie po drugiej stronie, szukając dłonią mojej. Kiedy na nią natrafia, uśmiecha się pod nosem i przylega do mojego boku.
- Śpij, kochanie. Pójdę sprawdzić, co się dzieje - pochylam się nad nią i cmokam w czoło. Posyła mi senny uśmiech, ściskając lekko moją talię.
- Wracaj do mnie szybko - pomrukuje, wypinając tyłek do góry. Nie mogę się powstrzymać i klepię go, a dziewczyna chichocze, opadając na poduszkę.
Zakładam na siebie jedynie koszulkę i dresy, starając się nie narobić przy tym za dużego hałasu. Następnie wychodzę powoli z pokoju i rozglądam się dookoła. Jedne z drzwi są otwarte, więc ruszam powoli w tamtym kierunku. Z wewnątrz odbija się delikatne światło, na co marszczę brwi.
- Wszystko w porządku? - zaglądam do środka. Łóżko jest idealnie zaścielone, nie zauważam żadnych rzeczy osobistych, co zapala mi się czerwona lampka w głowie.
Nagle czuję oplatające ramionami wokół szyi. Próbuję się wyszarpać, ale wtedy zostaję wepchnięta do pokoju. Upadam na kolana, asekurując twarz. Cicho sapię i odwracam się na plecy, nim przeciwnik zaatakuje ponownie.
- Lucy? - warczę wściekle, widząc przed sobą burze brązowych włosów. Wszędzie unosi się dym papierosów, co jest charakterystyczne dla kobiety.
- Tęskniłaś? - pomimo upadku uśmiecha się szeroko, niemal drwiąco. Zaciskam dłonie i podnoszę się gwałtownie do góry. Vives idzie w moje ślady i po chwili stoimy naprzeciwko siebie, patrząc sobie w oczy.
- Co tutaj robisz? - mamroczę. Brunetka jak gdyby nigdy nic przechodzi po pokoju, a następnie siada na łóżku, zakładając nogę na nogę.
- Myślę, że doskonale wiesz - mruczy z uśmiechem, przejeżdżając palcami po udzie. - Przyszłam odebrać, co moje. Chyba nie sądziłaś, że pomogę twojej małe suce za nic.
- Nawet nie próbuj jej obrażać - ruszam w stronę drzwi. - Mi możesz tego nie darować, ale jej w to nie mieszaj. Ja też nie jestem już twoja - łapię za klamkę, lecz w tej samej chwili zderzam się z innym ciałem.
Camila wpada w moje ramiona, sapiąc cicho zaskoczona. Serce niemal podchodzi mi do gardła. Co ona tu robi...? Nie... Nie w tym momencie.
- Cóż za spotkanie - Lucy klaszcze w dłonie. Zaciskam szczękę i odwracam się w jej kierunku. Nie mija chwila, a kobieta celuje do nas z niewielkiego pistoletu. - Myślę, że trzeba to jakoś uczcić.
Zasłaniam Cabello własnym ciałem. Wykorzystuję zamieszanie i nieuwagę brunetki, rzucając się na nią. Ostatnie, co pamiętam, to padający strzał.
CZYTASZ
Niebo mi daj || Camren FF || ✅
Fanfiction"Nightmare27: Pomocy.. Kamikadze9: Co się dzieje? Jak mogę Ci pomóc? Nightmare27: Ona tu jest.. Wróciła.. Kamikadze9: Kto? Mogę coś zrobić? Nieznajomy zerwał połączenie..." Camila szybko zapomniała o tajemniczym nieznajomym i prośbie o pomoc. Pięć l...