Rozdział 11

703 18 0
                                    

We Włoszech spędziliśmy 4 dni. Każdy był inny , jeden bardziej szalony i niesamowity od drugiego. Nie miałam ochoty wracać. Wiedziałam ze jutro muszę iść do pracy a to będzie ciężkie zderzenie z rzeczywistością i moim smutnym życiem. Kiedy wysiadałam z auta pod blokiem ucałowałam Nikodema i ruszyłam na górę. Szłam wolnym i smutnym krokiem a on patrząc na mnie z okna auta zaczął się śmiać. Dotarłam w końcu do mojego małego mieszkanka które w 100% nie było willą z widokiem na plaże. Weszłam do środka a tam ciemność. Położyłam bagaże na podłodze i zapaliłam światło.
-NIESPODZIANKA -usłyszałam
Moje mieszkanie było wysprzątane,a na ścianie wisiał duży transparent. Kamila rzuciła się na mnie pierwsza i zaczęła ściskać .
-Nie mogę oddychać
-zamknij się
Zaczęłam się śmiać jak głupia. Cieszyłam się ze są tu razem ze mną. Nie miałam wielu znajomych ale Kamila dokładnie wiedziała kogo chciałabym tu zobaczyć
-Kochana jednak cie nie porwał jak w 365 dni
-Stasiek kurwa on nawet Włochem nie jest
-Nie ważne, daj mojej wyobraźni trochę poszaleć
Stasiek był moim przyjacielem od dziecka. Zawsze mi się podobał a w gimnazjum się w nim podkochiwałam dopóki nie nakryłam go z naszym kolegą w szatni. Uściskał mnie i poleciał do Kamili żeby zrobić sobie drinka.
-Cześć brzydalu
-Cześć
-Tęskniłem
-Ja za tobą tez
-Ania dalej ma focha? -spojrzałam na moja przyjaciółkę stojąca przy oknie
-Ma , ale musiała sprawdzić czy wrócisz żywa, przejęła się tym wyjazdem i rozstaniem z Tomkiem
-Nie będę tego wałkować również z tobą, powiedziałam jak było z Tomkiem
-Zrozum ją to jej brat cioteczny
-A ty zrozum mnie Bartek , zrozum że przeszłam przez piekło
-Ja wiem i rozumiem ale obiecałaś że porozmawiasz z nią
-mhm
Spojrzał na mnie spod byka. Przewróciłam oczami i bardzo zniechęcona podeszłam do Anki.
-Nie spodziewałam się ciebie tutaj
-Nie zalewaj, to ze nie rozmawiamy nie znaczy ze mi nie zależy na tobie
-Dziwne , z tego co ostatnio wykrzyczałaś wywnioskowałam, ze masz mnie głęboko w dupie
-Byłam zła
-Nadal pewnie jesteś, nie musisz udawać
-Jestem, ale wiem ze Tomek nie jest święty i to nie była twoja wina
-Niech No zgadnę przyłapałaś go
-Niestety
-Wiedziałam ze bez tego byś mi nie zaufała
-Zrozum, ciężko obwiniać kogoś kto chronił cie całe życie , on był dla mnie wszystkim
-I ciężko zaufać komuś kto przetrwał z tobą o wiele więcej ? Ok on to rodzina ,ale ja byłam przy tobie kiedy mnie potrzebowałaś , miałaś przed nim tajemnice i wielu rzeczy nie wie o tobie
-wiem
-Dobrze wiesz, że mogłam mu powiedzieć wszystko i Bartkowi tak samo
-Nie wracaj do tego proszę cie
-Ja tez cie prosiłam i to wiele razy, mimo starań wybrałaś jego stronę, rozumiem rodzina, ale mimo dowodów jakie ci pokazałam dalej go poroniłaś
-Błagam cię
Zaczęła płakać
-Będziesz musiała się bardzo postarać żeby zdobyć moje zaufanie
Odeszłam od niej ze łzami w oczach. Wiedziałam, ze zaczęłam posuwać się za daleko i prawie powiedziałam na głos coś czego żałowałabym do końca życia. Anka nie miała lekko, zawsze była w cieniu Tomka , on zawsze miał najlepsze oceny, świadectwa z paskiem i nigdy nie sprawiał problemów. Anka za to lubiła dokuczać i zawsze wolała korzystać z życia pełną parą. Mimo problemów jakie sprawiała ojciec Tomka zawsze ją bronił, a matka przy każdej okazji ją poniżała. Nie rozumiałam dlaczego nie potrafiła mi zaufać.
Po kilku godzinach wszyscy poszli a ja zostałam sama z bajzlem i głową w której było za dużo myśli.

KoszmarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz