Nastrój

2.1K 101 121
                                    

We wtorek tak jak Jimin obiecał spotkał się z Hoseokiem po ostatniej sesji.
Od wczorajszego wieczoru chodził roztargniony jednak uśmiech towarzyszył mu jakby postanowił przylepić się do pulchnych warg. Niczym mucha do lepu.
Blondyn czekał na parkingu aż jego przyjaciel pożegna się ze swoim mężem.
A z racji tego, że Yoongi miał tego dnia  nockę, Jimin będzie zmuszony odstawić Hobiego do domu.

-Jestem! - mężczyzna krzyknął wchodząc na poziom parkingu niczym diva. Zarzucał biodrami krocząc niczym model z najlepszych wybiegów.

-Nie da się nie zauważyć. Wsiadaj. - blondyn otworzył przed nim samochód po czym sam zasiadł za kierownicą by już po chwili kierować się w stronę galerii.

-Dobra. Opowiadaj jak było. - Hobi przekręcił się bardziej w jego stronę zacierając z ekscytacja dłonie.

-Ale co? - psycholog uśmiechnął się jeszcze szerzej.

-Już nie udawaj! Z daleka widać, że coś było. Dawno się tak nie uśmiechałeś. Poza tym promieniejesz niczym gwiazda.

-Dobra. Masz mnie. Co chcesz wiedzieć? - Park wyjechał na główną ulicę Seulu ciesząc się, że nie ma korków. O dziwo.

-Wszystko! Jaki jest? I jak dużego ma?! Musi mieć dużego. On cały jest jakiś wyrośnięty. Matka chyba zamiast mleko od urodzenia pchała w niego przedtreningówki i białko, a na deser kurczaka z ryżem. - Hoseok patrzył na przyjaciela wielkimi oczami. - No i biurko czy jednak fotel? Macałeś mu klatę i uda?

-Hobi! - Jimin zarumienił się jednak postanowił odpowiedzieć. - Jest boski do jasnej cholery. Boski i wulgarny. Ma dopiero dwadzieścia jeden lat, a jest tak doświadczony... A przynajmniej jego język. - na samo to wspomnienie jeszcze bardziej się zarumienił. - Co do jego... No to powiem ci, że ma się czym chwalić. Myślałem, że mnie rozerwie! Do tego ma tatuaże na ramionach i zachodzą na klatkę piersiową. O! I jeszcze tatuaże na biodrach łączą się z tymi na udach. Tak. Te cholernie wielkie uda są wytatuowane. Do tego ma kolczyki w sutkach! - tym razem blondyn jęknął. - I jednak biurko. Było zajebiście.

-Boże! Boże święty! Matko jedyna! Aż mi gorąco się zrobiło! - mężczyzna zaczął wachlować zarumienioną twarz dłońmi. - Jaką bieliznę miałeś na sobie? Podobała mu się?

-Koronkowe bokserki. Wiesz, że je uwielbiam. Czy mu się podobały? Nie mam pojęcia! Szybko się ich pozbył! On jest taki dziki...

-Przelotny romans czy może jednak coś z tego będzie? Stary się robisz. Męża sobie znajdź. Adoptuj kota lub psa. Cokolwiek bo w końcu zdziadziejesz i tyle będziesz miał. Starość nie radość jak to mawiają.

-Mówisz jak moja matka. - Park przewrócił oczami śmiejąc się przy tym.

-I mam rację. Złap go i nie puszczaj.

Resztę wieczoru spędzili na zakupach wydając gigantyczną sumę pieniędzy.

*

W środę Jimin nie mógł doczekać się aż zegar wybije godzinę osiemnastą. Ostatni pacjent odwołał wizytę przez co młody psycholog miał godzinę przerwy.
Wykorzystał ten czas by zjeść posiłek i napić się swojej ulubionej zielonej herbaty.
Obserwował panoramę miasta wzdychając co jakiś czas.
Kiedy ponownie zerknął na zegar było już piętnaście po.
Czyżby Jeon postanowił więcej nie przychodzić na sesję?
Mógł go przecież poinformować, a nie kazać mu czekać jak jakiemuś debilowi.
Dwadzieścia pięć po zgarnął z blatu swoją torbę oraz klucze. Już szedł do drzwi kiedy te nagle się otworzyły, a do środka wpadł Kook.
Kook z blond włosami.
Kook oddychający bardzo szybko.
Kook z kropelkami potu spływającymi przez skroń w dół po policzku i niknącymi za kołnierzykiem czarnej, niemal prześwitującej koszuli.

Mr. psychologist || JikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz