Rozdział 15

1.3K 108 0
                                    

Już nic więcej nie powiedział, podszedł do mnie, złapał w pasie i pocałował. Był łapczywy nim coś zrobiłam nie miałam na sobie już bluzki, a on mojstrował przy moim zamku przy spodniach. W końcu go rozpiął i zdjął mi je, sam też zdjął swoje i bluzkę. Jego ręce wędrował po całym moim ciele, nie przerywał naszego pocałunku. Rozpiął mi stanik, kątem oka spojrzał na moje piersi i uśmiechnął się. Powoli wszedł we mnie i zaczął się poruszać, nie powstrzymywałam jęków. Widziałam że sprawia mu to radość oraz to że pozwalam mu robić to co chciał. Oboje wydaliśmy z siebie jęk zadowolenia. Ryle upadł obok mnie zdyszany, jednak to nie powstrzymało go od pocałowałnia mnie tak długo puki nie zabrakło nam powietrza w płucach. 

- Częściej musimy w taki sposób rozwiązywać problemy.

Uśmiechnęłam się, ciągle nie mogłam złapać oddechu.

- Jeśli będziesz grzeczna.

- Jakbym słyszała Jeca. Wy też musicie być grzeczni.

- Ja na pewno będę.

Przekręcił się i znalazł się na mnie i pocałował. Jego pocałunek był namiętny ale i delikatny, jednocześnie też łapczywy ale starał się żeby już taki nie był.

- Wiesz że nie musisz się hamować?

- Zastosuje się do tego.

Jeszcze raz mnie pocałował, teraz już się nie hamował. Takiego go lubię, gdy się nie hamuje i jest brutalny.

- Ej długo jeszcze? -usłyszeliśmy Jeca przez drzwi.

- Jece idź stąd, gdy skończymy to wyjdziemy.

- Eh no dobra.

Usłyszeliśmy jak odchodzi.

- To na czym skończyliśmy zanim ten debilem tu przyszedł.

- Słyszałem to!

Uśmiechnęłam się, teraz ja zaczęłam go całować. Złapał mnie w pasie i przybliżył bliżej siebie. Pomiędzy naszymi ciałami nie było najmniejszego odstępu.

- Będziesz już grzeczna?

- Mhm.

- Mam do Ciebie jedną proźbę.

- Jaką?

- Nie będziesz na razie chciała wychodzić na dwór.

- Od jutra się zastosuję.

- Obiecaliśmy ci że wyjdziesz.

- Cieszę się z tego.

Delikatnie dotknął mojej twarzy, ostrożnie odkleił mój opatrunek i się uśmiechnął.

- Z czego się tak cieszysz?

-Twoja rana całkowicie się zagoiła.

- Niemożliwe, rano było już lepiej ale nie była zagojona.

- To taka twoja umiejętność, nie jesteś człowiekiem, a to mnie w tym utwierdziło. Jak się czujesz?

- Dobrze, może lekko kręci mi się w głowie.

- To normalne.

Przytuliłam się do niego, objął mnie ramieniem i pocałował w policzek.

- Dobranoc aniołku.

- Dobraaaaanoc -akurat ziewnęłam.

Wcześniej nie czułam się śpiąca ale teraz oczy same mi się zamykały.

- Kocham Cię.

Szepnął mi do ucha, a ja zasnęłam.

Jesteśmy aniołami Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz