Rozdział 6

2K 141 6
                                    

Obudziłam się dopiero rano, Ryle i Jece spali. Trochę zdziwił mnie fakt że pozwolono im tu zostać na noc. Próbował wstać, nie chciałam ich obudzić ale byli ułożeni tak że było to niemożliwe. Postanowiłam poczekać aż się obudzą, pierwszy obudził się Ryle.

- Cześć.

- Cześć-odpowiedział zaspany.

Przyciągnął się i wstał.

- Gdzie idziesz?

- Kupić kawę.

- Mi też kupisz?

- Pewnie, a jaką?

- Ze śmietanką i cukrem.

Wyszedł, w końcu mogłam wstać. Poszłam do łazienki trochę się odświeżyć. Gdy wróciłam Jece już nie spał, Ryla jeszcze nie było.

- Gdzie byłaś?

- W łazience.

- Gdy Cię nie było był lekarz powiedział że możemy już wracać do domu.

W końcu przyszedł Ryla, podał mi kawę i usiadł na krześle delektójąc się swoją.

- A mi to nie przyniosłeś?

- Nie miałem trzeciej ręki. Był już lekarz?

- Podobno tak.

- Pójdę go poszukać.

Znowu wyszedł, Jece zaczął bawić się moimi palcami tak samo jak Ryle wczoraj.

Próbowałam wyrwać rękę ale trzymał za mocno.

- Możesz puścić moją rękę?

- Nie.

- Dlaczego?

- Bo pewnie nie będę miał szansy aby dotknąć Cię w inny sposób.

- Po tym co mi zrobiłeś na pewno jej nie dostaniesz.

- A wcześniej bym ją dostał?

- Gdybyś to dobrze rozegrał...

Do pokoju wrócił Ryle, za nim szedł lekarz. - Dzień dobry Angelo.

- Dzień dobry.

- Jak się czujesz?

- Dobrze.

- Dziś będziesz mogła już wyjść do domu, musisz poczekać jeszcze na wypis.

- Ile to potrwa?

- Nie długo, lepiej żebyś na razie nigdzie stąd nie wychodziła. Pielęgniarka Ci przyniesie.

- Dobrze.

Wyszedł, pół godziny później pielęgniarka przyniosła wypis i mogliśmy wracać do domu. Tak zrobiliśmy, gdy byliśmy pod domem Jece powiedział że musi pójść po coś do sklepu. Po wejściu do domu oboje usiedliśmy na kanapie dość blisko siebie. Jego rękę powędrowała na moje kolano, gdy na niego spojrzałam zobaczyłam to czego się spodziewałam jego oczy były zielone. Ręką zaczęła iść wyżej na udo, nic nie zrobiłam z tym faktem, czekałem. Był zaskoczony że pozwalam mu na takie coś, nie wiedział co dalej. Jednym szybkim ruchem jego ręką była na moim policzku, a on odwrócony w moją stronę. Wiedziałam co za chwilę zrobi, powoli zbliżył się do mnie i pocałował. Jego pocałunek był cudowny, namiętny i łapczywy. Nie chciałam aby przestawał, usłyszeliśmy kroki za drzwiami i momentalnie oderwaliśmy się od siebie i usiedliśmy jak gdyby nigdy nic. Jece wszedł do środka miał ze sobą zgrzewkę piwa.

- Po to byłeś w sklepie?

- Tak, urządzimy małą imprezę.

- Nie.

- Dlaczego?

- Po ostatnim razie musiałem sprzątać cały dom i wyciągać Cię z więzienia.

- Trochę wtedy przesadziłem wiem ale teraz będziemy tylko my troje i piwo.

- Chcesz nas upić?

- Piwem?

- W pokoju masz wódkę.

- Nie chcecie się bawić to nie.

Wziął zgrzewkę i zamknął się w pokoju, słychać było jak otwiera kolejne piwa.

Jesteśmy aniołami Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz