Rozdział 23

1.1K 92 0
                                    

Gdy przeszliśmy przez te drzwi znaleźliśmy się w jakimś wielkim pomieszczeniu podobnym do jaskini. Przede mną na wielkim tronie siedziała jakąś dziewczyna, w pobliżu niej stali moi rodzice i nauczyciele. Były tu też jakieś dziwne stwory które szczerzyły kły i warczały. Obok mnie pojawił się Ryle i Jece, mieli ze sobą broń. Nikt nie musiał nic mówić, wiedziałam co za chwilę się stanie. Poczułam jak rośnie mi adrenalina, okolice obojczyków zaczęły mnie swędzieć.
- Jeszcze nie- pomyślałam.
- Witaj Angelo -przemówiła kobieta na tronie- teraz czas na ostatni test. Wraz z twoimi sprzymierzeńcami będziesz musiała pokonać moich wojowników. Jeśli wygrasz spokojnie będziesz mogła wrócić do prawdziwego świata jeśli nie staniesz się moim wojownikiem, już na zawsze tu zostaniesz i nigdy nie wrócisz do swoich chłopców.
Spojrzałam na chłopaków którzy stali obok mnie, nie nie mogę ich stracić.
- Nie zostanę tu- powiedziałam.
- Najpierw musisz wygrać.
Uśmiechnęła się pogardliwie i skinęła głową, a wtedy stwory zostały puszczone i zaczęły biec w naszym kierunku. Jednym szybkim ruchem ściełam głowę jednemu z nich. Po woli szłam przed siebie zabijając kolejne stwory. Gdy wszystkie zostały już zabite w moją stronę ruszył Ezreal i Zoe. Ezreal rzucał w moim kierunku czarami. Odbijałam je i nie byłam mu winna, kilka czarów trafiło w niego ale mi też nie udało się wszystkich uniknąć. W pewnej chwili zobaczyłam jak w moim kierunku idzie Zoe, sama nie miałam szans na pokonanie ich dwojga. Wtedy pomyślałam aby Ryle mi pomógł, a on zaczął iść w jej kierunku w jednej ręce ściskał maczetę, a w drugiej rewolwer. Zoe miała dwa krótkie miecze. Ryle strzelił pierwszy, trafił Zoe w ramię przez co nie mogła w pełni posługiwać się jednym z mieczy. Ezreal rzucał we mnie kolejnymi zaklęciami. W głowie rozbrzmiały mi jakieś słowa, gdy je wymówiłam Ezreal padł nie przytomny. Widziałam że Zoe pobladła strzeliłam w jej kierunku zaklęciem.
- No no, umiesz sobie radzić. Teraz pora na coś trudniejszego- powiedziała kobieta na tronie.
W moją stronę zaczęli iść moi rodzice i jakieś nowe stwory które przed chwilą się pojawiły.
Poprosiłam Jeca aby zajął się stworami, Ryle ciągle walczył z Zoe, wygrywał. Moi rodzice okazali się być wielkimi demonami.
- Całe życie w kłamstwie.
Uśmiechneli się pokazując swoje trójkątne zęby. Teraz mieli długie pazury i skrzydła które nie wyglądały jakby mogły cokolwiek unieść ale to robiły. Szli w moim kierunku, nie za bardzo wiedziałam co robić.
- Uwolnić swoje moce- powiedział Jeff.
- Jak?
- Ty musisz do tego dojść.
- A możesz mi pomoc w walce z rodzicami?
- Tak.
W jego rękach pojawił się łuk i strzały, zaczął do nich strzelać.
- Pomóż Jecawi.
Powiedziałam, miał on mały problem z ilością stworów. Jeff jednym strzałem w głowę zabijał je. Ja musiałam zająć się rodzicami. Jakimś sposobem mam uruchomić swoje moce, nie miałam najmniejszego pomysłu jak. Używanie magii łatwo mi przyszło... nie mam teraz czasu i tym myśleć pora działać. Zaczęłam rzucać w nich czarami, nic sobie z tego nie robili. Moja mama zamachnęła się pazurami, o włos mnie nie trafiła. Bez zastanowienia wbiłam jej miecz w brzuch, warknęła i znów się zamachnęła. Ryle jakiś poradził sobie z Zoe teraz leżała nie przypomną, a wokół niej rosła kałuża krwi. Jece i Jeff też już skończyli i szli w moim kierunku.
- Pora zacząć zabawę- pomyślałam.
Chłopaki rozwinęli swoje skrzydła i robili uniki przed pazurami. W pewnej chwili w mojej głowie zagościła myśl. Poddałam się jej i wtedy się zaczęło. Poczułam jak moje skrzydła się rozkładają, a we mnie rośnie moc i muszę ją wykorzystać. Z moich ust wylewał się potok słów w innym języku. Widziałam że kobieta na tronie zaniepokiła się, ucieszyło mnie to.
- To już twój koniec- powiedział Jeff.
Coś powiedziało mi aby krzyknąć, zrobiłam to, a wokół mnie zapanowała ciemność.
- Brawo -usłyszałam- przyszłaś test. Teraz możesz wracać do swojego świata i stanąć na czele armii.
Rozbłysło światła, a ja obudziłam się w sypialni. Chłopaki spali po moich bokach, poczułam wielki spokój. Jednak przypomniałam sobie co usłyszałam.
- Na czele jakiej armii mam stanąć?-pomyślałam.

Jesteśmy aniołami Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz