c h a p t e r o n e

1.1K 50 6
                                    

Lato.

Był 30 czerwca, słoneczny i niezwykle upalny dzień. Gorące promienie słońca wpadały do każdego pokoju, nagrzewając go coraz bardziej. Bardzo ciężko znieść tak ciepłą pogodę, zwłaszcza, gdy mieszka się w domu z dużą rodziną, od której nie sposób się odpędzić.

W swoim niedużym, ale bardzo przytulnym pokoju siedział rudowłosy chłopak. Jego pomarańczowe włosy opadały na spoconą od letniego powietrza twarz, a po czole spływały delikatne strużki potu. Chłopak wpatrzony był w okno znajdujące się przed nim. Okno wychodziło na ogromne podwórze, po którym biegała mała dziewczynka - siostra chłopaka.

— Fred! Złaź szybko na dół, obiad na stole! — z kuchni dobiegło wołanie kobiety.

Jak pewnie łatwo się już domyślacie, naszym głównym bohaterem jest Fred. Fred Weasley. Wysoki, rudy czarodziej o ciekawym charakterku.

Chłopak niechętnie wstał i wyszedł ze swojego pokoju, który był dla niego miejscem spokoju i odpoczynku od codziennego zgiełku panującego w domu. Nie żeby mu ten zgiełk przeszkadzał. Wręcz lubił kiedy wśród domowników panowała wesoła, rodzinna atmosfera zamieszania, ale z czasem robiło się to męczące.

Zszedł po skrzypiących, starych schodach do uroczej kuchni i zajął swoje miejsce przy stole. Siedział koło swojego brata bliźniaka - George'a, równie rudego urwisa, który broić potrafi za dwóch.

— Co na obiad? — zapytał Ron wchodząc do kuchni. Ron także jest bratem Freda, w dodatku kolejnym rudym w rodzinie.

— Zupa z fasolą — mruknęła niska kobieta, krzątając się przy garnkach. Widząc skwaszoną minę swojego syna dodała:

— Zawsze możesz sam ugotować sobie jedzenie, nie będę ci zabraniać.

Ron usiadł obok Freda i George'a i wbił wzrok w pusty talerz. Ron jest młodszy od bliźniaków i zdecydowanie bardziej posłuszny mamie. Niekiedy zdarza się, że skarży na swoich braci co zawsze kończy się dla niego źle. Ale pomimo to zawsze stają w jego obronie, to przecież ich brat.

Mają także młodszą siostrę Ginny, którą bronią przed wszystkim i uczą tego co najbardziej jej się w życiu przyda. Ostatnio pokazali jej jak wchodzić do domu przez okna dachowe i zapewne wiecie jak mogło się to skończyć.

Nie zapominajmy także o mamie całej tej gromady. Molly Weasley jest bardzo porządną i dokładną kobietą, która stawia na pierwszym miejscu rodzinę i dom. Wychowała swoje dzieci bardzo dobrze i napewno warto jej to zapamiętać. Jest także Arthur Weasley czyli ich ojciec, o którym wiele rozpisywać się nie trzeba.

***

Była godzina szesnasta, a słońce świeciło tak samo jak w południe. Nie było po co wychodzić na zewnątrz, chyba, że chciało się usmażyć.

Fred leżał na kanapie gapiąc się w sufit. Był znudzony siedzeniem w domu i nie mógł znaleźć sobie zajęcia. Reszta rodziny była zajęta, więc tym bardziej się nudził. Prócz George'a nie miał nikogo innego do towarzystwa, reszta jego rodzeństwa albo była jeszcze mała i zabawa z nimi była nieciekawa, albo była już za stara. Charlie i Bill wyjechali z domu, dlatego chłopak stracił starszych braci, z którymi spędzałby czas. Jest jeszcze Percy, ale o nim wspominać w rodzinie nie wolno, jego imię przyprawia większość członków o dreszcze. Myśle, że nie warto opowiadać jego historii, bo to materiał na inną chwilę.

Nagle coś uderzyło w wejściowe drzwi. Fred zerwał się na nogi, przestraszony hałasem i poszedł w stronę źródła głośnego dźwięku.

Na wycieraczce, tuż pod drzwiami leżała koperta. Zwyczajna, biała koperta. Fred rozejrzał się, by zobaczyć kto podłożył kopertę, ale nie zauważył nikogo.

Usiadł ciężko przy kuchennym blacie i chwycił w rękę scyzoryk, którym rozdarł papier. Wyciągnął z koperty list. Był to pognieciony list w bardzo złym stanie. Otworzył go ostrożnie, nie patrząc nawet, dla kogo ten list jest.

Zawartość była wyblakła, pisana niedbale ciemnym atramentem. Ciężko było rozszyfrować co zostało napisane na kawałku kartki, ale w końcu udało się Fredowi przeczytać tekst.

Cześć!
Okropnie dzisiaj ciepło, prawda? Ciężko wytrzymać w takim skwarze, a zwłaszcza wtedy, gdy nie ma się możliwości otworzenia okna. Doskwiera mi powoli samotność, ale przyzwyczaiłam się do tego. W moim pokoju zaczyna się już robić duszno i nieprzyjemnie. Strasznie chciałabym cię już zobaczyć, nie mogę się doczekać spotkania.

Do zobaczenia!

Niżej umieszczony był podpis, ale został rozmazany na tyle, że nie dało się go rozszyfrować.

— Zapewne to pomyłka — mruknął niedbale Fred i odłożył list na stół. Ktoś musiał pomylić adresy i tyle. Chciał wyrzuć list, ale coś powstrzymało go od tego. Zabrał, więc kartkę razem z kopertą i udał się do swojej sypialni. Siadł przy biurku i zaczął przyglądać się kopercie. Próbował znaleźć na niej jakiekolwiek dane, cokolwiek, co powiedziałoby od kogo ta wiadomość. Ale nie znalazł nic.

Zrezygnowany wcisnął list i kopertę do szuflady i nie zamierzał więcej wracać do tematu wiadomości od nieznajomej mu osoby.

Jednak do końca dnia zawartość listu nie dawała mu spokoju. Coś ciągle ciągnęło go, aby ponownie przeczytać treść i zastanowić się nad jej sensem. Słowa zawarte na tej kartce zdawały się być podejrzane i bardzo niezwykłe. Dlaczego autor listu napisał, że nie może otworzyć okna? Jakim cudem? Strasznie dziwne i niecodzienne były wiadomości zawarte w kopercie. Ale chyba nie ma po co rozpamiętywać tego i zwyczajnie zapomnieć o pomyłce. Bo to musiała być pomyłka, napewno.

A może jednak nie...?

The Sunflower Field || Fred Weasley || Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz