☀️21

641 38 5
                                    

- Nie sądziłam, że zgodzisz się mi pomóc - mruczę cicho do blondynki obok. Kobieta chichocze i rozkłada na stole różne artykuły.

- Mi też zależy na znalezieniu Lauren. I odkryciu prawdy. Sytuacja na pogrzebie była ujmująca - wzdycha Collins, podsuwając mi pod nos jakąś kartkę. Marszczę brwi i sięgam po nią, a następnie przyglądam się jej uważnie. To artykuł Vives. Na zdjęciu w tle widać kobietę podobną do szatynki, ale teraz wiem, że to Michelle. Różnice, które wyłapałam przed ślubem, nagle stały się widoczne.

- I pomyśleć, że pięć miesięcy temu podejrzewałam cię o zdradę z moją żoną - kręcę głową. Niebieskooka rozsiada się wygodnie na mojej kanapie.

- Narzeczoną - wytyka mi długopisem. - Owszem, Lauren jest piękna. Ale dawno temu wyrosłam z czasów szkolnych, by odbijać partnerów kobietom w ciąży - macha ręką. Wzbiera się we mnie nagle uczucie zazdrości, ale nie ono jest teraz najważniejsze. Skupiam się na dokumentach przed sobą. Oby to pomogło znaleźć Lolo...

***

Wiem, że jeszcze dziś będę pieprzyć twoją żonę...

Głos w głośnikach, tak bardzo podobny do mojego, bez chwili wytchnienia rozlega się w całym pomieszczeniu. Łapię się za głowę. Huk jest nie do zniesienia. Słyszę to nieustanie od dwóch? trzech tygodni? Straciłam poczucie czasu.

Najważniejsza jest teraz Camila. Dobrze było ją zobaczyć, chociaż na te pięć minut. Michelle nie żyje, więc teraz przynajmniej jest bezpieczna. To podnosi mnie na duchu. Mam jedynie nadzieję, że małej nic się nie stało i że mój zły bliźniak jej nie skrzywdził. Nigdy bym sobie tego nie wybaczyła.

Nagle krata zostaje odsłonięta z głośnym szczękiem. Dwóch dobrze uzbrojonych funkcjonariuszy wchodzi do środka i podciąga mnie do góry za ramiona. Wiercę się, próbując uciec przed ich bolesnym uściskiem.

- Nic nie zrobiłam. Nawet nie znałam Michelle - bronię się. Jeden z nich rzuca mną o krzesło. W ostatniej chwili łapię równowagę i siadam w miarę prosto. Pomieszczenie, w którym obecnie się znajdujemy, wygląda jak pokój przesłuchań. Do środka wchodzi, jak podejrzewam, detektyw i rzuca aktami o stolik przede mną. - Dlaczego mnie tutaj trzymacie?!

- Ładna kartoteka, Jauregui - rzuca sztywno. - Już raz siedziałaś w więzieniu. Próba zabójstwa, ale w ostatnim momencie znalazły się dowody. Uniewinnili cię. Jak to możliwe? Pozazdrościłaś siostrze udanego życia, bo chciałaś zająć jej miejsce?

- Chyba ona mi! - warczę. Mężczyzna podnosi dłoń, na co zamykam oczy, przygotowując się na uderzenie w twarz. Zamiast tego drzwi otwierają się z impetem, a do środka wchodzi Sophie Collins we własnej osobie.

- Spokojnie, detektywie. Mam dowody, że moja klientka podczas wypadku Michelle Morgado była przez nią przetrzymywana w piwnicach pobliskiego magazynu stali.

Niebo mi daj || Camren FF || ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz