Rozdział 17

1.3K 102 3
                                    

- Jeszcze raz?-spytał Ryle po raz nie wiem który.

- Tak.

Od jakiś trzech godzin próbowałam rozłożyć skrzydła, próbowaliśmy już chyba wszystkiego. Byłam już trochę zmęczona, ale na  chciałam przestawać.

- Może zróbmy przerwę?

- Za chwile.

Nie chciał abym po raz kolejny odczuwała przez niego ból. Ryle poraził mnie prądem, zaczęłam krzyczeć z bólu i zaciskać pięści. Czułam coraz większe łaskotanie w okolicach obojczyków, im dłużej byłam rażona tym bardziej mój krzyk przypominał śmiech. Przestał, upadłam na kolana.

- Dobra przerwa.

Pomógł mi wstać, ledwo utrzymywałam się na nogach.

- Mówiłem żeby wcześniej zrobić przerwę.

- Odpoczniemy i spróbujemy jeszcze kilka razy.

- Na dzisiaj już wystarczy.

- Nie będę się z Tobą kłócić bo i tak postawisz na swoim.

- Dokładnie.

Jece zobaczył co się  dzieje i od razu podbiegł pomóc Rylowi. Obaj wzięli mnie pod ramię i pomogli dojść do domu, gdzie położyli mnie na kanapie w salonie.

- Coś cie boli?

- Lekko głowa.

Jece przyłożył mi rękę do czoła.

- Masz temperaturę.

Teraz Ryle zrobił to samo.

- Dostałaś za dużo ładunków elektrycznych, musisz mieć spokój i odpoczywać.

- Znowu...

- To nie potrwa długo.

- Może i tak ale przez ten czas będziecie mnie traktować jakbym nie  była do niczego zdolna.

- Po prostu będziemy się tobą opiekować.

- W nad opiekuńczy sposób.

- Po prostu się o ciebie troszczyć i nie chcemy abyś gdy jesteś osłabiona przemęczała się.

- Nic tego nie zmieni ?

- Nic.

Westchnęłam i wygodnie się położyłam.

Obaj spojrzeli na mnie, zajmowałam całą kanapę przez co oni nie mieli gdzie usiąść.

- Jeden z wam może posłużyć mi za poduszkę, a drugi... niech coś wymyśli.

- Ja będę poduszką! -krzyknął Jece.

- Rozstrzygnijcie to między sobą- powiedziałam.

- Nie ja będę poduszką- powiedział stanowczo Ryle.

- Nie!

- Tak!

- Zamknijcie się! Ryle będzie poduszką, bo tobie nie do końca jeszcze ufam.

Ryle uśmiechnął się triumfalnie. Podniosłam się, a on usiadł i mogłam położyć mu głowę na kolanach. Jece posmutniał, ale po chwili się uśmiechnął i usiadł po drugiej stronie kanapy i położył moje nogi na swoich kolanach. Zaczęliśmy coś oglądać, po jakimś czasie zrobiłam się senna. Po woli podniosłam się i poszłam na górę, musiałam podpierać się ściany bo miałam lekkie zawroty głowy. Gdy byłam przy szczycie schodów potknęłam się i prawie przewróciła, jednak gdy byłam przy ziemi dwie pary ramion złapały mnie.

- Dzięki - powiedziałam i słabo się uśmiechnęłam.

- To nic - powiedzieli jednocześnie. - Musisz bardziej uważać.

Uśmiechnęłam się szeroko powstrzymując śmiech, oni jakby tego nie zauważyli i pomogli mi dojść do sypialni, a później łóżka.

- Możemy spać z tobą?- znowu spytali jednocześnie.

- Głupszego pytania nie mogliście zadać.

-Czyli tak?

- Tak.

Obaj uśmiechnęli się i zaczęli rozbierać, ja też to zrobiłam ale wolniej i dlatego mi w tym pomogli. Po krótkim incydencie podczas którego Jece próbował zdjąć mi stanik, a potem majtki położyliśmy się spać. Lubię zasypiać czując i słysząc ich oddechy.



Jesteśmy aniołami Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz