Three years later

1.5K 76 21
                                    

Blond włosy mężczyzna stał przy oknie w swoim gabinecie na piętnastym piętrze. Podziwiał Seul trzymając w dłoni ręcznie malowaną filiżankę. Z jej wnętrza unosił się przyjemny aromat zielonej herbaty. Co jakiś czas zerkał na zegarek. Jego ostatni pacjent spóźniał się już ponad dziesięć minut. Wiedział jednak, że miasto stoi w jednym gigantycznym korku. Było tak już od trzech dni po tym jak jeden z budynków wybuchł, a gruz zawalił główne drogi przejazdowe.

Strażacy i technicy uwijali się jak mrówki jednak nie za wiele to dawało biorąc pod uwagę fakt, że pogotowie jeździło w tę i z powrotem. Średnio co piętnaście minut spod belek i części budynku wydobywani byli kolejni ludzie. Jedni jeszcze żywi, a drudzy niestety...

Jimin westchnął. Miał ogrom szczęścia. W tym samym budynku, którego resztki były zbieranie odbywała się gala naukowa, na której miał być psycholog. Los jednak chciał, że jego samochód stanął kilka przecznic od domu i nie chciał zapalić. Jimin miał wrażenie, że ma w chuj dobrego anioła stróża. Z westchnieniem odstawił pustą już filiżankę i zaczął pakować swoje rzeczy kiedy na zegarze wybiła osiemnasta trzydzieści. Zamknął laptopa i zgasił lampy. Schował do torby ostatnią teczkę kiedy drzwi wejściowe otworzyły się z taką siłą, że odbiły się od ściany zostawiając małe wgłębienie.

-Co do cholery?- Park otworzył oczy w zdziwieniu i już miał zacząć krzyczeć na intruza jednak zapowietrzył się z wrażenia.

Zdyszany, zmęczony, ewidentnie zdenerwowany i zapłakany Jeon wpadł do jego gabinetu z gigantyczną torbą przewieszoną na ramieniu. Wyglądał jakby miał zaraz wyzionąć ducha. Jednak kiedy tylko go zobaczył padł na kolana i rozpłakał się do reszty.

-Gguk...- Jimin momentalnie znalazł się obok niego. Nie wiedział co jest grane. Wiedział natomiast, że jego narzeczony jeszcze przez co najmniej miesiąc powinien przebywać w Japonii. Objął młodszego mocno.

-Nic Ci nie jest.- Czarnowłosy mimo wyraźnej ulgi w głosie nie przestawał płakać. Mocno złapał w dłonie pulchną twarz partnera.- Tak się o Ciebie bałem kiedy w wiadomościach powiedzieli o wybuchu... A ty nie raczyłeś nawet odebrać ode mnie telefonu! Dzwoniłem chyba z milion razy!

-Przepraszam... Rozbiłem telefon przez przypadek i czekam na nowy. Mają mi go przysłać najpóźniej jutro po południu. - blondyn zaczął się tłumaczyć.- Ale mogłeś zadzwonić na domowy. Zapisywałem Ci przecież numer.

-Myślisz, że w momencie kiedy byłem przekonany o tym, że najważniejsza dla mnie osoba zginęła, myślałem o numerze domowym? Jedyne co wtedy było dla mnie ważne to by dowiedzieć się czy żyjesz. A jak na złość żaden z was nie odbierał. A Jin powiedział, że nie ma z Tobą kontaktu odkąd wyjechałem!

-No tak, zająłem się pracą i pisaniem kolejnej książki. Nie myślałem o jakimś wychodzeniu ze znajomymi... Przepraszam. Nie chciałem Cię nastraszyć. - Blondyn wstał z podłogi i pociągnął narzeczonego na kanapę gdzie usiadł na jego kolanach i mocno się w niego wtulił.- Tęskniłem za Tobą.

-Nie rób mi tak nigdy więcej. Nawet nie wiesz jak szybko pakowałem swoje rzeczy i rezygnowałem z pracy...

-Zwolniłeś się?!

-Sprawdzenie czy nadal żyjesz jest ważniejsze niż jakaś tam praca. - Jungkook z powagą patrzył na ukochanego.

-To nie jakaś tam praca tylko twoja wymarzona! Miałeś zostać ambasadorem sztuki! To nie jest nic!- psycholog miał wrażenie, że jeszcze chwila i sam się rozpłacze.

