c h a p t e r f i v e

478 32 2
                                    

Po dłuższym namyśle, Fred, postanowił odpisać na list, który otrzymał. W końcu chciał porozmawiać z nadawcą listów i wreszcie była do tego dobra okazja. Jedyny problem był taki, że chłopak nie wiedział pod jaki adres ma wysłać swoją wiadomość. Ostatni list przechwycił George, więc rudzielec nie mógł wręczyć pisma Winky'emu, bo to napewno on dostarczył kopertę.

Po chwili zastanowień, stwierdził, że napisze ten list, a kwestią wysłania będzie martwił się później. Wziął do ręki pióro i napisał krótką, zwięzłą odpowiedź na poprzednie pytanie:

Jestem Fred, Fred Weasley. Mieszkam w okolicy Ottery St. A ty? Kim jesteś?

Uznał, że więcej pisać nie będzie, bo nie ma takiej potrzeby. Wyjął z jednej ze swoich szuflad, w której panował okropny nieład, kopertę w kolorze delikatnej czerwieni. Włożył do środka list starając się go przy okazji nie podrzeć, bo znając szczęście chłopaka, mógłby go zniszczyć przed wysłaniem.

Pozostała kłopotliwa sprawa: adres, na jaki wysłać ma list. Gdyby tylko George nie zabrał tego listu...wtedy mógłby poprosić Winky'ego o odesłanie odpowiedzi.

Przez głowę przeszła mu myśl, która wydawała się trochę głupia. Postanowił obejrzeć dokładnie wszystkie listy, które dostał i sprawdzić czy oby napewno nie ma na nich jakiegokolwiek adresu, czegokolwiek. Po kolei obejrzał wszystkie koperty i wszystkie kartki jakie otrzymał. Na pierwszej nic nie było. Na drugiej tak samo. Na trzeciej też pusto. Dopiero kiedy chwycił ostatnią, czwartą kopertę, po krótkim przyjrzeniu się znalazł to co chciał znaleźć.

— Muszę być naprawdę ślepy, że wcześniej nie znalazłem tego adresu. — przyznał, uderzając się ręką po czole.

W rogu koperty, prawie niewidocznym tuszem widniał napis:

Pole słonecznikowe, dom nr. 12

Kto o zdrowych zmysłach pisze, że mieszka na słonecznikowym polu? Nie łatwiej napisać ulicę zamieszkania? — faktycznie, adres wiele chłopakowi nie dał, ale lepsze to niż nic.

Zszedł na dół, uważając, żeby nie obudzić nikogo z domowników, ponieważ była dopiero szósta rano. Poszedł po sowę, która dostarczy jego list. Sową tą był Errol, którego niekoniecznie darzył sympatią. Twierdził, że to tępe, upierzone ptaszysko i poniekąd miał rację, ponieważ Errol nie należał do nadzwyczaj inteligentnych. Był stary i za każdym razem, gdy wylatywał do kuchni musiał uderzyć w szybę. Kiedyś nawet wleciał do garnka z zupą, kiedy dostarczał pocztę, bo nie zauważył, że stoi przed nim naczynie z jedzeniem.

Przywiązał sowie starannie list do nogi i wyszedł z nią na powietrze.

— Masz to dostarczyć, jasne? Postaraj się tylko następnym razem nie rąbnąć w szybę, gdy będziesz wracać. — powiedział do Errola stanowczo. Miał wątpliwości czy ptak odnajdzie miejsce, do którego ma dostarczyć list. Miejmy jednak nadzieje, że mu się to uda.

***

Udało się.

Errol znalazł adres, ponieważ już późnym wieczorem wrócił z odpowiedzią, a to oznacza, że dom nieznajomej osoby nie mógł być bardzo daleko.

Fred od razu po kolacji pobiegł do swojego pokoju z kopertą w dłoni żeby przeczytać list. Usiadł na podłodze blisko łóżka i rozerwał papier, który wydawał się nieco bardziej pożółkły niż zwykle. Na papierze widniała wiadomość:

Masz na imię Fred czy Fredrick? To bardzo ładne imię, brzmi uroczo. Wydaję mi się, że nie mieszkamy bardzo daleko od siebie, ale mogę się mylić. Skoro ty odpisałeś mi, a ja odpisałam tobie to chyba możemy nazwać się już znajomymi! Mam też nadzieję, że porozmawiamy, zaciekawiłeś mnie

PS. Zobacz czy twojej sowie nic się nie stało, gdy do mnie przyleciała uderzyła z całej siły w okno.

Pierwsze co Freddie zrobił po przeczytaniu to poszedł do pokoju, w którym siedział Errol, bo chciał dać ptakowi do zrozumienia, że w okna da się nie uderzać.

— Errol, ty głupi pierzasty — Nie dokończył, bo do pokoju weszła jego siostra, Ginny.

— Dlaczego na niego krzyczysz? Co ci zrobił? — Spytała dziewczynka i podeszła do sowy delikatnie gładząc ją po głowie. — Errol ma swoje lata, mógłbyś dać mu już spokój.

Fred opuścił wzrok i zmieszany wyszedł z pokoju, bo wiedział, że nie ma co kłócić się z Ginny. Ona miała zbyt dobre i kochane serce żeby chłopak z nią dyskutował.

Kiedy wrócił do pokoju bez zastanowienia chwycił za pióro i kartkę i zaczął pisać następny list:

Mam na imię Fredrick, ale wolę, gdy mówi się do mnie Fred albo Freddie. Fredrick brzmi bardzo dziwnie i wyniośle. A ty? Kim jesteś? Nie przedstawiłaś mi się.

No właśnie. Nie przedstawiła się. Jedyne co wiedział, to że tajemnicza osoba była dziewczyną co całkiem ucieszyło Freda. Kobiety to w końcu płeć piękna co chłopak bardzo często powtarzał.

— Niewygodnie będzie pisać przez listy...to stanie się w końcu kłopotliwe, ale innego wyjścia nie ma — mruknął sam do siebie, gdy wkładał kartkę do koperty, którą następnie podpisał.

Poszedł spać z myślą o nowo poznanej osobie. Zamierzał wysłać odpowiedź z samego rana, tak jak ostatnio, gdy wszyscy jeszcze śpią.

To wszystko wydaje się dziwne, nie sądzicie? Chłopak dostaje list, który nie miał być nawet do niego, który znaczył niewiele. A teraz za wszelką cenę chce wiedzieć kim jest dziewczyna, z którą pisze, jak wygląda, jak ma na imię i czy uda się z nią zaprzyjaźnić.

Kim ta dziewczyna jest? Kim?

The Sunflower Field || Fred Weasley || Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz