☀️12

461 41 13
                                    

- Panie doktorze! - zrywam się z krzesła. - Co z Camilą?

Mężczyzna zerka na mnie jak na idiotkę, ale ignoruję to. Wygładzam swoją koszulę, przystępując nieco z nogi na nogę. Staram się ukryć swoje zdenerwowanie najbardziej, jak mogę.

- Fałszywy alarm, pani Jauregui - spogląda w kartę. Okulary zjeżdżają mu niemal z nosa, co trochę mnie dekoncentruje. Dlaczego nie pozwoliła się zabrać do prywatnej kliniki? - Żona musiała przeżyć duży stres, co doprowadziło do złego samopoczucia. Proszę, nie narażać jej teraz na takie sytuacje.

- Ja... Jasne - mamrocze cicho pod nosem. Zaciskam dłonie i siadam z powrotem na krześle. 

Żona... Mogłoby tak być. Gdyby tylko nie podejrzewała mnie o zdradę. Skąd w ogóle wpadła na taki pomysł? Nie rozumiem też dlaczego pozwoliła sobie na tak skrajne emocje, wiedząc, że nie może się denerwować.

- Panie doktorze, pacjentka zaczyna rodzić! Odeszły wody - woła głośno pielęgniarka. Podrywam się gwałtownie i ruszam prosto za mężczyzną. Na szczęście, mnie nie zatrzymuje, tylko pozwala wejść do sali, w której leży brunetka. 

Doskakuję do jej łóżka. Spogląda na mnie z bólem w oczach, a włosy ma przyklejone do czoła. Odgarniam je delikatnie i łapię jej dłoń.

- Hej, wszystko będzie dobrze. Jestem przy tobie - szepczę, pocierając kciukiem jej knykcie.

- Potrzebuję cię, Lo - ściska mocno moją dłoń. Zaciskam szczękę i pochylam się, by składać czułe pocałunki na jej głowie.

- Jestem. Cały czas jestem przy tobie - mruczę kojąco do jej ucha.

***

Po sześciu godzinach opadam delikatnie na łóżko obok kobiety. Pielęgniarka podaje powoli Camili dziecko owinięte w kocyk. Cieszę się, że zdążyłam dostarczyć jej całą wyprawkę do szpitala.

- Gratuluję, mają panie zdrową córeczkę - uśmiecha się do mnie ciepło. Kiwam jej jedynie głową i obejmuję brązowooką ramieniem.

Mała cicho płacze, więc kobieta przytula ją do swojej piersi. Czuję się jak urzeczona. W życiu nie wiedziałam piękniejszego widoku. Maleńka rączka zaciska się na moim palcu, kiedy ostrożnie jej dotykam.

- Nasza córka... - Camila krzyżuje ze sobą nasze spojrzenia. Oblizuję usta i przytakuję, wpatrując się w małą istotkę przede mną. Jest cała. I zdrowa. Podobnie jak jej mama.

- Wiem... Ja... Kocham was - szepczę łamiącym głosem, przytulając mocniej dziewczynę. Cabello płacze cicho w moich ramionach i wtula głowę pod moją brodę.

- Też cię kocham, Lo. Najbardziej na świecie. Jesteś tylko ty - zaciska dłoń na mojej wolnej, utulając dziecko do piersi.

Niebo mi daj || Camren FF || ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz