Rozdział 22

1.1K 94 3
                                    

Po przejściu przez drzwi znalazłam się przed jakimś wielkim pałacem.
- O mój Boże...
- Witaj Angelo- usłyszałam za sobą.
Szybko się odwróciłam i zobaczyłam wysokiego chłopaka z maską na twarzy.
- Wybrałaś drzwi ze znakiem własnej duszy. Ja będę twoim przewodnikiem w dalszej podróży i nauce. W tym miejscu nauczysz się posługiwania bronią...
- Będzie to wyglądało tak jak z nauką magii?
- Nie do końca, będzie mniej bolało. Gdy przyswoisz tą wiedzę będziesz potrafiła posługiwać się każdą bronią jaką istnieje.
- Jak mam Cię nazywać?
- Jeff.
- Dobrze.

Nim cokolwiek zrobiłam chłopak wbił mi sztylet w brzuch, poczułam straszny ból jakby zdzierał ze mnie skórę. Zaczęłam krzyczeć, chciałam żeby przestał. Przecież to miało mniej boleć. Spojrzałam na niego z nie ukrywanym wyrzutem. Znowu poczułam to dziwne uczucie. W mojej głowie otworzyły się kolejne drzwi. Teraz wiem wszystko. Jeff zabrał sztyletPo chwili ból minął. Chwilę zajęło złapanie oddechu, gdy to zrobiłam spojrzałam na niego w oczekiwaniu.

- Świetnie możemy iść dalej.

Ruszył przed siebie. Weszliśmy do pałacu. Jeff o dziwno nie zniknął tylko szedł obok mnie.

- Co tu będzie? - spytałam zanim przekroczyliśmy próg.

- Następny trening, tu poznasz Zoe. Nie przepada za mną dlatego pozostanę dla niej niewidzialny.

- Em okej.

Pchnęłam piękne drewniane drzwi wchodząc do środka. Całe wnętrze jest urządzone w stylu gotyckim. Nie zdążyłam się wszystkiemu przyjrzeć, przede mną pojawiła się kobieta o pięknych bląd włosach. Ubrana jest w lekką zbroję.

- Witaj jestem Zoe - zaczęła.

- Mówiłem - szepnął mi Jeff.

- Ja nauczę cię posługiwać się bronią. Kto jest twoim opiekunem?

- Opiekunem? - nie zrozumiałam.

- Twój poprzedni nauczyciel.

- Jeff.

- Świetnie, Jeff możesz mi się pokazać.

- Psujesz całą zabawę - powiedział i stał się widzialny.

- Zaczynajmy - zaproponowała.

Przede mną pojawili się moi rodzice, obok nich pojawili się Jece i Ryle. Jakiś metr przede mną pojawiło się podwyższenie na którym leżał pistolet.

- Musisz wybrać - powiedziała cicho dziewczyna.

Przybliżyłam się do broni, jednak jej nie podniosłam. Spojrzałam na moich rodziców, następnie przeniosłam spojrzenie na chłopaków. Których wybrać? Znowu spojrzałam na rodziców. Wychowali mnie i opiekowali się mną. Jednocześnie okłamywali mnie i nigdy nie powiedzieli mi kim tak na prawdę jestem, dopiero teraz poznałam prawdę o sobie. Chłopcy natomiast teraz są przy mnie, zaopiekowali się mną. Jece... może nie był dla mnie najlepszy ale teraz jest już dobrze. Obaj są dla mnie cudowni i martwią się o mnie czasem aż za bardzo. Podniosłam broń i wycelowałam. Dwa razy pociągnęłam za spust, moim rodzice upadli na ziemię, a wokół nich zaczęła rosnąć kałuża krwi. Odłożyłam broń, wszystko zniknęło.

- Ode mnie to wszystko - głos Zoe przywrócił mnie do rzeczywistości.

Odwróciłam się do niej i Jeffa.

- Powodzenia.

I tak po prostu rozpłynęła się w powietrzu.

- Okej, idziemy dalej.

- Co teraz?

- Zobaczysz.

Przeszliśmy do następnego pomieszczenia. Na środku stały dwie misy.

- Ta po lewej to demony, ta druga to anioły. Musisz wybrać .

Podeszłam do mis i przez chwilę się zastanowiłam. W końcu stanęłam pomiędzy nimi i włożyłam dłonie do obu. O dziwo nie poczułam nic, absolutnie nic.

- No nieźle - powiedział Jeff.

Przede mną pojawiły się drzwi.

- Czas na ostatnią część.

Stanął obok mnie i razem przeszliśmy przez drzwi które wydawały się zionąć pustką.


Jesteśmy aniołami Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz