- Lauren zachowuje się co najmniej dziwnie - mruczę do słuchawki i mogę sobie jedynie wyobrazić, jak Dinah przewraca właśnie oczami. Wzdycham ciężko, przecierając twarz dłonią. - Sama nie wiem.
- Na pewno ma dużo na głowie. Bycie seksowną prezeską firmy wymaga mnóstwo poświęcenia - chichocze. Oblizuję usta i zerkam na Lily. Śpi smacznie w bujanym foteliku, przytulając ulubioną zabawkę szopa pracza, którą zielonooka kupiła jej, gdy tylko się urodziła. To był bardzo uroczy gest.
- DJ - rzucam ostrzegawczo. - Mówię poważnie. Czuję się, jakbym spotkała zupełnie inną osobę. Nawet małej nie poświęca aż tyle czasu. Gdzie wcześniej nie potrafiła zostawić jej na sekundę. Zwyczajnie się martwię - rozkładam się wygodniej na kanapie. Spoglądam na nasze wspólne zdjęcie, a następnie na pierścionek. Ta Lauren jest inna. Nieznajoma. Zupełnie, jakby ktoś obok postawił tą gorszą wersję. I nie przejmował się konsekwencjami.
- Może martwi się ślubem? Zaczęły się te wszystkie przygotowania. Ciebie przecież też zjada stres - wzdycha do słuchawki. - Albo nadal przeżywa twoją zdradę? Wiesz, że nie tak łatwo jest się z tego wyleczyć. Sama myślałaś, że cię zdradza, a chodziło tylko o głupi pierścionek - oczami wyobraźni widzę, jak właśnie unosi wzrok ku górze, by potem mnie zrugać. - Jauregui to nie typ, który zdradza. To ludzie zdradzają ją, czerpiąc z tego przyjemność, ale nie wiedzą, że na końcu to oni na tym cierpią.
- Dzięki za przypomnienie.
Chwytam się za głowę i zamykam oczy. Czuję ból w klatce piersiowej. Dużo bym dała, żeby cofnąć czas. Pomimo, że sama cierpię przez swój błąd, Hansen ma rację. To odbija się na otoczeniu. Nawet jeżeli szatynka udawałaby prawdziwe szczęście.
- Spokojnie, Mila. Wyluzuj trochę. Jestem pewna, że po ślubie wszystko wróci do normy. A na razie nie przejmuj się tak - mówi łagodnie. Jestem jej wdzięczna z ten ton. Potrzebowałam tego. - Każdy radzi sobie z problemami na własny sposób. Być może to właśnie sposób Lauren.
- Może masz rację - wzdycham cicho. - Dzięki, DJ. Mam nadzieję, że zostaniesz moim świadkiem, co? - śmieję się. Blondynka również wybucha śmiechem i wydaje z siebie okrzyk godowy.
- Jeszcze pytasz! Oczywiście, że tak.
Słyszę szczęk zamka. Podnoszę się gwałtownie z kanapy, patrząc uważnie na drzwi.
- Dinah, muszę kończyć. Lo wróciła do domu - mamroczę cicho i kończę szybko połączenie.
CZYTASZ
Niebo mi daj || Camren FF || ✅
Fanfiction"Nightmare27: Pomocy.. Kamikadze9: Co się dzieje? Jak mogę Ci pomóc? Nightmare27: Ona tu jest.. Wróciła.. Kamikadze9: Kto? Mogę coś zrobić? Nieznajomy zerwał połączenie..." Camila szybko zapomniała o tajemniczym nieznajomym i prośbie o pomoc. Pięć l...