- Jeszcze raz?-spytał Ryle po raz nie wiem który.
- Tak.
Od jakiś trzech godzin próbowałam rozłożyć skrzydła, próbowaliśmy już chyba wszystkiego. Byłam już trochę zmęczona, ale na chciałam przestawać.
- Może zróbmy przerwę?
- Za chwile.
Nie chciał abym po raz kolejny odczuwała przez niego ból. Ryle poraził mnie prądem, zaczęłam krzyczeć z bólu i zaciskać pięści. Czułam coraz większe łaskotanie w okolicach obojczyków, im dłużej byłam rażona tym bardziej mój krzyk przypominał śmiech. Przestał, upadłam na kolana.
- Dobra przerwa.
Pomógł mi wstać, ledwo utrzymywałam się na nogach.
- Mówiłem żeby wcześniej zrobić przerwę.
- Odpoczniemy i spróbujemy jeszcze kilka razy.
- Na dzisiaj już wystarczy.
- Nie będę się z Tobą kłócić bo i tak postawisz na swoim.
- Dokładnie.
Jece zobaczył co się dzieje i od razu podbiegł pomóc Rylowi. Obaj wzięli mnie pod ramię i pomogli dojść do domu, gdzie położyli mnie na kanapie w salonie.
- Coś cie boli?
- Lekko głowa.
Jece przyłożył mi rękę do czoła.
- Masz temperaturę.
Teraz Ryle zrobił to samo.
- Dostałaś za dużo ładunków elektrycznych, musisz mieć spokój i odpoczywać.
- Znowu...
- To nie potrwa długo.
- Może i tak ale przez ten czas będziecie mnie traktować jakbym nie była do niczego zdolna.
- Po prostu będziemy się tobą opiekować.
- W nad opiekuńczy sposób.
- Po prostu się o ciebie troszczyć i nie chcemy abyś gdy jesteś osłabiona przemęczała się.
- Nic tego nie zmieni ?
- Nic.
Westchnęłam i wygodnie się położyłam.
Obaj spojrzeli na mnie, zajmowałam całą kanapę przez co oni nie mieli gdzie usiąść.
- Jeden z wam może posłużyć mi za poduszkę, a drugi... niech coś wymyśli.
- Ja będę poduszką! -krzyknął Jece.
- Rozstrzygnijcie to między sobą- powiedziałam.
- Nie ja będę poduszką- powiedział stanowczo Ryle.
- Nie!
- Tak!
- Zamknijcie się! Ryle będzie poduszką, bo tobie nie do końca jeszcze ufam.
Ryle uśmiechnął się triumfalnie. Podniosłam się, a on usiadł i mogłam położyć mu głowę na kolanach. Jece posmutniał, ale po chwili się uśmiechnął i usiadł po drugiej stronie kanapy i położył moje nogi na swoich kolanach. Zaczęliśmy coś oglądać, po jakimś czasie zrobiłam się senna. Po woli podniosłam się i poszłam na górę, musiałam podpierać się ściany bo miałam lekkie zawroty głowy. Gdy byłam przy szczycie schodów potknęłam się i prawie przewróciła, jednak gdy byłam przy ziemi dwie pary ramion złapały mnie.
- Dzięki - powiedziałam i słabo się uśmiechnęłam.
- To nic - powiedzieli jednocześnie. - Musisz bardziej uważać.
Uśmiechnęłam się szeroko powstrzymując śmiech, oni jakby tego nie zauważyli i pomogli mi dojść do sypialni, a później łóżka.
- Możemy spać z tobą?- znowu spytali jednocześnie.
- Głupszego pytania nie mogliście zadać.
-Czyli tak?
- Tak.
Obaj uśmiechnęli się i zaczęli rozbierać, ja też to zrobiłam ale wolniej i dlatego mi w tym pomogli. Po krótkim incydencie podczas którego Jece próbował zdjąć mi stanik, a potem majtki położyliśmy się spać. Lubię zasypiać czując i słysząc ich oddechy.
CZYTASZ
Jesteśmy aniołami
Novela JuvenilBudzisz się w szpitalu po nie wiadomo jakim czasie i dowiadujesz się ze twoi rodzice nie żyją i nie masz gdzie iść bo twój dom został sprzedany. Na szczęście lub nieszczęście odwiedza się przyjaciel i jego kumpel. Obaj mają pewną tajemnicę w która c...