- Jak to w ogóle możliwe? - pytam cicho brunetkę. Oblizuje usta i zerka przed siebie na park. Pocieram obolały nadgarstek, wzdychając przy tym.
- Doszło do pomyłki w szpitalu. Nikt nie wiedział o tym, że masz siostrę, a twojej matce powiedziano, że drugie dziecko umarło - spogląda na mnie i nakrywa jedną dłonią moje. - Ale potem Vives prowadziła śledztwo dziennikarskie. Odnalazła Michelle. Obie byłyście jej kozłami ofiarnymi - przełyka ślinę. Biorę głęboki wdech, wbijając sobie paznokcie w dłoń. Przypominają mi się słowa mojej bliźniaczki, a Camila jakby rozumiejąc aluzję, podnosi ręce w geście obronnym. - Nic nie było. Źle się czułam w zaręczyny. Gdy tak leżałyśmy, na jej obojczyku zobaczyłam ślady po poparzeniach. Byłam zdziwiona, bo przecież nigdy nie miałaś tam żadnej blizny. Od tamtego czasu zaczęłam nabierać podejrzeń, że coś jest nie tak - nasze spojrzenia się krzyżują. Po części oddycham z ulgą, ale z drugiej strony jestem też zmartwiona. Co jeśli zrobiłaby krzywdę mojej rodzinie? - Pojawił się dystans. Dinah tłumaczyła to przedślubnym stresem. Po pogrzebie i zobaczeniu prawdziwej ciebie... Razem z Sophie sprawdziłyśmy wszystkie dostępne źródła. Okazuje się, że Lucy stworzyła ją na twoje podobieństwo, by później mieć was obie. I wtedy...
- Pokrzyżowałam jej plany... A Michelle chciała się za to zemścić - kończę. Czuję, jak pulsują mi skronie. To wszystko nie mieści się w mojej głowie. - I udałoby jej się, gdyby nie przypadek z rozpędzonym samochodem.
- Była mało romantyczna - stwierdza nagle brunetka, na co marszczę brwi. Zaczyna opowiadać, co usłyszała w dniu zaręczyn, chichocząc przy tym jak oszalała.
- Sugerujesz, że zrobiłabym to lepiej? - sama też się uśmiecham. Dziewczyna mi przytakuje, a jej uśmiech wręcz promienieje. - Dobrze, więc - łapię ją za dłoń i ściągam pierścionek, by następnie opaść przed nią na jedno kolano. - Wyobraź sobie tamtą scenerię - zaznaczam, na co cicho się śmieje. - Karlo Camilo Cabello, kocham cię najbardziej nad życie. Obiecuję strzec naszego związku i twojego bezpieczeństwa. Przysięgam być ci wierną oraz że ty, Lily i nasza relacja będziecie zawsze pierwsze w moim sercu. Tylko z tobą pragnę być po krańce świata. Czy uczynisz mi ten wyjątkowy zaszczyt i poślubisz mnie?
- Oczywiście, że tak, głupku - wpada prosto w moje otwarte ramiona.
***
- Camz, wróciłam! - wołam od progu. Ponownie nigdzie nie zastaję brunetki, na co marszczę brwi. Nie dostrzegam też wózka, więc możliwe, że wyszła na spacer z Lily. Już mam do niej dzwonić, gdy jak Venus z piany wyłania się z naszej sypialni.
- Czy wspominałam już, że pani szuflada skrywa wiele ciekawych rzeczy? - uśmiecha się figlarnie. Podchodzę do niej powoli, a kiedy znajduję się na wyciągnięcie ręki, przyciąga mnie do siebie za krawat.
- Chyba coś mi się obiło o uszy - mruczę i napieram na jej usta w wygłodniałym pocałunku.
- Jajko? Wibrujące? - pyta, a w jej dłoni pojawiają się dwa przedmioty. Chichoczę cicho.
- Tak. I korek analny - przygryzam wargę. Dziewczyna wręcza mi wibrującą zabawkę, na co się uśmiecham.
Opadam przed nią na kolana. Delikatnie zsuwam cieniutki materiał majtek i przywieram ustami do błyszczącej łechtaczki. Pocieram ją kilkakrotnie językiem, a brunetka jęczy, odchylając głowę w tył. Wsuwam w nią powoli jajko. Wchodzi od razu, przez co niemalże skomlę. Dawno nie widziałam jej takiej mokrej.
Kiedy się podnoszę, włączam zabawkę pilocikiem. Camila opada w moje ramiona, drżąc na całym ciele. Całuję ją czule i przyciskam ją do ściany w sypialni. Jakby rozumiejąc moją aluzję, odwraca się do mnie tyłem, kładąc jedno kolano na szafkę przed nami. Zniżam się do jej kobiecości i zaczynam krążyć językiem od łechtaczki aż po dziurkę. Niedługo później orgazm przejmuje kontrolę nad jej ciałem. Uśmiecham się i szybko pozbywam swoich ubrań. Łapię w dłoń sterczącego penisa, by chwilę potem zagłębić się w jej drugim ciasnym wejściu.
Opina mnie idealnie, jęcząc przy tym i zaciskając dłonie. Obejmuję ją za biodra, a następnie zaczynam się poruszać. Czuję delikatne wibracje, które doprowadzają moje podniecenie do wrzenia. Cicho sapię i przy każdym pchnięciu wchodzę coraz głębiej. Brązowooka układa rękę na moim karku, wyginając się w łuk. Spazmy nowego orgazmu przejmują już nad nią kontrolę.
Ostrożnie z niej wychodzę i pozbywam się też jajka. Gdy cała drży, wsuwam w jej drugą dziurkę korek analny, by później sama wejść w jej pulsującą cipkę. Oddycham z ulgą i zaczynam się poruszać. Żona jęczy głośno, dostosowując swoje ruchy do moich. Wystarczy kilka głębszych i ostrzejszych pchnięć, a obie dochodzimy mocno, krzycząc nawzajem swoje imiona. Całuję jej ramiona i przytulam od tyłu.
- Dałaś mi moje własne niebo.
___________
Kochani, chciałabym Wam bardzo podziękować. Moja żona uważa, że dzisiaj jest ważny dzień, więc nawet nie śmiem się z nią kłócić i pomyślałam, że może jest też dobry, by zakończyć książkę. Standardowo dziękuję za wszystko. Za to, że byliście, gwiazdkowaliście, komentowaliście. Szczególne podziękowania składam niezmiennie do nattom0204 <3. Jak mogłoby być inaczej. Tak naprawdę to dzięki Tobie nie porzuciłam pisania, bo wspierałaś mnie w tym od zawsze praktycznie, nawet jak nie byłyśmy jeszcze razem. Ta książka była dla mnie ważna z kilku powodów i podobnie jak z każdą inną ciężko mi się rozstać. Nie mniej jednak dziękuję za te kilka miesięcy wspólnej przygody przez nią, bowiem pojawiła się dokładnie 3 czerwca. Odnosząc się do ostatnich słów tego ff, to właśnie przy tobie znalazłam swoje niebo, żono ❤️
CZYTASZ
Niebo mi daj || Camren FF || ✅
Fanfiction"Nightmare27: Pomocy.. Kamikadze9: Co się dzieje? Jak mogę Ci pomóc? Nightmare27: Ona tu jest.. Wróciła.. Kamikadze9: Kto? Mogę coś zrobić? Nieznajomy zerwał połączenie..." Camila szybko zapomniała o tajemniczym nieznajomym i prośbie o pomoc. Pięć l...