-Skarbie, jesteś dla mnie ważniejszy niż jakakolwiek praca. Nawet gdybym miał zostać prezydentem, nadal przyjechałbym do Ciebie. Nie potrafiłbym się na niczym skupić gdybym nie wiedział co u ciebie.

-Och, Kookie!- starszy wpił się w jego usta z niebywałą tęsknotą. W pocałunku starał się przekazać mu całą swoją miłość.

Czarnowłosy bez zastanowienia oddał pieszczotę. Jego dłonie grzecznie spoczywały na biodrach Jimina, a języki łączyły się ze sobą w miłosnym tańcu.

-Tak bardzo za Tobą tęskniłem. Codziennie co raz bardziej.- Jeon nie był w stanie się nim nacieszyć. Cały czas czuł potrzebę dotykania go. Jego umysł, a przede wszystkim serce potrzebowało wiedzieć, że nic mu nie grozi. Że jest cały, zdrowy i bezpieczny. -Ten wyjazd nie miał sensu. Znajdę sobie pracę na miejscu. Na nowo zamieszkamy razem. Co ty na to?

-To bardzo głupie pytanie! Oczywiście, że chcę mieć Cię na co dzień. Jeżeli nie będziesz zawiedziony utraconym stanowiskiem...

-Nie będę. Mając Ciebie obok siebie, codziennie, do końca życia... Nie ma mowy bym był zawiedziony. Będę najszczęśliwszym facetem na świecie. Co ja mówię. Już jestem. Mam u swego boku najcudowniejszą osobę. - młodszy uśmiechnął się czule. Nawet nie wiedzieć kiedy minęły trzy lata od ślubu Nama i Jina. Nie wiedzieć kiedy minęły dwa lata odkąd Jimin przyjął jego oświadczyny...

-Kocham Cię. Najmocniej na świecie. Bardziej niż kogokolwiek innego na świecie.- blondyn złapał w swoje drobne dłonie te o wiele większe i pogładził kciukami tatuaże.

-Skoro ty kochasz mnie, ja kocham ciebie i jesteśmy zaręczeni to może zgodziłbyś się w końcu na planowanie ślubu?- młodszy uśmiechnął się w swój dziwny jednak seksowny sposób.

-Ale miałem najpierw skończyć pracę naukową i...

-Możesz ją kończyć po ślubie. Nie mam zamiaru Cię w niczym ograniczać. Będę Cię wspierał we wszystkim. Cokolwiek nie postanowisz, będę po twojej stronie. Pragnę jedynie być twoim mężem. Móc oficjalnie mówić, że do siebie należymy.

-Kiedy zrobiłeś się takim romantykiem?- psycholog parsknął śmiechem. Musiał jednak przyznać, że był rozczulony tym wszystkim. Młodszy przyleciał dla niego tyle kilometrów, zrezygnował z pracy, a teraz jeszcze mówił wszystkie te rzeczy. Nie wiedział czym sobie na to zasłużył.

-Myślę, że mój poziom romantyzmu wzrasta wprost proporcjonalnie do ilości stosunków kiedy to moja prostata jest przez Ciebie atakowana. - czarnowłosy wyszczerzył zęby.

-I cały romantyzm szlag trafił.- Park zaśmiał się jeszcze głośniej jednak po chwili ucałował delikatnie wąskie, różowe usta partnera.- Dobrze, niech będzie. Zgadzam się.

-Zgadzasz na co?- młody artysta wytrzeszczył oczy. Czyżby w końcu udało mu się namówić Jimina na sfinalizowanie ich związku?

-Na ślub, wesele... Na to wszystko. Chcę być twoim mężem ja najszybciej.

-Kurwa!- Jungkook aż wstał trzymając starszego mocno pod pupą.- Nawet nie masz pojęcia jak bardzo Cię kocham.

-Myślę, że co najmniej tak bardzo jak ja Ciebie...

---------------------------
To już koniec! Na samym początku planowałam zrobić smutne zakończenie jedna tak bardzo nie pasowało mi ono do tej historii. Koniec końców chciałam by byli szczęśliwi
Nie po to Kook się tak starał by ostatecznie nic z tego nie było 😅
Mam nadzieję, że całość wam się podobała 😇

Przy okazji... Jeszcze dzisiaj pojawi się pierwszy rozdział nowego Jikooka pt: „I was drunk"
Rozdział będzie pojawiał się raz w tygodniu

Pamiętajcie dbać o siebie i pić dużo herbatki
Kocham was! ❤️

Mr. psychologist || JikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz