c h a p t e r s i x t e e n

380 27 10
                                    

Fred trzymał swój czekoladowy wzrok wpatrzony w kartkę i czekał co będzie dalej.

Ona: Nie mam pojęcia od czego zacząć. Co chciałbyś wiedzieć o mnie?

Fred: Przede wszystkim kim jesteś.

Ona: Kompletnie zwyczajną czarownicą, lubiącą książki, koty i mecze Quidditch'a. Tyle ci wystarczy?

Fred: Tyle to wiem, wspominałaś o tych rzeczach. A co z twoimi rodzicami? Dlaczego nie chodzisz do Hogwartu, skoro jesteś czarownicą?

Ona: Mieszkam tylko z mamą. O ile można nazwać to mieszkaniem, nigdy nie ma jej w domu, prowadzi własny sklep z książkami, ale nie tymi magicznymi. Takimi dla mugoli.

Fred: A ojciec? Nie mieszka z wami?

Ona: Nie. Kiedyś się pokłócili, ojciec zabrał wszystko i po prostu wyjechał. Mam na myśli, że zabrał też moją siostrę, nigdy ci o niej nie mówiłam.

Fred: Jak ma na imię?

Ona: Janet. Jest trzy lata młodsza ode mnie. Nie wiem dokładnie gdzie mieszka, ale podejrzewam, że gdzieś na obrzeżach Londynu. Nie mam z nią praktycznie żadnego kontaktu. Wcześniej pisałyśmy listownie, ale któregoś dnia przestała się do mnie odzywać. Wysłałam jej  sowę, którą miałam jeszcze przed Winky'm, ale nie wróciła. Musiało jej się coś stać po drodze. Jako, że Winky był moim nowym ptakiem, gdy go wysłałam nie odnalazł prawidłowego adresu, a list do siostry powędrował do ciebie.

Fred: Czyli wszystko to jest zasługą Winky'ego? Zawsze wiedziałem, że z niego poczciwy ptak jest. A o co pokłócili się twoi rodzice?

Najprawdopodobniej nie powinien o to pytać. Jednak Fred nigdy nie odróżniał kiedy sprawa jest dla kogoś prywatna, a kiedy można o nią wypytywać.

Ona: Tak właściwie to chyba nie pamiętam. To było cztery lata temu. Poza tym byłam za mała by zrozumieć sprawy dorosłych, więc nie wiem o co poszło.

Pachnie kłamstwem.

Fred: A dlaczego ojciec zabrał twoją siostrę, a ty zostałaś? Albo czemu twoja siostra nie została? To nie jest w porządku, że jeden z rodziców od tak zabiera dziecko.

Ona: On po prostu nie chciał zostawić mojej siostry z matką. Mam wrażenie, że rodzice nigdy się nie lubili. Ich małżeństwo było z przymusu, tylko po to, żeby utrzymać w rodzinie czystość krwi, na której moi dziadkowie mieli bzika. Dlatego też swatali mamę z ojcem, ponieważ byli wcześniej dobrymi przyjaciółmi. Ale jak można zauważyć takie związki nigdy nie wyjdą.

Fred: A twoja siostra też jest czystej krwi?

Ona: Tak, ale uczy się w Beuxbatons.

Fred: Co miałaś na myśli mówiąc mi, że jesteś dziwna?

Ona: Bardziej mi o moją matkę chodziło. Jest paranoikiem i wywyższa wszystkie problemy. Przez to myślą, że i ze mną jest coś nie tak.

Fred: Jakie problemy?

Ona: Normalne. Takie, które ma każdy z nas, rozumiesz.

Nie rozumie. Przecież problemy mogą być różne i ciężko się domyślić o jakie chodzi.

Fred westchnął ciężko i odchylił się na krześle. Powiedziała mu dużo. Ale to nadal nie było wszystko. Jest jeden ważny szczegół, który pominęła. I to on jest w tym wszystkim kluczowy.

On nadal nie wiedział z kim pisze. Nadal była dla niego zupełnie obcą osobą.

Świadomość tego zabijała go od środka.

                                     ***

— Jedziemy do Egiptu. — oznajmił Arthur Weasley i dumnie wszedł do kuchni.

Fred, który akurat żuł kawałek tosta zakrztusił się i zaczął niemiłosiernie kasłać, a George, który pił herbatę wypluł ją na stół, oblewając Rona.

— Widzę, że się cieszycie. — dodał i spojrzał na zszokowaną twarz George'a, Freda, który nadal próbował wypluć z gardła kawałek jedzenia i Rona mokrego od herbaty.

— Odwiedzimy tam Bill'a? — zapytała Ginny, która jako jedyna nie wydawała się zaskoczona.

— Dokładnie. Będziemy tam przez tydzień. Trzeba, żebyście zwiedzili nieco świata, a nie gnili całe dnie w swoich sypialniach. — powiedział i skierował wzrok ku bliźniakom.

— Jedziemy wszyscy? — odezwał się wreszcie Fred, któremu udało się pozbyć zalegającego w przełyku tosta.

— Nie, ty zostajesz. — odparł Arthur, na co George parsknął cicho. Szybko jednak zamknął usta, bo zauważył wzrok bliźniaka. — Wyjeżdżamy jutro rano. Lepiej spakujcie się już dziś, nie zamierzam razem z matką słuchać jutro waszych usprawiedliwień, odnośnie tego, że nie jesteście gotowi do drogi.

                                      ***

— Cały nasz plan z ucieczką jest zepsuty. Wychodzi na to, że wymkniemy się noc po powrocie. — George wylewał swoje żale i złość, leżąc na łóżku, i podrzucając sztuczny złoty znicz.

Fred nie odpowiadał. Trzymał na kolanach podarty plecak i wrzucał do niego po kolei wszystkie koszulki jakie miał w szafie. Zapakował też kilka książek, ale nie nastawiał się zbytnio na to, że będzie je czytał.

Plecak był już wyładowany po brzegi, gdy wciskał ostatnią bluzę. Siłował się z zamkiem dobre pięć minut, jednak w końcu udało się go zasunąć.

Nie spakował jeszcze kartki ani pióra.

Fred: Wyjeżdżam. Do Egiptu na tydzień.

Czekając na odpowiedź, usiadł na parapecie. Jego nogi zwisały swobodnie w powietrzu. Czuł chłodny wiatr, który dmuchał mu po twarzy, tworząc na niej gęsią skórkę.

Ona: To świetnie. Odwiedzisz Bill'a?

Fred: No właśnie nie świetnie. Ani ja ani George nie chcemy tam jechać. I nie chodzi tu o to, że nie mamy ochoty zobaczyć się z Billem.

Ona: To tylko tydzień. Wytrzymacie, jestem pewna. A i słuchaj...

Fred: Nie wytrzymamy. Wracamy dzień przed planowanym wypadem do Lee. Wrócimy, zdrzemniemy się i zwiewamy. To nie ma prawa wyjść, przynajmniej moim zdaniem.

Ona: Będziecie mieć dużo czasu na przespanie się i odpoczęcie po powrocie. Fred, bo ja muszę ci coś powiedzieć...

Znów jej przerwał. Nie zdążyła dokończyć zdania, gdy Fred napisał kolejną wiadomość.

Fred: Tu nie chodzi o to, że będziemy zmęczeni. Nie będziemy mieć czasu nawet żeby się spakować.

Ona: Nie musicie się pakować. Wyjmijcie zbędne ubrania z plecaków, jakie zabieracie do Egiptu i tyle. Mogę ci teraz coś powiedzieć?

Fred: Nie, teraz nie. Muszę się już położyć, jest strasznie późno. Dobranoc.

Ona: No, w porządku...Dobranoc. Śpij dobrze.

Odłożył kartkę. Wsunął się pod kołdrę i zgasił lampkę nocną. Możliwe, że tej nocy nie zaśnie. A jeśli zaśnie to nie na długo.

Jeśli ją kochasz, wysłuchałbyś tego, co ma ci do powiedzenia.

The Sunflower Field || Fred Weasley || Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz