Rozdział 25

552 16 2
                                    

-powiedzmy że mnie nie okłamałeś, lecę do domu bo Carmena zacznie ględzić jeszcze bardziej
-leć obowiązki męża wzywają
-daj spokój pewnie się i tak przysadzi, ze pijany jestem
-dziwne
-hm?
-ustatkowałeś się, jesteś posłusznym mężem
-wiem ideał ze mnie
-No tak , Boże powinniśmy być ci wdzięczni ze cie mamy
-piękna odpowiedź, dobra spierdalam
-nara

Kiedy usłyszałam ze zamykają się drzwi a Michał przekręcił zamek wyleciałam z szafy i opadłam na podłogę. Czułam jakbym była rozrywana.

-Boże co ci jest - Michał podbiegł do mnie i położył mi dłoń na plecach
-zaczęło się
-jak to się zaczęło, jeszcze  dwa miesiące
-kurwa normalnie, wody mi odeszły dzwoń po Milene -kiedy skurcz minął podniosłam się i położyłam na łóżku , bałam się , wiedziałam że to za wcześnie i wiedziałam, że coś jest nie tak. Po pół godzinie i trzech niesamowicie bolesnych skurczach dojechała nasza pani doktor.
-to chyba żarty - spojrzała na mnie i od razu wzięła się za sprawdzanie czy wszystko Ok ze mną i dzieckiem
-co ile masz skurcze
-co dziesięć minut jak narazie
-ile trwają
-nie wiem jakieś 2 minuty nie mierzyła czasu , są niesamowicie bolesne
-dobra wezwę mojego kolegę , jest dobrym ginekologiem i was nie zna , powiem mu ze zależy wam na porodzie w domu
-nie zgadzam się , on będzie zadawał pytania
-załatwię to -krzyknęła , wiedziałam ze jest zestresowana , czułam to i widziałam, była internista i psychologiem w szpitalu , jednak Michał tylko jej ufał , od lat pomagała mu kiedy był ranny , bałam się ze nie damy rady
Po godzinie lekarz dojechał a ja nie mogłam wytrzymać.
-dzień dobry - wleciał do pokoju jak huragan  i od razu odkrył mnie i sprawdził rozwarcie
-co jest?
-9 centymetrów, zaraz pani urodzi, niestety po porodzie dziecko będzie musiało być przewiezione do szpitala
-nie zgadzam się , nie zabierzecie mi dziecka
-słuchaj jak chcesz żeby ono przeżyło, musisz się poświecić rozumiesz ? Ja nie mam ze sobą sprzętu , nie pomogę ci jeżeli mi nie zaufasz. Wezmę dziecko do swojego szpitala i sam się nim zajmę
-i co powiesz , ze znalazłeś je na ulicy ? Wezwą pomoc społeczna i policję
-możesz podpisać się jako opiekun
-nie ma opcji , mój brat się od razu dowie
-słuchajcie teraz nie ma na to czasu
***
DWIE GODZINY PÓŹNIEJ
Lekarz wyprosił mnie z pokoju, mimo tego ze to mój dom i chciałbym być przy Zosi widziałem ze muszę go słuchać . Chciał nam pomoc a nie wiele osób na to stać. Wiedziałem, że będziemy musieli porozmawiać o dziecku i podjąć jakaś decyzje.
Kiedy siedziałem przy drzwiach słyszałem krzyki i co chwile Zośka rzucała kurwami, wiedziałem ze jest bardzo silna osoba i sobie poradzi mimo tego ze nie mogłem przy niej być. W końcu nastała cisza a w domu rozległ się płacz dziecka. Od razu wstałem i wbiegłem do pokoju, Zosia leżała wykończona z dzieckiem w rękach . Podeszłem do niej i pocałowałem ja w czoło, spojrzałem na malutka istotkę w jej rękach .
-jest strasznie małe , powinno takie być?
-jest wcześniakiem , za dwa miesiące będzie normalnych rozmiarów, macie 5 minut potem muszę malca zabrać do szpitala , im dłużej tu jest tym ma mniejsze szanse na przeżycie
Spojrzałem na Zosię, miała łzy w oczach i ciagle patrzyła na bobasa.
-to chłopiec
-jest piękny po mamusi -uśmiechnęła się
-jakie damy mu imię ?
-ty wybierz
-Gabriel mi się podoba, może być?
- jest idealne , musimy podjąć decyzje co dalej kochanie
-pojedziesz do szpitala i powiesz ze jedna z twoich kochanek je podrzuciła, nie widzę innego wyjścia, ja nie mogę jechać, jesteś jedyna osoba która może się nim zająć i zaopiekować
-zrobimy jak zechcesz kochanie - podała dziecko lekarzowi, a kiedy je zabrał i wyszedł wtuliła się w moja klatę i zaczęła histerycznie płakać

-kurwa co to za wycie- spojrzałem w stronę drzwi i zamarłem , zobaczyłem Nikodema rozkładającego się po pokoju, jego oczy zatrzymały się na Zosi
-Nikodem ja - nie zdążyłem dokończyć zdania a on rzucił się na mnie , upadliśmy na podłogę a on zaczął okładać mnie pięściami
-ty skurwielu, ukrywałeś te szmatę przez ten cały czas, gdybym nie zostawił u ciebie telefonu dalej byś mnie okłamywał jesteś zdradziecką kurwą - spojrzał w górę na łóżko i spojrzał na ilość krwi na łóżku, wstał a jego oczy zatrzymały sie na Zosię
-gdzie jest moje dziecko szmato
-poroniłam
-nie kłam mnie kurwa
-nie kłamie
Zauważyłem,że sięga po broń
-nie jesteś mi już potrzebna -wstałem i popchnąłem go, stanąłem przed Zosia, pot zaczął płynąc mi po plecach i wiedziałem że ktoś nie wyjdzie z tego pokoju żywy.

Po chwili padł strzał.

KoszmarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz